Ogłoszenie

Aktualności: NICZEGO JUŻ TU NIE BĘDZIE. I CHUJ. POZDRAWIAM

#1 04-06-18 22:46:20

 whip

il mostro

64463449
Zarejestrowany: 12-12-16
Posty: 253
Punktów :   26 

#23 Monday Night Evolve (04.06.18) Gibraltar, Gibraltar

Earlier Tonight..

Jesteśmy na parkingu w hali, w której odbywa się dziś Evolve. Z jednego z aut wysiada Kenneth Riddle. EMERYTOWANY zawodnik idzie w kierunku wejścia dla personelu, kiedy zaczepia go Wes Wallace.

Wes Wallace: Kenny... Na pewno nie umknęło ci uwadze, jak Lopez wręcz wyciera twoim nazwiskiem podłogę i szczyci się tą wygraną z Paradise Lost... A przecież dwa razy go pokonałeś! Nie zamierzasz nic z tym zrobić, chcesz mu pozwolić, by budował swoją pozycję w oparciu o jeden pojedynek? Jeśli jednak nie, mam pewną propozycję. <Wes uśmiecha się> Zamiast dać mi ponownie pojedynek jeden na jednego z Jose, gdzie sam doskonale wiesz, co się wydarzyło, otrzymuje walkę drużynową... I z bólem serca samemu muszę sobie znaleźć dwóch partnerów. Ty masz motywację, masz szansę udowodnić, jak Lopez straszliwie się pomylił i że więcej nie powinien posługiwać się twoim nazwiskiem. Nie będę cię prosił, ani tym bardziej błagał... Zapytam wprost, podejmujesz się wyzwania?

Kenneth Riddle: Wes... nawet nie wiesz, w jak ciężkiej sytuacji mnie stawiasz. Zdaję sobie sprawę z tego, że moje nazwisko nie zniknęło z telewizji nawet na moment po moim odejściu i szczerze mówiąc... cholernie mnie to wpienia. Jeśli chodzi o to, mamy podobne charaktery i przyznaję, że wiedziałeś dobrze, jak mnie podejść. Ale...  <Riddle chwyta się za kark> sam rozumiesz. Nie chcę do końca życia jeździć potem na wózku, bo pokierowała mną chęć udowodnienia czegoś komukolwiek. Chociaż może... gdyby znalazł się jakiś lekarz... <Riddle patrzy się w dal> Ehh... nie, nie mogę. Ale dzięki, że przyszedłeś z tym do mnie. Traktuję to jako komplement i mam nadzieję, że znajdziesz kogoś, kto nie osłabi za bardzo twojej drużyny.

Kenneth wzdycha ciężko, poklepuje Wesa po ramieniu, po czym odchodzi...

https://i.imgur.com/jbhemGO.png



Kamera robi tradycyjny przejazd po hali, gdzie widzimy masę fanów żądnych rozrywki. Jednak w pewnym momencie na hali słyszymy utwór, który rozpalił serca fanów w zeszłym tygodniu. To wstęp do znanego filmu o czarodziejach w aranżacji fletowej..gdy muzyka ucicha, od razu przechodzi w ten utwór! Hala ponownie zaczyna się trząść! Fani klaszczą i czekają na pojawienie się samozwańczego "Quiddtich Gangu"! OTO ONI! Okada i Bo ubrani w peleryny i trzymający miotły! QG zatrzymuje się przed ringiem rozglądają się dumnie po arenie, po czym patrzą na siebie i kiwają głową na znak zgody. Wchodzą jednocześnie do ringu, a gdy muzyka ucicha spod peleryny Bo wyciąga mikrofon.

Bo Dallas: Każdy nam powtarzał, byśmy gonili za marzeniami! My nie tylko je dogoniliśmy! Zrobiliśmy coś więcej! Zapisaliśmy się w kartach historii już na ament! Wyczarowaliśmy sobie nasze marzenia! To jest coś niesamowitego… Teraz czas na… zaklęcie! Zaklęcie, które jest skierowane do każdego naszego rywala. Uwaga… Raz, dwa, trzy do kibla wpadasz Ty!

Kazuchika Okada: I pamiętajcie! Każdy może być w Quiddtich Gang. Każdy może stać tu z nami. I najważniejsze, każdy może marzyć!

Fani reagują olbrzymimi brawami, a sami zawodnicy schodzą z ringu i zaczynają rozdawać autografy fanom, którzy są blisko ringu. Ba! Nawet jednemu z młodszych fanów Bo podarował swoją miotłę! Po dłuższej chwili rozdawania pamiątek, zawodnicy przy głośnych brawach opuścili arenę.

Kamera przenosi nas do biura Johnny Walkera, który ponownie przypomina Jaruzelskiego chcącego wygłosić bardzo ważną wiadomość.

Johnny Walker: Ekhem..zostałem poproszony przez mojego dobrego kolegę z pracy, Chrisa Jericho, abym przekazał Wam wiadomość dotyczącą jego stanu zdrowia i planowanej daty jego powrotu. Cytuję! Drodzy Państwo, chciałbym z wielkim żalem oznajmić, że niestety muszę odbyć rehabilitację po urazie odniesionym na jednym z Evolve. Nie ma to związku z atakiem psa Bainesa, a mojego starcia z Reaperem, a raczej jego konsekwencjami. Doznałem dość problematycznego urazu barku, który wyeliminuje mnie z akcji przez miesiąc. Jednakże bardzo prawdopodobne, że na wydaniu specjalnym Evolve będę w stanie pojawić się osobiście...powiedz to na wizji idioto i nic nie zmieniaj..AJ! Przepraszam, to już było poza komunikatem. Życzę miłej zabawy!

Obraz z kamery gaśnie.

Na arenie wybrzmiewa Skillet - Hero i do ringu pewnym krokiem zmierza Polish Eagle. Zawodnik przed wejściem do kwadratowego pierścienia wykonuje charakterystyczne dla siebie salto i melduje się na macie, gdzie prosi o mikrofon

Polish Eagle: Witajcie kochani, PHW gości dzisiaj w Gibraltarze, kraju z bogatą historią, a także Państwie gdzie wieczne przemiany ukształtowały mentalność społeczeństwa. W zeszłym tygodniu w słonecznej Barcelonie wywalczyłem miano pretendenta do pasa TV, czyli pasa telewidzów a także Was moi drodzy fani zgromadzeni na tej pięknej arenie. Czy mogłem wymarzyć sobie lepszy debiut ringowy? Odpowiedź brzmi nie, na prawdę doping tych wszystkich ludzi dał mi niesamowitego kopa i w ostatecznym rozrachunku to ja wyszedłem zwycięsko z tej potyczki. Teraz stoję przed Wami jako pretendent do tytułu, który w swoich rękach dzierży Drew Gulak, nasz przyszły prezydent <na hali słychać śmiechy> Gdzie mógłbym stoczyć taką walkę? Co ja mówię, nie chcę żeby to była walka, chcę wielkiego widowiska, które porwie tysiące ludzi na arenie, a także przed telewizorami, moim marzeniem jest aby miało to miejsce podczas 25 edycji Evolve. Dlaczego podczas 25? Odpowiedź jest prosta, gala ta będzie hucznie świętowana, bo jest w pewnym sensie kolejnym krokiem milowym dla federacji, a co najlepsze podczas tej gali wszyscy będą mogli poznać nowego mistrza TV. To tylko, jednak moje marzenia, wiem że Wy moi drodzy z chęcią byście mi pomogli w realizacji tych pragnień, ale ostateczne zdanie należy do mistrza, dlatego Drew zapraszam Cię do ringu, powiedz mi co wynika z Twoich wyliczeń!

Po kilku sekundach Drew Gulak pojawia się...ale nie na arenie, a na ekranie. Jest ubrany w elegancki garnitur i najprawdopodobniej znajduje się teraz w jakimś biurze, albo sali konferencyjnej.

Drew Gulak: Drogi pretendencie...po pierwsze chcę powiedzieć, iż to nie jest materiał nagrany wcześniej i puszczony z taśmy. Nie. Nadaję na żywo. Jestem menedżerem z prawdziwego zdarzenia i mogę sobie na to pozwolić. Po drugie przepraszam, że nie jestem dzisiaj z wami, w ringu, by walczyć o swój tytuł, a przede wszystkim o niepodległość kolejnego z rzędu nie do końca suwerennego kraju. Jednakże...dobrze wiecie, ty również wiesz, Eagle, że nie jestem żadnym obibokiem, ani nie lubię tracić mojego czasu, a w związku z wiadomością od General Managera, <sięga po telefon>, tu zacytuję - "w tym tygodniu nie będziesz miał walki o obronę tytułu, ani żadnej innej walki", postanowiłem spędzić czas w bardziej pożyteczny sposób, dlatego też jestem u siebie. A korzystając z wyposażenia mojej sali <spogląda na znajdującą się za jego plecami białą tablicę>, pozwolę sobie na to, by nieco szerzej odpowiedzieć na twoje ostatnie pytanie, przyjacielu.

