Ogłoszenie

Aktualności: NICZEGO JUŻ TU NIE BĘDZIE. I CHUJ. POZDRAWIAM

#1 30-03-18 17:04:03

 whip

il mostro

64463449
Zarejestrowany: 12-12-16
Posty: 253
Punktów :   26 

#15 Thursday Night Evolve

https://preview.ibb.co/bH3cEG/EVOLVE.png



Na arenie rozlega się Angry Chair, na co zgromadzona widownia ogromnym buczeniem! Po chwili na rampie pojawia się Wes Wallace, który staje jeszcze na moment i uśmiecha się w stronę publiczności, co powoduje jeszcze większą złość wśród zgromadzonych osób. Man of Mayhem na ramieniu ma zawieszony pas Hardcore, który po chwili wznosi wysoko w górę, po czym kieruje się w stronę ringu. Na jego kurtce motocyklowej możemy zobaczyć także naszywki, na których przekreślone jest logo ECW, a także imię Bubby czy D-Vona. Z drugiej strony kurtki widzimy jeszcze kilka pustych, niezapełnionych naszywek. Wallace gdy jest już w ringu odbiera mikrofon i chce coś powiedzieć, jednak widownia stara się to mu jak najbardziej utrudnić...

Wes Wallace: Oh God, jęczycie gorzej niż ta dziwka Bubba do spółki z D-Vonem, gdy podczas Last Station został zakuty "w łańcuchy"... <heel heat> Nie mam pojęcia po co ta agresja z waszej strony, skoro i tak zaraz się zamkniecie, gdyż wasza nienawiść przemieni się w zwykłą ciekawość, bo zapewne chcecie usłyszeć, co mam do powiedzenia... <heel heat> Skończyliście? <Wes robi krótką przerwę, podczas której z uśmiechem na ustach wsłuchuje się w ciągle narastające buczenie ze strony publiki> W sumie dziwię się wam, przecież sami domagacie się hardcore'u na każdym kroku, a gdy w końcu dostajecie coś porządnego, coś czego oczekiwaliście, to przestaje wam się to podobać? Skąd miałem wiedzieć, że poniesie to za sobą takie konsekwencje i skończy się płaczącym D-Vonem, czy też połamanym Bubbą... Tyle lat spędzonych w ringu, tyle przyjętych ciosów, tyle połamanych stołów! To są te wasze legendy hardcore'u, które dumnie starały się go reprezentować przez bardzo długi czas, a kilka uderzeń kijem basebollowym spowodowały takie skutki fizyczne oraz urazy na psychice? Przecież dla nich taka odmiana rozrywki to jest norma, a to, że z kolejnego członka The Dudley Boyz zrobiłem swoją szmatę, to już zupełnie inna sprawa... <Wes uśmiecha się ironicznie wsłuchując się w potężny heat> Od tamtych wydarzeń minął już tydzień i o dziwo przez ten czas ani razu nie natknąłem się na Dudleya, czy to w swoim domu, czy na ulicy... Nie wiem, czy to oznaka rezygnacji, czy szykowanie jakiejś "wielkiej" zemsty, naprawdę nie obchodzi mnie to choćby w najmniejszym stopniu. Może D-Von w końcu zmądrzał i zauważył, że znów rozpoczął wojnę, której nie będzie w stanie wygrać? Ataki na mnie, zdemolowane studio, wyciek utworów... To brzmiało naprawdę bardzo dumnie i sam Dudley jak można było zauważyć, był z siebie cholernie zadowolony... A jak to się wszystko skończyło sami doskonale wiecie... Prawda jest taka, że jestem po prostu mądrzejszy. Po pierwsze, wyzbyłem się niepotrzebnych wartości, przez co każda agresja ze strony D-Vona zakończyła się niepowodzeniem. Po drugie, to ja zaatakowałem czuły punkt Dudleya i wykonałem swoją robotę w jak najlepszy sposób... Chciałem dać mu szansę, trochę czasu żeby zrozumiał kilka spraw, ale jego głupota zaważyła na wszystkim. Dudley wszedł na zakazany teren, zrobił ten jeden krok za daleko i został przeze mnie solidnie wypunktowany. Wystarczy cofnąć się lekko w przeszłość i wnioski nasuwają się same... To ja spowodowałem, że Dudley musiał klepać ponosząc jednocześnie druzgocącą porażkę. To ja nadszarpnąłem jego dumą, zniszczyłem jego plany, dziedzictwo, naplułem w twarz historii. <Wes wznosi pas do góry> I co najważniejsze, to ja jestem obecnym mistrzem Hardcore i jego nową ikoną! A co wyniósł D-Von z naszej krótkiej rywalizacji? Wstyd, szokującą dla niego przegraną, a także widok pobitego i związanego, niczym zwykła dziwka przyjaciela... Dudley! Liczę na to, że za chwilę się pojawisz i staniesz ze mną twarzą w twarz. Chcę się dowiedzieć, czy wyciągnąłeś pewne wnioski i poznać twoje obecne plany wobec mnie. Specjalnie dla ciebie nawet na kurtkę naszyłem parę symboli, które mają przypomnieć ci, czego dokonałem i w jak tragicznej sytuacji cię postawiłem... Przy okazji, na poprawę humoru może rzucisz kolejnym "wyśmienitym" żartem na ich temat, w końcu uśmiech tej dziczy siedzącej wokół ringu jest jedyną rzeczą, która w ostatnim czasie ci się udała...