Drew ustawia kamerę bardziej w kierunku tablicy, po czym bierze do ręki pisak.

Drew Gulak: Jak trafnie zauważyłeś, gala numer dwadzieścia pięć <zapisuje liczbę 25 na tablicy i podkreśla ją> z pewnością zostanie godnie zapamiętana. Przede wszystkim dlatego, że jest to wyjątkowa liczba, dokładnie jedna czwarta ze stu, więc normalnym jest, by podejść do niej w wyjątkowy sposób. Jednak nie na numerze się teraz skupię. Skupię się na tobie, pretendencie. Jesteś Polakiem, to niewątpliwie twój duży atut <zapisuje frazę "Polak">. Polacy zawsze byli znani ze swojej waleczności. Muszę powiedzieć, że z tego względu nawet was podziwiam. Do tego, jako Polak, masz szansę stać się prawdziwą wizytówką PHW, szczególnie że dyspozycja Gregory'ego Kowalczyka pozostawia bardzo wiele do życzenia. Kolejna kwestia - wspomniałeś, że twoja walka o pretendenta była dopiero pierwszym pojedynkiem, jaki stoczyłeś w naszej organizacji. Od razu zostałeś pretendentem, gratulacje. Ale! Czy to nie za szybko, by zostać TV Championem? <Gulak zapisuje na tablicy słowa "too soon">. Następna sprawa - nie znam cię prawie wcale, nic o tobie nie wiem...<na tablicy pojawia się "Mr.Nobody">...za to słyszałem, że lubujesz się w lataniu...<Gulak zapisuje "High Flyer", po czym krzywi się spoglądając na tę nazwę>...Fly Zone...nie wiem czy wiesz, ale latanie to bardzo zły wybór. Najgorszy dla osoby, która chce wspiąć się na sam szczyt. Jedynym dobrym krokiem jest No Fly Zone! I wreszcie ostatnia sprawa - stypulacja naszego pojedynku. Ty jako pretendent wybrałeś sobie dzień, w którym odbędzie się nasza walka, za to ja wybieram jej stypulację. Niestety na twoje nieszczęście zawalczymy w....Submission Matchu! <Gulak szybko zapisuje na tablicy wielkimi literami tę nazwę> Dokładnie tak, Submission Match! Najgorsza możliwa opcja dla high flyera. Bo chyba nie zmusisz mnie do odklepania tym swoim...Imploding Corkscrew 450 Splashem...czy jak to się tam u was nazywa. A biorąc teraz wszystko pod uwagę - Polak, lotnik, No Fly Zone, debiutant...tfu, NIEZNANY DEBIUTANT, Submission Match oraz galę numer dwadzieścia pięć...<sięga po kalkulator>...wychodzi mi, że twoje szanse na zwycięstwo wynoszą 6,32%! Nie chcę cię skreślać, ale z tego co pamiętam to Nicolas McDanniel miał nieco większe szanse, a wszyscy wiemy jak skończył. Także dobrze się przygotuj, bo jeśli tego nie zrobisz, to być może będziesz musiał szybko znaleźć sobie nowe zajęcie. To tyle ode mnie, wracam do swoich obowiązków.

Obraz znika.
 

REKLAMA



Na hali zapada ciemność, po chwili rozbrzmiewa theme song Ivanova.. nagle na hali pojawiają się niebieskie światła, a z nich wychodzi Igor Ivanov i zmierza na ring.

Igor Ivanov: Zdrastwujtie Giblartar! Nazywam się Igor Ivanov, ale już na początku wam coś powiem i musicie to zapamiętać, dla was jestem Billy Ivanov zrozumiano? Wydarzenia które miały miejsce tydzień temu uświadomiły mi, że Vatar to faszystowski pomiot i to najwyższa pora, żeby jego karierę przekreślił SIERP i MŁOT, jego naród to naród tchórzy którzy jedyne co potrafią to bić się z kangurami, albo podkradać liście eukaliptusa by się upić przecież tam alkohol można kupić tylko w monopolowym <śmieje się>, wy nie wiecie co to prawdziwe życie jesteście odludziem świata, ten kontynent nawet nie należał do was jesteście tak samo śmieszni jak Stany Zjednoczone <Ivanov schodzi z ringu i wyciąga spod niego zwiniętą flagę Rosji> Widzicie tą flagę? Już raz pokazaliśmy faszystą co to prawdziwa siła i agresja, dzięki nam ta federacja mogła powstać, to my wstrzyknęliśmy gen zwyciężania Polsce, ale oni się go wyparli i dlatego tu jestem! A ja sprawię, że Vatar zniknie jak Harold Halt, żaden przebieraniec i klaun którego mieliście okazje oglądać tydzień temu nie jest godzien by w ogóle myśleć o jakimkolwiek zwycięstwie z Ivanovem, a o  pasie może pomarzyć póki ja Igor Ivanov będę w tej federacji.. Co to za kraj w którym jest więcej kangurów niż ludzi, co to za kraj którym żyje trzy razy więcej owiec niż ludzi, co to za kraj w którym żyje więcej kobiet niż mężczyzn, to kraj Vatara Wave i jest on idealnym przykładem tego jak wygląda człowiek który urodził się w kraju gdzie jest więcej śmierdzących owiec, kangurów które pewnie mają większe jaja niż Vatar bo przecież tam mężczyzn jest tyle ile dumy ma w sobie.. chyba wiecie ile, w samym Melbourne jest więcej Greków niż Australijczyków i co ty reprezentujesz Vatar biedę swojego kraju pod każdym względem, sześćdziesiąt procent Australijczyków ma nadwagę, a ty naśmiewasz się z USA, Australia to gorsza wersja USA, mówisz o swoim patriotyzmie, "dumie" <śmieje się> Co to za kraj w którym przekłada się debatę wyborczą tylko dlatego, że wasi otyli Australijczycy wolą oglądać jak inne grubasy gotują.. tak mówię o Masterchefie. Żeby jeszcze bardziej upokorzyć twój kraj dodam, że w Kazachstanie mają szybszy internet niż w tej waszej śmiesznej Australii. Więc słuchaj Vatar, jeśli masz mi coś do powiedzenia to najpierw zobacz w jakim kraju mieszkasz i kim jesteś, bo na pewno nie jesteś taki jak mówisz, jesteś hipokrytą i doskonale to pokazałeś.. jesteś pajacem który więcej mówi niż robi.. <ściąga koszule> widzisz to ciało, tak wygląda ciało prawdziwego wojownika, prawdziwego Rosjanina, tak wygląda twój kat jeśli masz chociaż resztki godności to wyjdź, a ja sprawię, że zobaczysz więcej gwiazdek niż na tej waszej fladze, słodkich snów to usłyszysz, a zaraz po tym mój piękny theme song <rzuca mikrofon>.

Na hali słyszymy theme song Vatara.. po chwili wychodzi Vave i również kieruje się ku ringowi.

Vatar Vave: Co jest z wami ludzie. Na pierwszy rzut oka widać, że nie jesteśćie za bardzo rozumnymi istotami. Ten gość nawet nie wie jak ma na imię, a wy go popieracie. Ale po co ja się w ogóle staram, poparcie ze strony tak śmiesznych paróbków? Nic przydatnego. Ten człowiek, przepraszam, on nie zasługuję na takie miano, gdyż jest jakimś poza ludzkim stworzeniem jak każdy z was. Gośc pochodzi z tak zgniłych terenów, gdzie oprócz jednego miasta wszędzie dookoła są lasy i niedźwiedzie. A najlepsze jest to, że ich "władcą" jest człowiek, który dobrowolnie łamie konstytucje, a oni się na to godzą. Czy ten naród ma jaki kolwiek sens? Ten człowiek chwali swoją flagę, któa składa się z trzech losowo sklejonych kolorów. Mój szympans, który jest w moim apartamencie lepiej by ją zaprojektował. To tylko pokazuje jaki poziom intelektualny jest właśnie w tym narodzie. Spotykam sie z tym człowiekiem już któryś raz, a on jeszcze nic nie pokazał ze swojej strony. Ale co z tego, że w Australii jest dwa razy więcej kangurów niż ludzi, jeśli te zwierzęta bez problemów skopały by każdego jednego faszystowskiego brudasa prosto z tego śmiesznego kraju. Dlaczego w ogóle ty próbujesz najeżdżać na mój kraj, jeżeli masz dużo mniej argumentów niż średni Rosjanin włosów na głowie, wliczając w to kobiety. O dokładnie, płeć żeńska u was to faktycznie jeden z największych atutów, prawdopodobnie długość przyrodzenia twojej matki jest większa od średniego rosjanina płci męskiej. Ale kogo obchodzi prędkośc internetu w Kazachstanie czy Australii? Lepiej na twoim miejscu zadbałbym o brak jego w Rosji, gdyż zdecydowana większość nie ma nawet dostępu do internetu i jest na poziomie intelektualnym owoców morza z których przygotowywane są dania w wcześniej wspomnianym przez ciebie Masterchefie. Prezentujesz swoje ciało? Szczerze mówiać nie widze nic, przez te dżunglę, która się tam znajduje <delkiatnie się uśmiecha i również zdejmuję koszulkę>. Lepiej spójrz na to, bo za chwilę jak z tobą skończę, obawiam się, że nie będziesz długo mógł w ogóle patzeć na cokolwiek. Zacznij cokolwiek robić, a później spróbuj mówić. Bo w końcu braknie ci języka w gębie. <kończę swój monolog i wyrzucam mikrofon na matę>

Singles Match
Vatar Vave vs Billy Ivanov



Panowie długo pogadali..<ziewa>..walka była już dużo bardziej emocjonująca. Widać, że obaj panowie nie pałają do siebie sympatią i chcieli po prostu zrobić sobie krzywdę. Było w tym starciu dużo takiego brudnego wrestlingu w parterze. Sędzia musiał wielokrotnie rozdzielać obu panów z powodu nieczystych chwytów. Ostatecznie można było mieć wrażenie, że Ivanovowi jakoś bardziej się chce. Był szybszy, bardziej zdecydowany, a Vatar z kolei sprawiał wrażenie nieco onieśmielonego. I właśnie dlatego ostateczne zwycięstwo odniósł Billy Ivanov.

Na arenie rozlega się "Madness in me" co oznacza, że w drodze na ring pierwszy Global Champion Sean Tyler! Wychodzi powolnym krokiem w stronę kwadratowego pierścienia z przewieszonym przez ramię pasem mistrzowskim, po czym odbiera mikrofon od announcera.

Sean Tyler: Jak widać, marzenia to nie wszystko. W tym momencie możecie dostrzec we mnie coś więcej, niż tylko gościa, który chciał drugą szansę. Tym razem jestem tutaj mistrzem, pierwszym, historycznym posiadaczem tego tytułu. Michael Bisping... Cóż, nie był w stanie najwyraźniej dostrzec pewnej różnicy. Fighter zawsze będzie fighterem, będzie próbował wykończyć fizycznie rywala. Tutaj potrzeba sprytu, czegoś takiego jak umiejętność dostrzegania swojej szansy. Bisping mógł myśleć, że mnie pokona, mógł to PRZYPUSZCZAĆ, ale to wszystko w zderzeniu z prawdą okazało się aż nazbyt bolesne. Teraz, posiadając ten tytuł to ja jestem tutaj poszukiwany. To teraz na mnie będą starali się rzucić rywale. <Tyler jedynie się uśmiecha> To dalej, mogą próbować. Mogą się starać o walkę ze mną, ale niech zapomną o wygranej. Bo ten tytuł będzie całkowicie należał do mnie!

Nagle na arenie uderza theme song Michaela Bispinga! The Count pojawia się na arenie z poważną miną. Szybko wchodzi do ringu i odbiera mikrofon od obsługi.

Michael Bisping: Po pierwsze... gratulacje Sean. <Słychać chanty "what?!" czy jak tam to jest po Giblartarsku> Tak, dokładnie. Potrafię uznać czyjąś wyższość i nie zaatakować go jeszcze tego samego dnia <Znowu "what?!" czy jak tam to jest po Giblartarsku> Wy wszyscy widzicie we mnie Fightera ze wszystkimi jego wadami, ale zapominacie, że tak ukształtowany zawodnik ma też swoje ZALETY <No... wiecie jak tu reaguje publika, nie będę pisał 3 raz> Jedną z nich jest to, że podnoszę się po porażkach. Tyler, sam jesteś w tym biznesie od lat i na pewno przyznałbyś mi rację, kiedy mówię o słabych charakterach, które zapowiadają podbój świata, a później uciekają w cholerę po pierwszej porażce. Drugą z nich... jest wyciąganie wniosków i stałe poprawianie się. Dwa tygodnie temu przegrałem z Twoim bratem w dość... no nie była to najtrudniejsza walka na świecie dla Dana. Tydzień temu przegrałem z Tobą, drugim Dowsonem... O WŁOS! I to w Main Evencie o nowy tytuł. Są dwa wytłumaczenia. Albo z tygodnia na tydzień staję się coraz lepszy i jak tak dalej pójdzie to odbiorę Ci ten pas zanim zdążyć powiedzieć bezbłędnie "Gibraltar"... albo jesteś tym gorszym Dowsonem! Bez względu na to jaka jest prawda, zamierzam odebrać ci ten tytuł bo czuję, że stać mnie na to. Czuję, że zasługuję na drugą szansę!

The Truth shall set your free! Rozbrzmiewa Theme R-Trutha! Pojawia się na rampie z mikrofonem i mówi...

R-Truth: Czy ja dobrze słyszałem? Jimmy słyszałeś to? Ktoś powiedział prawda? Micheal tak Cie słuchałem i nie mogłem się powstrzymać by wyjść i powiedzieć Ci prawdę dostałeś swoją szanse, ale jej nie wykorzystałeś nie zasługujesz na drugą szanse, dlaczego to ty masz walczyć o ten pas? spójrzcie na mnie wszyscy, to ja zasługuję na tą walkę, to ja zasługuję by zawalczyć o pas Global! Prawda zawsze zwycięża! Prawda Jimmy? To ja dominowałem w walce z Gulakiem, to ja dominowałem tydzień temu w Battle Royal i to ja zasługuje na tą szanse!

REKLAMA



Kamera przenosi nas na sławne przejście dla pieszych na lotnisku w Gibraltarze. Znajdujemy się na samym jego środku, a przed kamerą stoi ubrany w różowy garnitur, z koroną na głowie, Mike Baines.

Mike Baines: Czekałem na Ciebie..Wiedziałem, że przyjdziesz, że będziesz ciekawy co tu się wyprawia. Zawsze przychodzisz. W zeszłym tygodniu rozpoczęło się coś dużego, coś co spowoduje, że słabsi odejdą, zostaną najsilniejsi. To przestały być żarty! Mogłeś myśleć, że moje początki w tej organizacji to nic, że będę jak inni..Davis też tak myśli. Myśli, że jestem kolejnym klockiem w jego grze. I tu dochodzimy do pewnego..hmm..problemu. To nie jest gra! To jest genialnie napisany scenariusz. Scenariusz oryginalny. Mój scenariusz. I wiesz jaką rolę dla Ciebie przewidziałem Charles? Złośliwi powiedzą- statysta. Nie Charles, nie. Tylko ktoś szalony by Cię lekceważył. Ja tego nie zrobię! I oferuje Ci pewne rozwiązanie. Dołącz do mnie. Dołącz do mnie budować nowy, wspaniały świat. Wystarczy, że..uklękniesz. Oddasz hołd mi, jedynej osobie, która jest w stanie opanować to całe szaleństwo...

Mike odwraca się na pięcie i odchodzi od kamery idąc w dal i w trakcie jego oddalanie się obraz z kamery gaśnie.

Na arenie rozbrzmiewa Ave Vernum Corpus, to Frank Calder, idzie on wolnym krokiem w kierunek ringu, u jego boku jest Paddy Jackson.