Wes odwraca się w stronę rampy wyraźnie oczekując na D-Vona...który w końcu się pojawia! Co może dziwić...wygląda na dość spokojnego. Wchodzi do ringu, spoglądając na Wallace'a, który chce uniknąć konfrontacji, jednak D-Von nie zamierza rzucać się na niego, a jedynie przygląda się jego kurtce...

D-Von Dudley: Naprawdę? *spogląda z politowaniem na Wesa* Ten numer jest tak tani, jak i ta kurtka. Wiesz...nawet przyjemnie mi się tego słuchało. To fakt, przestraszyłem się, gdy pojawiłeś się w domu mojego brata Bubby Raya, jednak już następnego dnia, gdy pojechałem do niego do szpitala i dowiedziałem się, że już wyszedł, wybuchnąłem śmiechem. Nie zrozum mnie źle Wes, to, że Bubbie nic nie jest, nie oznacza, że tak po prostu sobie o tym zapomnimy. Zapłacisz za to i to słono, obiecuję. Jednak muszę przyznać, że słuchałem twojego dzisiejszego wywodu z wielką przyjemnością. Jak niewiele trzeba, żebyś uwierzył w swoją nietykalność. Zapomniałeś jednak, że nie trafiłeś na równego sobie, tylko na reprezentanta tego, co sobie tutaj skreśliłeś na tej szmacie z bazaru. Na twoje szczęście Bubby nie ma tu dzisiaj. Został w domu, poprosiłem go o to, bo chcę mieć mojego przeciwnika na Paradise Lost w jednym kawałku. Nie muszę chyba tłumaczyć, że to ty jesteś tym przeciwnikiem, jednak jest jeden problem...wciąż nie podpisałeś kontraktu. Dla własnego dobra powinieneś to zrobić. W branży muzycznej jesteś nikim, gościem który doprowadził do zdemolowania studia i kompromitacji wytwórni przez wcześniejszy wyciek materiału. Do tego udowodniłeś, że nie jesteś w stanie mnie zniszczyć. Jedyne, czego się trzymasz, to ten pas, jednak już niedługo. To już nie jest dla ciebie wybór - mieć pas albo nie mieć pasa. Teraz stajesz przed wyborem - walczyć o pas....czy o przetrwanie.

W tym momencie na arenie pojawiają się nieznane osoby. Kamera przybliża ich twarze...czyżby to...znajomi D-Vona? Chyba tak! To...Chubby Dudley! Sign Guy Dudley! Dances With Dudley! Dudley Dudley! Niewidziani od wielu lat członkowie The Dudley Brothers pojawiają się na arenie i już po chwili otaczają ring! Wes Wallace, rozglądając się dookoła, nie może uwierzyć w to, co się dzieje!

D-Von Dudley: Zadzierając z jednym z nas, zadarłeś z nami wszystkimi. Wes, wybór dla ciebie jest tylko jeden, bo nie wyjdziesz z tego ringu, dopóki nie podpiszesz kontraktu. Myślę, że sam podejmiesz najlepszą możliwą decyzję...a, zapomniałem o jednym. Miałem wybrać dla ciebie dzisiejszego przeciwnika. Jeśli myślisz, że będzie to któryś z nich *wskazuje na otaczających ring Dudleyów* to jesteś w błędzie! Mam dla ciebie coś ciekawszego. ECW ci się nie spodobało...więc nie będzie ECW! Twoim rywalem będzie "The Pope" D'Angelo Dinero! On jednak pojawi się nieco później, a teraz chcę ci przedstawić ostatnią osobę....SPIKE! Get the contract!

Publika reaguje cheerem, a po chwili na arenie pojawia się Spike Dudley z kontraktem na walkę o Hardcore Championship. Wchodzi do ringu i podaje go D-Vonowi, który natychmiast podpisuje, po czym przekazuje go w ręce Wallace'a. Ten spogląda na niego i ogląda się wokół ringu, na jego twarzy maluje się ogromne zdziwienie... Które po chwili zmienia się w zwykły śmiech!

Wes Wallace: Oh Dudley... Że niby to coś stojące za ringiem, nowe wcielenie Kirby Crawlers, ma mi w jakimś stopniu zagrozić? <śmiech> Prawda jest taka D-Von, że twoi kumple nas otaczają, gdyż ciebie otacza strach... Tak, strach przed spojrzeniem mi prosto w oczy bez jakiejkolwiek ochrony. Znalazłeś sobie zabezpieczenie, jednak czy na pewno jest ono lepsze niż to, którego użył twój ojciec te czterdzieści parę lat temu? Ale... <Wes otrzymuje sporoą dawkę heatu, zaś Dudley wygląda na wyprowadzonego z równowagi> Ale prawda jest też taka, że obawiasz się kogoś ze swoich kompan zaprosić do pojedynku ze mną, gdyż boisz się, że stanie się z nim dokładnie to samo, co z tobą i Bubbą. Apropo Bubby, pozdrów go ode mnie i przekaż, że nie oczekuję specjalnych podziękowań za zamówienie dla niego pogotowia... <Wes ironicznie się uśmiecha> Jesteś doprawdy żałosny Dudley. Trzymasz się swojej chorej wersji wydarzeń i wmawiasz sobie, a także tej bandzie idiotów, że zniszczyłeś mi karierę? Że skompromitowałeś mnie? Tak naprawdę, nie udało ci się zupełnie nic. Twierdzisz, że trzymam się jedynie tego pasa, jednak zapominasz, że zdobyłem go w walce z tobą. Zniszczyłem cię Dudley, takie są fakty... A tydzień temu? Mógłbym go wręcz zabić, jednak wystarczał mi twój widok, gdy rozszlochany stałeś pomiędzy tymi ludźmi i nie mogłeś nic zrobić. Byłeś bezbronny, bezradny, tak samo jak na Last Station, jak przez te ostatnie kilka tygodni... i tak samo jak będziesz podczas Paradise Lost. Z przyjemnością podpiszę ten kontrakt, a potem możesz nasłać na mnie każdego z tych swoich kumpli, mam to głęboko w dupie, w końcu każdy wie jakby to się skończyło... <Wes z uśmiechem ogląda się wokoło ringu, po czym podpisuje kontrakt i podaje go Dudleyowi> Teraz nie ma już odwrotu D-Von, znów zostaniesz zakuty w łancuchy, nie znajdziesz ucieczki, tak samo jak twoi przodkowie, kiedy byli przewożeni w klatkach przez Europejczyków... Już raz stałeś się moją dziwką i zapewniam cię, że na Paradise Lost ponownie dasz się w tak prosty sposób zgwałcić... I tak jak twój przyjaciel, będziesz błagał abym przestał...

Punch dla Wesa! Dudley w końcu nie wytrzymał i częstuje Wallace'a kilkoma mocnymi punchami! Hardcore Champion zostaje sprowadzony na ziemię, gdzie sytuacja się odwraca i to D-Von zostaje zasypany gradem ciosów! Wes wstaje i rzuca na ring swoją kurtkę, po czym podchodzi do Dudley'a... Ten jednak mocno kopie go w brzuch! Pretendent tauntuje, będzie Piledriver... Nie! Wallace przerzuca D-Vona nad sobą, ten jednak błyskawicznie wstaje i otrzymuje Bad Moon Rising... Nie, mamy kolejny unik, po którym rozpoczyna się wymiana ciosów w pozycji stojącej! Nikt nie chce odpuścić, kompani Dudleya stoją poza ringiem i nie mieszają się w konfrontację obu panów, która po chwili zostaje przerwana przez nadbiegająca ochronę! Zawodnicy zostają od siebie odciągnięci w osobne narożniki, a próby wyrwania się są nieskuteczne...