Frank Calder: Dzisiaj zawalczę w trzyosobowej walce przeciwko Bo Dallasowi...ups...Triple B oraz jakiemuś tajemniczemu osobnikowi. Wszyscy postradali zmysły, skreślają człowieka po pierwszym niepowodzeniu...pierwszej porażce. Nie ocenia się książki po okładce tylko po zawartości, co zawiera, czy fabuła jest interesująca. Mniejsza z tym walić to, wasze zdanie nic nie znaczy, prawie każdy mnie skreślał po jednym niepowodzeniu, więc jestem przyzwyczajony. Nadszedł czas na proste rzeczy, na zrobienie swojej roboty. Każdy powinien otrzymać drugą szansę. KAŻDY, nawet największy idiota na całym świecie. A propo idiotów, ten Triple B podobno dostawał więcej szans, niż było części Rocky'ego. No bez jaj. Raz, drugi, trzeci raz rozumiem, ale on chyba sześć czy siedem razy miał szansę na odbudowanie się. Jakoś mu się udało. Ale jego bilans walk w PHW, nie powala na kolana. 5-9 tak wygląda jego rekord. Chociaż jak patrze na niego to się dziwie, że dwa razy zdobywał pas Television. Nie interesuje mnie za bardzo jego kariera, ale coś się dowiedziałem od pana historyki, tego obok. Musiał mieć z historii piąb całymi dniami patrzał w wikipedię, by coś się dowiedzieć. Nie interesuje mnie Bo Dallas...wróć...Triple B, jego historia, osiągnięcia, kto będzie trzecim członkiem walki. Interesuje mnie wygrana i tylko WYGRANA. Jedna porażka przekreśliła tysiąc wygranych. To co było kiedyś, wczoraj, przedwczoraj to przeszłość. Interesuje mnie to co się dzieje tu i teraz oraz to co nastąpi. Chcę pokazać, że ostatnia porażka to przypadek przy pracy, co prawda nie była to moja wina, ale biore to na siebie w przeciwieństwie do co niektórych ludzi z rodzaju Triple B, czy Kazuchika Okada.

Bo Dallas oraz Frank Calder stoją w niecierpliwości oczekując na ostatniego przeciwnika. Publika również zaczyna się niecierpliwić, a zawodnicy stojący w kwadratowym pierścieniu domagają się, aby sędzia rozpoczął starcie. Jednak w tym momencie uderzają pierwsze riffy gitarowe tej piosenki, a fani na widowni wydają się być w ciężkim szoku. Panowie też wyglądają na takich, jakby wiedzieli co się święci. Po 8 sekundach wejściówki mamy mocne uderzenie gitar i niebieskich fajerwerków, które zasłaniają postać stojącą nieopodal nich. Gdy fajerwerki przestają uderzać z dymu wyłania się.. DAVE "THE BUFFALO" JAMES! Publika szaleje widząc zawodnika odzianego w krótkie, niebieskie spodenki, rękawice do walki MMA oraz niebieskiej koszulce z napisami z przodu "NWE PHW is...", a z tyłu "The Buffalo!". Spogląda po publiczności, która wita go mieszaną reakcją, a następnie zauważa kamerzystę. Chwyta za kamerę i krzyczy "Guess who's baaaaack!" Po chwili wznosi on ręce w geście zwycięstwa, zaczyna przebiegać przez rampę i wślizguje się do ringu, gdzie ponownie wznosi ręce w górę. W kwadratowym pierścieniu zdejmuje koszulkę i wyrzuca poza ring. Frank oraz Bo stoją jak wryci spoglądając na Dave'a, a ten rozkłada ręce, jakby chciał zapytać "No co?". Sędzia spogląda na zawodników pytając czy są gotowi do walki, a następnie nakazuje wybić w gong!

Triple Threat Match
Frank Calder vs Bo Dallas vs Dave "Buffalo" James



Dave spogląda na przeciwników, którzy coś knują. Nagle mamy Double Clothesline znikąd. Zaskoczony James pada na ziemię będąc oszołomionym, a panowie od razu do podnoszą, Double Irish Whip na liny i mamy Double Dropkick dla The Buffalo. Jednak nie, The Ripper bowiem robi wślizg i sprytnie ucieka przed tym atakiem. Od razu po tym wstaje Bo, który otrzymuje Gut Kick od The Coldmana i mamy Snap Suplex. Frank w tym czasie był już na nogach i od razu próbuje podnieść Dave'a do stójki za głowę. Od razu James wypłaca kilka uderzeń z łokcia na brzuch przeciwnika i po tym następuje Dropkick, który posyła Cadlera w narożnik. Widząc to Dave rozpędza się i dokłada jeszcze Corner Clothesline. Frank pada, a James przechodzi do pinu. 1... nie, od razu przerywa Dallas. The Buffalo spogląda na niego i od razu wstaje. Bo w tym momencie wyprowadza Punch, jednak Dave się uchyla, ustawia przeciwnika do odpowiedniej pozycji i po chwili wykonuje Atomic Drop. Triple B zwija się z bólu, jednak The Buffalo nie puszcza go i dokłada jeszcze Back Suplex. Próba pinu 1... nie, Kickout. The Ripper wstaje i widzi podnoszącego się Franka. Podchodzi wię co do niego i podnosi go do stójki. Irish Whip na liny i Big Boot od Caldera. Popa Frank od razu podnosi go za rękę przeciwnika, popycha go na liny i mamy Pop-up Reverse Atmic Drop. James zwija się z bólu na macie, a TheExecutor przechodzi do pinu! 1... 2... nie, Dallas znów przerywa. Wściekły Calder od razu wstaje o biegnie w stronę przeciwnika, który odskakuje w bok, a Frank wpada w narożnik. Od razu od niego się odbija trzymając się za tors, a Big Bad Bo odbija się od lin i wyprowadza One Hand Bulldog. Bo biegnie do Franka, ale w tym momencie The Buffalo wyprowadza Tilt-a-whirl Backbraker, po czym wciąż trzyma go w Inverted Facelocku i mamy Rolling Cutter! Świetna akcja od The Rippera, która nazywa się Brooklyn Combination. Znów podnosi Dallasa do stójki, a następnie wykonuje na nim Rib Braker znów go nie puszczając oraz dokłada Body Slam wprost na Franka! Dave pinuje Bo. 1... 2... nie, Kickout. James pomaga teraz wstać Poppa Franka do pozycji klęczącej, szybko odbija się od lin i wykonuje Double Knee Strike, czyli Ripper Blackjack! Frank pada na matę, a Bo już zdążył się podnieść. Dave wypłaca mu Gut Kick i wkłada jego głowę między swoje nogi, po czym spogląda w kamerę i macha rękami w ten sposób i wyprowadza Ganso Bomb, czyli Ripper Bomb! Bo pada na matę, a Dave przechodzi do pinu. 1... 2... 3! Koniec!

Sędzia podchodzi, aby wznieść rękę Dave'a, jako zwycięzcy, lecz ten wyrywa się jemu i wytacza poza ring. Podchodzi do ring annoucera i zabiera mu mikrofon, a następnie wtacza się z powrotem do kwadratowego pierścienia, gdzie staje na środku.

The Buffalo: Welcome, everybody! <cheer> Popatrzcie jak wszystko się zmienia. Fani nie widzieli mnie w ringu parę miesięcy i już radość, fanfary i w ogóle jeszcze kwiaty z drogim szampanem. Nie będę się przedstawiał, szkoda mi na to czasu. Przejdę do rzeczy, bo pragnę zadać jedno, takie dosyć ważne, pytanie... w czym ja przed chwilą uczestniczyłem? W paraolimpiadzie? Bo nie pisałem się na takich przeciwników. To co w tej chwili odczuwam, jest nieporozumieniem, żalem. Czym ta dwójka miała mnie zaskoczyć? Efektownym upadaniem na matę? Bo tym właśnie dla mnie byli. Lalkami. A ja nie przyszedłem się tu bawić. Jako szanowany wrestler...

Z głośników wydobywa się theme Johnny Walkera i ta właśnie postać pojawia się na rampie!

Johnny Walker: Szanowany wrestler... w poprzednim życiu może i tak. Nie jesteś w swojej oborze, zachowuj się trochę. Czasy Twojej świetności przeminęły z wiatrem i dobrze o tym wiesz. Zapomnij o swoim dorobku, zapomnij o swych osiągnięciach, bo nic Ci po nich w PHW. Tutaj zaczynasz od zera. Nie zamierzam być gościnny tylko z tego powodu, że osiągnąłeś coś milion lat temu. Skończyło się Twoje siedzenie na tronie.
The Buffalo: Zaraz, zaraz... chyba nie wiesz z kim rozmawiasz, starcze. Byłem gwiazdą ringu, zanim Ty zacząłeś prowadzić tę tygodniówkę. Nie wyobrażaj sobie, że jak dostałeś trochę władzy, to będziesz mi mówił kiedy mam stać w kącie, a kiedy być mistrzem. Jestem stworzony do zdobywania tytułów. Latam jak motyl, żądlę jak pszczoła. Jestem nieuchwytny. I nie zabijesz mojego potencjału.
Johnny Walker: Och, nie zamierzam tego robić. Pokaż na co Cię stać. Mówisz, że jesteś tak dobry, to nie będzie dla Ciebie problemem wspięcie się na szczyt tej federacji zaczynając od najniższych szczebli. Wierzę, że mnie nie zawiedziesz.