Chris Jericho: Ekhm..halo..tu jestem! Dobrze, jako, że mam Waszą uwagę, co nie jest takie proste, to chciałbym powiedzieć wszystkim tu obecnym, a w szczególności dwóm ogierom w ringu, że PHW nie ponosi odpowiedzialności za to co stanie się w Paradise Lost! Tak jest! Unsanctioned Match! Tymczasem macie się rozejść!

GM Evolve po wygłoszeniu oświadczenia szybko znika na backstage'u, a obraz z kamery gaśnie.

*Znajdujemy się w dobrze nam już znanej chatce w środku lasu. Przed drzwiami stoją kamerzysta oraz listonosz i wchodzą do jak zwykle otwartej chatki. Na pierwszym planie widzimy znanego nam już Marka oglądającego TV i patrzącego akurat na moment, w którym dostaje pozdrowienia od Jose Lopeza*

Mark: No cóż, może zbyt męsko nie wygląda, ale chociaż nie jest tak schematyczny jak ten Riddle, tak więc wypada z listy osób, które w niedługim czasie staną się ofiarami zmian. *wzrok Marka utkwił w listonoszu i kamerzyście*. To znowu wy? Nawiedzacie mnie częściej niż demony nawiedzały Emily Rose. Powiedzcie mi co przynieśliście

Listonosz: Przynieśliśmy kontrakt napisany własnoręcznie przez Johnny Walkera, tak jak Pan prosił

*Mark odbiera kontrakt po czym zaczyna go czytać. Po około dwóch minutach w czasie których kamerzysta skupiał się na łapaniu powtórek z Evolve w TV Mark w końcu przemówił*

Mark: Jestem wzruszony. Udało się temu głąbowi zrobić wszystko dobrze, i niestety nie mam się do czego przypieprzyć. Powiedziałbym, że któryś z was ma krzywo ubrany strój, ale czepianie się kamerzystów jest takie schematyczne....chociaż w sumie to listonosza się chyba jeszcze nikt nie czepiał. Czapkę sobie popraw człowieku, wstyd dla całej poczty i gołębi pocztowych. Tak czy siak kontrakt jest napisany idealnie, jego długość oraz zarobki mnie zadowalają. *Mark wyciąga pióro i podpisuje kontrakt*. Zwróć ten kontrakt tam skąd przyszedł. Namówili mnie. Przebłagali zbawiciela by postawił swoją nieskazitelną stopę w tym przybytku złych emocji i rozczarowań. Z chęcią obejrzę sobie Paradise Lost...tu, w telewizji. I przekażcie szatni, żeby miała się na baczności. Bo tuż po tym PPV...nastanie czas zmian...Wynocha!

*Obraz z kamery gaśnie*

Na arenie rozbrzmiał "Burn", co zwiastować mogło tylko jedno. Na rampie przy dużej owacji ze strony publiczności pojawia się Chris Cold, ubrany w ciemny płaszcz i strój do walki. The Switchblade udaje się prosto do ringu, widać że jest poddenerwowany po ostatnich wydarzeniach na Evolve. Gdy już zjawił się w kwadratowym pierścieniu, odebrał mikrofon i zaczął mówić.