Po tych słowach znów rozbrzmiewa theme Johnny Walkera, a ten śmiejąc się w stronę wściekłego Jamesa idzie na Backstage. The Ripper rzuca ze złością mikrofonem w jego stronę, który dolatuje tylko do rampy i krzyczy "Screw you!", a następnie również idzie na zaplecze.

Jesteśmy na zapleczu. Kamera pokazuje, że Kenneth Riddle przygotowuje się do swojego dzisiejszego programu, kiedy nagle w kadrze pojawia się nie kto inny, jak Jose Lopez! Panowie wymieniają pewne spojrzenia...

Kenneth Riddle: Zanim cokolwiek powiesz... Mam do Ciebie szacunek i uznanie, ale to nie znaczy, że łatwo przychodzi mi oglądanie tego Riddle wskazuje na pas PHW na Twoim ramieniu. Mam nadzieję, że przychodzisz z ważną sprawą, słucham cię.

Jose Lopez: Bywało między nami różnie... Zazwyczaj było bardzo źle, a czasami... tylko źle. Wiem, że nigdy nie będziemy najlepszymi przyjaciółmi, jednak mam dla ciebie kuszącą propozycję. Co ty na to byś stoczył jeszcze jedną walkę? I to WYGRANĄ walkę. Wystarczy, że dołączysz do mojej drużyny i w Main Evencie pokonamy człowieka, któremu zniszczono studio nagraniowe oraz jego pachołków.

Kenneth Riddle: To nawet zabawne, bo dzisiaj ten od zniszczonego studia pytał mnie o to samo. Ale jestem w stanie zrozumieć, że obaj chcecie mieć mnie w drużynie. W końcu zawsze byłem tutaj jednym z najlepszych. Cóż... nie powiem, że mnie nie kusicie, ale aktualnie dzielę los takich postaci, jak Edge czy Daniel Bryan. Riddle patrzy na zegarek Swoją drogą, wybrałeś sobie chyba dość późną porę na kompletowanie drużyny. Czyżby nikt nie chciał dołączyć do mistrza?

Jose Lopez: A może to mistrz nie chce, by dołączył do niego byle kto? Kiedyś zachwycałeś ludzi, będąc w ringu. Byłeś w tym świetny. Mogło boleć cię wszystko, kochałeś to. Kochałeś wrestling... Teraz boli cię już tylko tyłek przez wydarzenia, które miały miejsce dosyć dawno. Nie chcesz walczyć? Trudno, może to i lepiej, skoro zamiast serca słuchasz lekarzy...

Riddle mierzy z góry do dołu Jose Lopeza po czym odchodzi bez słowa...

REKLAMA



Przenosimy się do ringu, który jest przystrojony na bogato. Pojawił się także ekran z nowym logo "Ex-Champions Lounge". Nagle uderza theme song Dana Dowsona i już The Future pojawia się na rampie w stroju do walki. Obok niego oczywiście Kenneth Riddle, w garniturze z Goodyeara. Przyjaciele zmierzają do ringu. Wchodzą do niego i odbierają mikrofony od obsługi, po czym siadają na kanapach...

Kenneth Riddle: Witajcie w Ex-Champion's Lounge! Danny, wiesz co? Tydzień temu mieliśmy tutaj bardzo ważny moment i w sumie nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Gościliśmy przecież przyszłego mistrza Global. Tylko... no nie wiem... czuję, jakbym trochę pomógł Twojemu bratu. Bisping wyglądał tak, jakby jeszcze nie wydobrzał po... ekhm... "finale" naszego programu.

Dan Dowson: Jak na gościa, co spędził ileś tam czasu w walkach w klatce nie okazał się zbyt... Odporny. Tylko że ta formuła u nich jest nieco inna i najwyraźniej jeszcze nie zrozumiał, że wrestlerem się jest tydzień w tydzień. Cóż, najwyraźniej u mojego brata jest też ten pierwiastek zwycięzcy i to on zaważył.

Kenneth Riddle: Taak... być może. Może to nawet u was rodzinne... ale skończmy biadolić, bo ludzie Gibraltarze czekają na show, mam rację! Swoją drogą szefowie federacji wybierają bardzo ciekawe kierunki dla swoich gal. Najpierw Katalonia, teraz Giblartar... coś ciągnie ich do terenów, które Hiszpanie chcą mieć tylko dla siebie <słyszymy heat, a Riddle krzywi się wiedząc, że wsadził kij w mrowisko>. Skoro już jednak tutaj jesteśmy i jest to talk-show... to pogadajmy! Dziś będziemy rozmawiać z nie byle kim. Można powiedzieć, że naszym gościem będzie legenda tego biznesu! Gość, z którym w nie jednej federacji dzieliliśmy obaj szatnię. Czy wiecie już o kim mowa? Dokładnie tak, panie i panowie... Charles Davis!!!

IN WAVES! Zgodnie z zapowiedzią - na rampę wychodzi Charles Davis. Modern Fawkes w swoim kombinezonie, w masce, peruce, tym razem bez kapelusza i peleryny. V wchodzi do kwadratowego pierścienia i tam.. dosyć ciepło wita się zarówno z Riddlem i Dowsonem. Odbiera mikrofon i siada na miejscu dla gościa.

Charles Davis: Dobry wieczór panowie! Voilà! Oto jestem! I przyznam Wam że to chyba pierwszy raz w tej federacji kiedy nie czuję zażenowania. Dobrze widzieć tutaj znajome twarze, doświadczone wśród plejady tych szaraków bez ambicji. Tylko.. mogliście mnie zaprosić w jakieś lepsze miejsce. Na przykład jakieś pomieszczenie bez tych płytkich gapiów <heat>. Widzicie? Nie potrafią nawet w ciszy słuchać lepszych od siebie. Jestem Brytyjczykiem, wy, ludzie z Gibraltaru należycie do nas więc lepiej zamknijcie się i okażcie szacunek swojemu bohaterowi <heat>.

Dan Dowson: Nam również miło zobaczyć kogoś, kto też znaczył i znaczy wiele w tym biznesie. Pośród tych wszystkich, którzy walczą w PHW widzimy właśnie kogoś z ambicjami, a nie tylko gadającego puste słowa. Można powiedzieć, że po tylu latach nic się nie zmieniłeś i od razu zacząłeś z wysokiego C. Tylko pytanie kluczowe, dlaczego teraz własnie powróciłeś?

Charles Davis: Bo zabrakło mi wyzwań. Po bankructwie NWE wróciłem na scenę niezależna. Zdominowałem federację, w których stawiałem swoje pierwsze kroki. Również po raz kolejny odwiedziłem Japonię gdzie stoczyłem wiele świetnych pojedynków. Wtedy usłyszałem że kolejna federacja chce podbić main stream, niejakie PHW. Wiedziałem że to miejsce do osiągnięcia tego celu potrzebuje kogoś z doświadczeniem. Japonia jak i pomniejsze sceny Amerykańskie i Brytyjskie mają w sobie ogrom serca. Tamci ludzie zarabiają mniej niż Ci stąd, a mimo to angażują się bardziej w swoją pracę. Nie potrzebują tam mnie. Tutaj jestem potrzebny by wzniecić ogień, by zrobić przewrót.

Kenneth Riddle: Czyli twoja misja wciąż jest ta sama... to na pewno cieszy. Chociaż przez pewien czas to ja byłem wytykany palcami jako anty-bohater i sprawca wszelkiego zła tutaj... ale wracając do ciebie, Charles. Tydzień temu walczyłeś z Rybackiem i stało się coś... dziwnego. Mógłbyś nam powiedzieć, jak to wyglądało z Twojej perspektywy?

Charles Davis: Wiesz co to było? Przykład miałkiej i słabej kondycji biznesu. Nie musiałem żadnych większych starań włożyć w tamten pojedynek. Uszkodziłem go podręcznikową akcją. Pokazuje to w jakiej kondycji są wrestelrzy. Nie dość że bez ambicji.. to i bez dobrego przygotowania fizycznego. Same sterydy nie dadzą Ci mistrzostwa. Lepiej tu nie wracaj Ryback bo osobiście dopilnuję że kolejnej wizyty w ringu nie przeżyjesz.

Kenneth Riddle: Wiesz co, Charles... Ryback to chyba generalnie jest wątły. Odpływa po moim Flying Armbarze, łamie kark po zwykłym Suplexie. Tak ludzie, wiem, że wciąż nie znudziły wam się memy z odpływaniem po armbarze! Zniżam się tym samym do waszego poziomu... <heat>

Dan Dowson: Ryback wcześniej był większym kalibrem w tej federacji, każdy przecież pamięta, jak zniszczył karierę Owensa... Tylko jaki był w tym cel? Czy zamierzałeś wysłać jakieś oświadczenie aby nie zbliżać się do ceibie w ringu?

Charles Davis: Eh, czy Wy mnie w ogóle słuchacie? Tak. To było oświadczenie. Jestem tutaj by eliminować słabe ogniwa. By pokazać słaba kondycję main streamowego wrestlingu. Nie miałem zamiaru wykończyć Rybacka tak szybko. Po prostu jest gorzej niż myślałem.

Kenneth Riddle: Ale nie stresuj się Charles. My dobrze rozumiemy po co tu jesteś bo od lat robisz to samo. Rzecz w tym, że nawet za mojego panowania tutaj przewinęło się już naprawdę wiele twarzy chcących przeprowadzić rewolucję. Żadnego z nich już nie ma, a ostatnią z ofiar jest Domagoj Tokor, który najpierw walczył z postępem ludzkości, a później pojechał na wojnę, która wcale nie jest jednym z najgorszych elementów tego postępu... czyż nie? Ja i Dan chcemy żebyś powiedział ludziom i POKAZAŁ, czemu akurat TOBIE ta rewolucja miałaby się udać.

Charles Davis: To pytanie retoryczne? Czy tamci wrestlerzy mieli tak długa listę osiągnięć jak JA? Są w tym biznesie tyle co JA? Kenny, stażem dorównuje mi tu tylko Dowson, ty jesteś zaraz po nim. Ja w przeciwieństwie do tych niewypalonych powstańców mam coś więcej niż słowa.

Dan Dowson: Upatrując się na historię to fakt, jesteś młodszy stażem ode mnie, tak lekko... Tylko z drugiej strony zamierzasz tutaj, nawet startując z pustą kartą być kimś? Połamałeś Rybacka, połamiesz kogoś innego i potem co dalej?Rewolucja w ten sposób do niczego zdrowego nie doprowadzi

Davis poirytowany wstaje z krzesła i jednym kopnięciem je przewraca. Na twarzy Dana i Kenny'ego widać ewidentnie zdziwienie.

Charles Davis: Zamknij się już Dowson. Mam dość słuchania Waszego pieprzenia bo jedyne co z niego wynika to moja frustracja. Co to w ogóle są za pytania? Po czyjej stronie jesteście, co? Ty Dan masz zamiar kwestionować moją idee? Radzę Ci żeby to był ostatni raz. Eh, zawiedliście mnie oboje. Po Was, wrestlerach, z którymi dużo mnie łączy oczekiwałem znacznie więcej. Zrozumienia, wsparcia. Myślałem, że dołączycie do mnie. Widzę jednak, że nie mam tutaj czego szukać... Wiesz co, Dowson? Posłuchał bym się Ciebie gdybyś miał jakikolwiek autorytet turaj, pozycję. Gdybyś sam robił coś dla tej federacji. Ty się jednak ostałeś. Zamiast walczyć, ciężko trenować to ty się bawisz w jakieś pierdolone talk-show! Co więcej. Wychodzisz do tego ringu jak nieudacznik i użalasz się nad sobą... Że to już nie twoje lata. Wybudzasz we mnie obrzydzenie. TY i twój przydupas. Tak zdziadziałeś Dan, że już potrzebujesz kogoś do podcierania twojego tyłka? Jaki jest z Wami problem? Jaki jest problem z Tobą Kenny? Co to za zgrywanie gwiazdora. Powinieneś rozdawać karty w tym ringu, nie zbudowałeś nawet swojej legendy, a kończysz karierę jakbyś niewiadomo co zrobił. Z podniesioną głową jakbyś był niewiadomo kim.. lecz dla mnie jesteś nikim. Straciliście pasję. I ja nie mam zamiaru marnować czasu na takich ludzi. Oddale dzisiejsze wydarzenie w niepamięć. Zapomnę, że staliście się parodią wrestlerów. Zapomnę, że wątpicie w moje działania samemu robiąc...nic. Jednak gdy któryś z Was wejdzie mi w drogę sam Was wyśle na emeryturę. Nie taką wygodna jaką sobie kreujecie teraz.. bez pobierania czeków za pieprzona bezczynność. Wyśle Was na emeryturę, podczas której jeden będzie potrzebował drugiego do karmienia łyżeczką. Jasne? Opuszczam to EX-MALE LOUNGE.

Charles Davis wychodzi z ringu zostawiając w nim skonsternowanych prowadzących...

Singles Match
R-Truth vs Dan Dowson



Wróćmy do wydarzeń z ringu. W nim odbywa się pojedynek pomiędzy R-Truthem i Danem Dowsonem. Ten drugi wypłaca rywalowi kilka punchy w narożniku. Następnie posyła R-Trutha Irish Whipem do przeciwległego rogu. Po chwili Dowson rusza w jego stronę i... nadziewa się na wystawioną nogę! The Truth dokłada jeszcze DDT! Mamy pin 1..2 KICKOUT! To za mało na Dana Dowsona! Truth nie traci czasu i podnosi oponenta. Chwile później mamy Irish Whip w liny. Dan odbija się, unika ciosu, odbija się ponownie i wykonuje Running DDT! Lost Boy szybko pomaga wstać przeciwnikowi i wynosi go do Vertical Suplexu! Przyjaciel Jimmy'ego jednak uderza go kolanem! Następnie zeskakuje prosto przed Dowsona i częstuje go Sitout Reverse Suplex Slamem! Zawodnik z Atlanty ma chyba zamiar kończyć walkę! Nagle na Titantronie pojawia się Sean Tyler! O co tu chodzi?! Sean Tyler zaczyna parodiować Little Jimmy'ego! Co za dziwny widok. R-Truth zaczyna gadać coś pod nosem i nie podoba mu się ten obraz. Dowson wykorzystuje nieuwagę rywala i gdy ten się odwraca, wypłaca mu Kill The Light! Mamy pin 1..2..3! Koniec! Zwycięża Dan Dowson!

Sean na titantronie zaczyna się teraz śmiać, a Dan na ringu zaczyna kręcić głową! Widocznie jest zdenerwowany na brata, że nie pozwolił mu dokończyć pojedynku w równy sposób. Kenneth Riddle wchodzi do ringu i pociesza swojego kolegę, po czym obaj wychodzą za zaplecze.

REKLAMA



Na arenie rozbrzmiewa theme song PHW Heavyweight Championa Jose Lopeza! Fani witają mistrza głośnym popem. Lopezzo z pasem mistrzowskim na ramieniu zmierza do ringu. Po drodze do ringu przybija piątki z fanami i odbiera mikrofon.

Jose Lopez: Większość chyba już zapomniała kto rozdaje karty w tej federacji i czyim PHW jest podwórkiem. Ostatnio wiele osób zaczęło szczekać. Jakiś chłystek bawiący się kalkulatorem czy też inny pajac biegający z miotłą twierdzi, że to pas TV jest najważniejszy... Chyba nie muszę tego komentować prawda? Dosyć niedawno przypadkiem w szatni usłyszałem interesującą rozmowę. Pewien zawodnik, który potrafi ożywiać zmarłych i jest znany ze swojej głupoty, stwierdził, że Mike Baines nie jest w moim zasięgu... Dlaczego? Bo robi jakieś szalone rzeczy? Bo nosi na głowie śmieszną koronę? Bo obok siebie ma jakiegoś przychlasta ubranego w zbroje? Ja na ramieniu nosze najważniejszy, najbardziej prestiżowy pas w historii Pure Hardcore Wrestling. Mało tego! Na barkach noszę samą federację! Więc to normalne, że zamiast na głowie mieć koronę, mam różne obowiązki... Może przez to nie sprawiam pozorów takiego ‘’fajnego’’? Najgłośniej szczeka jednak kto inny. Mowa o Wallym. Właśnie, gdzie jest Wally? Na pewno nie na szczycie PHW... Zdaje sobie sprawę, że to nie było śmieszne. To jest po prostu smutne… Zwłaszcza dla Wesa. Chciałby być w moich butach. Chciałby być tym, który Main Eventuje trzy gale PPV z rzędu. Chciałby być tym, który występuje w walce wieczoru Paradise Lost. Niestety daleko mu do tego. Wallace stojąc ze mną twarzą w twarz, nie zrobił kompletnie nic! Miał okazje pokazać, że on nie jest tacy jak moi poprzedni rywale i nie jest schematyczny. Niestety nie udało się. Jest taki sam, jaki był The Reaper. Jest po prostu jednym z wielu, który myśli, że może być na moim poziomie…

Darkness Within! Fani reagują sporym buczeniem, a po chwili na arenie pojawia się Wes Wallace! Ten z odpalonym cygarem dosyć szybko podąża w stronę ringu, gdzie odbiera mikrofon i staje naprzeciw Josego... Któremu wypuszcza dym wprost na twarz! Lopez wygląda na poddenerwowanego, a Wes tylko ironicznie się uśmiecha...