Chris Cold: Ostatnie dwa tygodnie w moim wykonaniu nie były najlepsze, śmiało mogę rzec było źle i to bardzo. Dwukrotnie zmarnowałem szanse na zdobycie pasa mistrzowskiego Television, kolejnej prędko nie dostane. Nie będę się tłumaczył tym, że zabrakło mi szczęścia czy co bardziej doświadczenia, tłumaczą się tylko słabi zawodnicy chcący za mikrofonem zasłonić braki w umiejętnościach ringowych. Przegrałem i zdaje sobie z tego sprawę, nawet jeśli podczas ostatniej walki przypięty zostałem nie ja, a Michael Bisping. Właśnie, nasz Michael i to co zrobił po walce. Tak, nie spodziewałem się tego po nim, myślałem że jak na utytułowanego sportowca ma więcej honoru i umie przyjąć porażkę na klatę. Czyżby tak bardzo zabolały go moje słowa odnośnie jego osoby? Wygląda na to że tak, bo swoim zachowaniem utwierdził mnie tylko w tym, że miałem racje. Powiem więcej. Michael doskonale wiedząc, że nie da rady już w UFC, postanowił przyjść do PHW i wozić się na swoim nazwisku myśląc że będzie stanowić zagrożenie dla swoich rywali. Potykając się przy pierwszej lepszej okazji zderzył się z rzeczywistością, jaka tu panuje. W świecie MMA jego nazwisko może i budziło jakiś tam strach u rywali, w tym miejscu jednak straciło ono wszelką wiarygodność. Bisping zdając sobie z tego sprawę najpierw próbował zastraszyć po walce zupełnie obitego i zaskoczonego Dickinsona, co mu się koniec końców udało, bo na następnej gali go pokonał. Lecz ja nie dam się tak łatwo jak mój imiennik, nie po tym co mnie spotkało w życiu. Nie jestem też z tych, co tak łatwo zapominają a co bardziej odpuszczają. Michael, wiedz że mimo swoich racji względem ciebie nie odpuszczę ci tego, co zrobiłeś mi na ostatnim Evolve. Jest taka zasada, że jeśli coś się zaczyna, to trzeba to dokończyć. A ty Michael masz ze mną sprawę do załatwienia, którą trzeba dokończyć tu i teraz. Tym razem szanse się wyrównują, bo nie jestem poobijany i zmęczony po walce oraz wiem już do czego jesteś zdolny. Także panie Bisping, czas na ostatnie tango w naszym wykonaniu.

Chris po wypowiedzeniu ostatniego słowa odrzuca mikrofon w bok, po czym zrzuca z siebie płaszcz w oczekiwaniu na Bispinga. Tymczasem theme song Anglika rozbrzmiewa na arenie i już sam Michael wychodzi do ringu.

Michael Bisping: Spokojnie, Chris. Szanuję to, że nie zrzucasz na nikogo winy za porażkę, ale i tak jesteś tak bardzo... pasywnie-agresywny w tym co mówisz. Próbujesz usilnie dorobić ideologię do tego, że zaatakowałem Cię tydzień temu po walce. Tymczasem... nie ma żadnego konkretnego powodu. Tak wyszło i już. Jeżeli kręcisz się w okolicy Michaela Bispinga to tak już jest, że musisz liczyć się z niekontrolowanym dostaniem w mordę. Nie ma w tym nic osobistego Cold. Za to Ciebie chyba mój atak zabolał baaardzo mocno, bo wytrzymałeś zaledwie do następnej gali, aby wjeżdżać na mnie personalnie. Czemu nie zrobiłeś tego bezpośrednio po walce? Ah, no tak, ciężko się mówi z rozkwaszoną twarzą! Nie miałem do Ciebie nic, powinieneś był siedzieć cicho, ale teraz poważnie mnie wkurzyłeś. Bo nic nie irytuje mnie tak, jak dyskredytowanie mojego nazwiska i osiągnięć. Myślisz, że odszedłem, bo nie dałbym rady już w UFC? Chciałbym tylko wspomnieć, że jeszcze kilka miesięcy temu byłem mistrzem dywizji średniej. Gdzie Ty wtedy byłeś, Cold? Johnny Walker znalazł Cię za ladą w sex shopie, kiedy wpadł poszukać nowych zabawek na upojną noc z Kennethem? Może i nie jestem najmłodszy, ale dalej potrafię kopać dupy tak, jak 15 lat temu! Wpadłem tutaj, bo znudziło mi się rywalizowanie z tymi samymi zawodnikami w UFC i liczyłem na jakieś wyzwanie od was, chłopaki. Wygląda na to, że je dostaję. W porządku, domyślam się, że chciałbyś wybić się na pokonaniu Bispinga. Mam dla Ciebie jednak złe wieści. To nie ty wybijesz się na Bispingu, a Twoje zęby wybiją się na mojej pięści. Jeżeli uważasz, że mamy jakieś sprawy do załatwienia to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko się z tym zgodzić. Ale uważaj o co prosisz, Cold... bo możesz to dostać...