Wes Wallace: Jose... Shut the fuck up! To jest po prostu karygodne, jak wszystkie postawione fakty próbujesz w tak nędzny sposób przeciągnąć na swoją stronę. Stanęliśmy w walce jeden na jednego, miałeś ogromną szansę udowodnić swoją rangę, wartość, jaką przekazałeś swojemu mistrzostwu, a skończyłeś jedynie z obitym i stulonym pyskiem... I kto tutaj potrafi dobrze szczekać? Zniszczyłem cię Jose, pozbawiłem wszelakiej godności i to doprawdy niewiarygodne, jak próbujesz wszystkim wokół wciskać kit, że gdy stanęliśmy ze sobą twarzą w twarz, to nie zrobiłem kompletnie nic! Starasz się po prostu wymazać tą okrutną porażkę, ale każdy z tych ludzi dookoła doskonale pamięta, że tańczyłeś tak, jak ci tylko zagram, pod rytm mojej gitarrrry... <ironiczny uśmiech> I ty jeszcze twierdzisz, że nie dopuścisz do walki o pas kogoś takiego jak ja? "Bo na to nie zasługuje?" <śmiech> Widzisz Jose, nie wiem czy to tylko marna próba udowodnienia, że siedzi w tobie choćby cząstka charyzmy... Czy to też przez ten srogi wpierdol, jaki dostałeś ode mnie już zapomniałeś, że jestem oficjalnym pretendentem i tak naprawdę to ode mnie zależy, ile pobawisz się jeszcze tym mistrzostwem. Nie masz tutaj nic do gadania Lopez, no ale to przecież ty rządzisz na tym podwórku, nieprawdaż? <Wes uśmiecha się> Tak naprawdę Jose, od kiedy zdobyłeś ten tytuł, nie pokazałeś kompletnie nic. Dostałeś jednego rywala z przypadku... I to wszystko! Jednak teraz jest już kompletnie inaczej. Spójrz mi w oczy i powiedz, że nie jestem dla ciebie wyzwaniem... <Wes uśmiecha się> Już raz skopałem ci dupę, nikt jeszcze nie zmusił mnie tutaj do porażki, nikt nie okazał się lepszy ode mnie! Widzisz Jose, tobie też się nie udało!  Co więcej, byłem tak świetnym mistrzem, że aż trzeba było usunąć tytuł, który jest w nazwie federacji! Przerosłem oczekiwania i ambicje wszystkich, jestem po prostu zbyt dobry... Dlatego przestań okłamywać tych ludzi, których darzysz ponoć tak ogromnym szacunkiem. Próbujesz zrobić z nich idiotów, siebie kreujesz na superbohatera, a mnie starasz się oddalić jak najbardziej od siebie, żeby ponownie nie doszło do naszej konfrontacji, tym razem z twoim tytułem na szali. Ty się mnie po prostu boisz... <Wes uśmiecha się>

Jose Lopez: Znowu niczym prostak dmuchasz komuś w twarz. Cóż, najwidoczniej jesteś już tak wypalony, że pozostał tylko dym. A w sumie skoro tak lubisz dmuchać, to możesz zacząć pracować z Rybackiem. Lalki i te sprawy... Chyba nie muszę tego rozwijać? Myślę, że zrobicie wspaniały duet byłych mistrzów Hardcore. Dobra zmieńmy temat… Wes nadal nie rozumiesz wielu rzeczy. To ty miałeś udowodnić coś w tej walce. To ty miałeś udowodnić, że możesz być tą największą gwiazdą. Nie udało ci się! Zachowałeś się podczas walki niczym idiota i przez to przegrałeś. Ktoś, kto popełnia tak żałosne błędy, nie nadaje się na twarz federacji. Nikt nie odliczył mnie ani nie poddał w Singles Matchu. Rozumiesz? NIKT! Nie zrobiły tego większe nazwiska od ciebie. Więc jestem w stanie zrozumieć, że dla kogoś takiego przegrana ze mną przez dyskwalifikacje to wielki sukces i będziesz o tym gadać przez kolejne dwadzieścia lat. Jesteś oficjalnym pretendentem, bo co? Bo tak sobie ubzdurałeś? Do prawdy niepoważna osoba z ciebie. Szczycisz się też tym, że tytuł Hardcore został usunięty. To tylko potwierdza moje słowa o wartości tego mistrzostwa. Nikt nie odczuje nawet braku tego pasa. Wyobrażasz sobie, że PHW Heavyweight Championship nagle znika? By tak się stało, to ty musiałbyś zostać mistrzem, a to jest nierealne. I nie, nie próbuje cię oddalić… Ja cię teraz wydalam, po tym, gdy tydzień temu zjadłem cię na mikrofonie. Ogólnie jesteś opóźniony w rozwoju. Na poprzednim Evolve już patrzyłem ci w oczy i prosto w twarz mówiłem, że się ciebie nie boje, a ty oczekujesz, bym zrobił to drugi raz… Dobra, czas przejść do konkretów. Pora na przedstawienie zawodników z mojej drużyny. Pierwszy z nich to ktoś, kogo bardzo dobrze znasz… i ten ktoś jest mistrzem. Panie i Panowie… Sean Tyler!

Fani żywo zareagowali na to nazwisko! Sean pojawia się bez muzyki zwyczajnie, bo Sean to Sean, a nie Joker (pojebanie to brzmi) Następnie Global Champion zmierza do ringu.

Wes Wallace: Musiałem cię trochę odkurzyć, żebyś przestał pieprzyć dokładnie to samo, co przez ostatni kilkanaście tygodni... <Wes uśmiecha się> Jose! Prawda jest taka, że dwa tygodnie temu podtarłem sobie tobą swoje amerykańskie dupsko. Udowodniłem jedynie, że jesteś beznadziejnym mistrzem i nikogo nie obchodzi jakaś żałosna liczba do streaku. Czujesz się zwycięzcą? Powinieneś uklęknąć przed "Królem Ringu" i w hołdzie na kolanach zająć się swoją robotą, przez którą zapewne dostałeś kolejną szansę od Jericho... I ty jeszcze masz czelność mówić, że ja mam coś udowadniać? Miałeś cholerne szczęście, że pojawiłeś się tutaj przede mną, bo w innym wypadku w życiu nie powąchałbyś pasa, który został przez ciebie wręcz spuszczony w kiblu. To będzie największe wyzwanie, jakiego mogłem się tutaj podjąć - oczyścić coś, co zostało przez ciebie obsmarowane gównem... Poza tym widzę, że przez strach, do którego wciąż nie możesz się przyznać i ciężkie wspomnienia sprzed tych dwóch tygodni dalej próbujesz nie dopuścić do siebie informacji, że zostałem przez władzę ustanowiony oficjalnym pretendentem <Wes przybliża się do Lopeza> Teraz dotarło? Powiem ci coś jeszcze, Jose... Będę ci to przypominał na każdym kroku, ale zrobiłem z ciebie swoją dziwkę i byłem w szoku, że w tak łatwy sposób poddałeś się mojej żądzy zwycięstwa. Jesteś jak mały szczeniaczek, który lubi sobie poszczekać, popyskować i myślisz, że ktoś zwróci na to uwagę. Wystarczyło, że warknąłem raz, a zostałeś sprowadzony na ziemię i doszczętnie upokorzony. <Wes uśmiecha się> Temu nie masz prawa zaprzeczyć, każdy z nich to widział i nikt, a na pewno nie ja, nie pozwolę ci o tym zapomnieć. Jako mistrz już zdechłeś, aż czuć wywodzący się od ciebie smród. Dlatego nie mogę się doczekać, aż dojdzie do kolejnego pojedynku między nami. I tym razem zakopię twoje zaszczute ciało raz na zawsze... <Wes wyrzuca cygaro> I jeszcze on? Próbujesz mnie przestraszyć tym czymś? <śmiech> Może mam jeszcze jakieś gitary pod ringiem, bo widocznie komuś raz na zawsze trzeba wybić z głowy pomysł, żeby stawał naprzeciw mnie...

Wes uśmiecha się, po czym wskazuje palec na rampę... I rozbrzmiewa theme Bispinga! Michael szybko podąża do ringu i staje po stronie Wesa.