Singles Match
Michael Bisping vs Chris Cold



Walka była pełna akcji w stójce i wypełniona wieloma świetnymi kontrami. Po jednej z nich obaj zawodnicy wypadli z ringu, a sędzia doliczył do 10 i walka skończyła się bez rozstrzygnięcia.

Bisping i Cold wymieniają cios za cios! Ależ wymiana! Po jednym mocniejszym Chris Cold zatacza się, a Bisping próbuje wykonać Nosecrushera! Cold w ostatniej chwili robi unik i wyprowadza genialny High Kick w tył głowy Bispinga! Były zawodnik MMA pada jak rażony piorunem, a Chris mówi coś do niego, po czym pokazuje palcem na logo Paradise Lost! Czy obaj panowie się tam spotkają?! Pewnie tak!

REKLAMY



*Feed Me More! Ryback wraz z Paulem Heymanem zmierzają w kierunku ringu! Panowie są już w kwadratowym pierścieniu, a za mikrofon chwycił Heyman*

Paul Heyman: Panie i panowie, mam na imię Paul Heyman, i jestem adwokatem The Steel Muscles, The Big Guy'a, Numeru jeden w draft'cie Godzilli - Rybacka. Do tej pory prowadziliśmy z Paddym Jacksonem kurtuazyjną grę opartą na szacunku, i taką chcieliśmy prowadzić do końca. Niestety, mimo tego, że wielokrotnie próbowaliśmy pomóc Paddy'emu stać się lepszym mówcą odkryliśmy jedną rzecz. Jeden mały szczegół. Otóż Panie i Panowie, Paddy Jackson jest...do niczego. Nie ukrywamy swojego niezadowolenia z faktu, że mój klient musi zmierzyć się z kimś aż tak słabym jak Paddy na tak wspaniałej gali jak Paradise Lost. Otóż proszę państwa - mój klient zawsze walczy oraz wypowiada się na najwyższym poziomie, jest aktywny we wszystkich możliwych tematach związanych z federacją, a i jak udało nam się sprawdzić - w ostatnim czasie aktywnością przebija go tylko obecny mistrz PHW Jose Lo...wybaczcie spoiler, ale nazywając rzecz po imieniu - przyszły mistrz federacji PHW Jose Lopez. Co w takim razie w nagrodę za tak ciężką pracę otrzymuje mój klient? Walkę z kimś tak bezużytecznym, z kimś tak słabym i z kimś tak mało charyzmatycznym jak Paddy Jackson. W dodatku walkę o pietruszkę, o nic na szali, ponieważ ktoś taki jak Paddy nie może posiadać nic co byłoby dla nas wartościowe. To wysoce niesprawiedliwe, że GM tej federacji Johnny Walker kazał mojemu klientowi walczyć w takim pojedynku na Największej Gali Roku. Uruchomiłem swoje kontakty, i zadzwoniłem nawet do Scully z Archiwum X, ale ona też nie mogła rozwikłać tej zagadki. Walczymy z kimś kto nie wie nawet jak nazywa się jego nieżyjący trener. Otóż gdy przedstawiał się światu federacji mówił o zmarłym Jeffie Hooliganie, a podczas ostatniego Evolve, w bardzo przykrym segmencie, niekoniecznie z uwagi na grób, a na obecność na nim Paddy'ego wspomniał o trenerze Stevenie Gathardzie. Coś tu nie gra prawda? Czyżby trenował go Harvy Dent? A może po prostu obaj Ci trenerzy widząc to co potrafi Paddy w ringu umarli, co w sumie patrząc na umiejętności Jacksona nie zdziwiłoby nikogo. Tak czy siak Paddy ja oraz mój klient mamy tylko jeden żal do Ciebie...że żaden z Twoich trenerów przed śmiercią nie powiedział Ci tuląc Cię do piersi...że jesteś do niczego!

Rozbrzmiewa muzyka charakterystyczna dla Paddy'ego Jacksona. Zdenerwowany zawodnik kieruje się szybkim krokiem w stronę ringu po czym bierze mikrofon.