Jose Lopez: Jak mam nie gadać tego samego, skoro moi rywale zachowują się tak samo? Teraz nawet zaczynasz paplać to samo co Reaper. Kolejny prymityw, który gada o śmierci, o smrodzie i o tym, co zrobi z moim ciałem… Wy naprawdę pomyliliście profesje. Najgorsze jest to, że jesteś jakiś skrzywiony psychicznie i lubisz smród. Bo najpierw mówisz, że czuć go ode mnie, a następnie ochoczo twierdzisz, że nie możesz doczekać się pojedynku między nami… No cóż, co kto lubi… Przejdźmy dalej. Non stop szczekasz o tym, jak to mnie ośmieszyłeś, zniszczyłeś, upokorzyłeś… No ale ja jednak ciągle tu jestem i mam się dobrze. Śmiem stwierdzić, że czuje się lepiej niż wcześniej, bo dostarczasz mi sporo rozrywki tym ciągłym wygadywaniem głupot. A teraz podam przykład. Twierdzisz, że bycie na kolanach i proszenie o szanse to moja robota, a następnie chwalisz się, że przez władze zostałeś ustanowiony pretendentem do mojego pasa i porównujesz do odkurzacza… W dodatku to ty ciągle trzymasz w buzi cygaro czy też papierosy. Czyżbyś wyrabiał sobie nawyk? Jeszcze ten twój ‘’partner’’… Chcesz wygrać, mając nie-wrestlera w drużynie? W sumie… To już w twoim teamie będzie takich dwóch, skoro ty też w nim jesteś… Ja podjąłem ryzyko i sprowadziłem do mojej drużyny kogoś nieosiągalnego dla mnie! Tak jest! Mike Baines!

KING IS HERE! Ryzykowny wybór mistrza! Pamiętamy przecież, że Sean Tyler i Mike Baines prowadzili ze sobą jedną z bardziej krwawych rywalizacji. Ale czas na Króla PHW! Na rampie jest sporo dymu, z którego wyłani..wyłaniają się Baines i Sir Pain! Ale nie tak "po prostu". Mike siedzi na barkach swojego rycerza i dyryguje w rytm swojej muzyki. Obraz rodem z kina alternatywnego! Gdy są już w pobliżu ringu, Mike zeskakuje na apron i wchodzi do ringu, elegancko przytrzymując swoją koronę. Podchodzi do grupy zawodników i..zatrzymuje się przed Seanem! Jose przełyka głęboko ślinę! Mike przechyla głowę raz w jedną, raz w drugą stronę, po czym tylko głęboko wzdycha i staje po drugiej stronie Lopeza, a mikrofon do ust podnosi Wes!

Wes Wallace: Może masz rację, Jose? W końcu znalazłem się w miejscu, gdzie psy dupami szczekają. Może naprawdę pomyliłem profesje... i tu jest po prostu za łatwo? Jeśli to twoje "tło", ten "nie-wrestler", rozjechał niczym harleyem wszystko, co postawione zostało mu na drodze? Jeśli w zwykłym pojedynku miotałem "głównym mistrzem" niczym dmuchaną lalką? Każdy ma w dupie takie pieprzenie, że nikt cię nie przypiął w zwykłej walce, jeśli dostawałeś pospolity wpierdol w innych pojedynkach... To ja nie dałem się jeszcze nikomu pokonać, w żadnej walce, na jakichkolwiek zasadach i w jakikolwiek sposób. Nikt nie będzie na poważnie traktował słów, że potrafię cię jedynie oklepać po walce i nie zachowuje się jak mężczyzna, jeśli ty robisz mi dokładnie to samo w obronie swojego szefuncia! W dodatku z tą różnicą, że ty nie stoczyłeś wcześniej nawet pojedynku, ale wtedy to ci nie przeszkadzało... Co tak zbladłeś Jose? Dopiero sobie o tym przypomniałeś? Powiedzmy, że wszystko rozumiem, w końcu dogłębne relacje z Jericho muszą się zgadzać... <Wes uśmiecha się> Jesteś zwykłym, głupim kurwiskiem Lopez. Nie potrafisz w dodatku zrozumieć choćby najprostszych metafor i starasz się rzeczywistość przekrzywić w tak żałosny sposób... Słuchając ciebie, przynajmniej można się domyślić, na co chorowała twoja mamusia, czym się zajmowała i czego ciebie w życiu nauczyła... <śmiech> I gdzie jakaś twoja reakcja? W końcu to ty jesteś mężczyzną, prawda?! Nie staniesz w obronie, mistrzu? <Wes podchodzi do Lopeza> W takim razie na zakończenia mała niespodzianka. Jeśli tak lubisz oceniać ludzi przez pryzmat zdobytych trofeów, to ta wiadomość na pewno bardzo cię ucieszy...

Man of Mayhem uśmiecha się szeroko... In Waves! Czyli ostatnim członkiem zespołu Wesa zostaje sam Charles Davis! Osoba, która ma taką fantazję i w niepowtarzalny sposób potrafi opisać jego wejście do ringu jest niestety niedysponowana, a mi przez tą całą sytuację aż zabrakło słów... Dlatego dodam jedynie, że Davis wszedł do ringu w swój charakterystyczny sposób i stanął obok Wallace'a i Bispinga...

6-Men Tag Team Match
Jose Lopez's Team vs Wes Wallace's Team



Gong rozpoczyna pojedynek, w ringu znajdują się Lopez oraz Wallace. Kapitowie swoich drużyn momentalnie ruszają na siebie, widać między nimi wiele złej krwi i rozpoczyna się wymiana cios za cios, w której to lepiej prezentuje się dożywotni mistrz Hardcore, szybko wykręca rękę mistrza PHW, jednak ten szybko się wyswobadza i mamy mocne kopnięcie na brzuch. Wes jest zgięty w pół i inkasuje szybkie DDT na początku tego pojedynku, Jose dokłada kilka stampów i pomaga rywalowi się podnieść. Man of Mayhem, nie jest już tak uprzejmy i soczysty Uppercut ląduje na szczęce ulubieńca fanów, to nie wszystko Lone Rider dokłada Argentine Backbreaker, a następnie Leg Drop i mamy przypięcie 1...2... Kick Out! Spanish Star szybko staje na nogi, jednak równie szybko ponownie wita się z matą za sprawą potężnego Clotheslinu! King of Hardcore podnosi swojego przeciwnika i popycha go w stronę cornera swojej drużyny i zasypuje go gradem ciosów! Będzie zmiana?! Nie Wallace pokazuje, że dalej będzie bawił się z przeciwnikiem. Słłowa dotrzymuje ponieważ Elbow Drop ląduje na torsie rywala mamy kolejne przypięcie 1...2... Shoulder Up! Jose probuje się podnieść, jednak kolano ląduje na jego głowie, do walki wyrywa się Davis. Chyba chce pokazać, że mistrz nic nie znaczy i mamy zmianę. Zawodnik momentalnie dopada do wycieńczonego przeciwnika podnosi PHW CHampiona i wykonuje Northern Lights Suplex. Chico Malo jest w ogromnych tarapatch, został całkowicie zdominowany, jego przeciwnik odbija się od lin i trafia prosto w matę! El Hermoso dostal wyraźnego przypływu adrenali odbija się od lin i potężnym Clotheslinem powala przeciwnika, ten jednak się podnosi i trafia na Dropkick od mistrza, Davis jednak stoi więc Heroe dokłada Lop-Ez na lekko zamroczonym przeciwniku i mamy przypięcie 1...2...Kick Out! Jose chce iśc za ciosem jest wyraźnie nakręcony wrzuca przeciwnika w narożnik swojej drużyny i zasypuje go gradem ciosów na twarz po czym mamy zmianę i w ringu melduje się Baines! Król federacji wykorzystuje to, że jego przeciwnik jest w narożniku i mocnym Suplexem transportuje go na środek maty! Charles się podnosi i trafia prosto na Enzugiri! Jakimś cudem jednak stoi na nogach jest pół przytomny, kątem oka dostrzega jednak pędzącego na niego Mike'a i wykonuje mocny Big Boot! Modern Fawkes dochodzi do siebie i czeka aż jego oponent się podniesie, odbija sie od lin i wyukonuje mocną Hurricanranę! A następnie dokłada serię stampów, MB się podnosi i od razu nadziewa się na Full Nelson Legweep! Król jest w opałach, a V chwyta go za głowę i mocnym rzutem transportuje w jeden z narożników! Mamy mocny rozbieg legendy NWE i Rolling Elbow ląduje na twarzy Baines'a Handspring Enzugiri dla King of Madness i ten osuwa się pół przytomny.