Paddy Jackson: Ile można widzieć wasze mordy w tym ringu. To szkodzi zdrowiu. Heynam i jego najemnik Ryback nie dają rozrywki. Może nie jestem mistrzem gadek słownych, ale nie muszę być takim popychadłem jak Ryback. Ryback nie ma celu, niewie co dalej, na co mu zezwoli jego adwokacik. Dzisiaj będzie szansa by skopać tłusty zad Rybacka. Pokaże całemu światu kim jest na prawdę Ryback. Ludzie bez marzeń są pozbawienie duszy, nie jest człowiekiem tylko tłem człowieka. Takim człowiekiem jest właśnie Ryback!!! Zwykłym sterydziażem, który bez celu błąka się po świecie. Ta malutka bastia dostanie sromotny łomot na tej wspaniałej gali, jaką jest Paradise Lost. Paul uważa mnie za jakiegoś cieniasa, który nie jest wyzwaniem dla Rybacka? Really? Bardziej śmiesznych rzeczy w życiu nie słyszałem, jestem zawodnikiem gorszym od jakiegoś przerośniętego Gregorego Kowalczyka, czy jakiegoś Kowalczyko-podobnemu? Kit. Co jeszcze pieprzyłeś Paul? Jestem do niczego. Cholera ostro!!! A tak na prawdę nic mnie nie rusza. Wasze wszelakie gadanie o braku charyzmy czy innych pierdołach marnuje czas antenowy. Jebać Rybacka i Heymana!! Ide trenować by potem Ryback poczuł wielki ból.

Po tym Paddy Jackson opuszcza ring zostawiając Paula i Rybacka, który po chwili również udali się na backstege.

Na arenie robi się ciemniej i światła kierują się na rampę. Fani milkną i oczekują dalszego rozwoju wypadków…z głośników wydobywa się dźwięk upadającej monety! OKADA! Na rampie pojawia się uśmiechnięty od ucha do ucha mistrz TV! Pas spoczywa spokojnie na jego barkach, a sam zainteresowany szybkim tempem kieruje się do ringu. Podczas przejścia do kwadratowego pierścienia przybija wiele piątek z fanami, po czym staje w środku ringu i przykłada mikrofon do ust.

Kazuchika Okada: Wychodzę na ten ring już kolejny tydzień. Robię to dla Was i dla siebie jednocześnie, daje z siebie wszystko. I co? Jednym z efektów tych działań jest fakt, że nadal jestem mistrzem TV, czyli można powiedzieć, że jestem Waszym mistrzem. Niestety nie wszystko można opisać w tak ciepłych barwach. Przyjeżdżam tutaj z naprawdę odległego kraju i staram się zasymilować z Waszą kulturą, z Waszymi obyczajami. Wiem, że doceniacie to co robię, inaczej by Was tu nie było. Ale muszę to powiedzieć, dochodzą mnie słuchy, że paru ludziom na zapleczu nie podoba się moja "grzeczność". Naprawdę? Już zrozumiałbym jakby nie podobały się im moje rysy twarzy, albo fryzura czy moje krzywe zęby. Musimy odpowiedzieć sobie na jedno ważne pytanie. Kto jest mistrzem? No właśnie. Także wydaje mi się, że wyczerpałem ten temat. A dla tych co twierdzą, że to oni powinni nosić ten pas mam, jak zwykle, pewne mądre zdanie. Nie pójdziecie do przodu bez schylenia karku.

No DQ for TV Championship
Kazuchika Okada (c) vs Ilya Dragunov



Wróćmy do wydarzeń z ringu. W nim odbywa się walka o pas mistrzowski TV. Mierzą się ze sobą Kazuchika Okada oraz Ilja Dragunov! Ilja aktualnie wypłaca swojemu rywalowi Chop w narożniku! Po tej akcji zaczyna krzyczeć coś po rosyjsku w stronę publiczności. Chwile później dokłada kilka uderzeń łokciem prosto w twarz rywala. Następnie wykonuje Fisherman Suplex! To nie koniec, ponieważ Communist Hero pomaga wstać przeciwnikowi i dokłada DDT! Moscow Killer uśmiecha się i wychodzi ringu. Poza nim zaczyna szukać krzesła i znajduje je. Następnie wraca do kwadratowego pierścienia i uderza Okada znalezionym przedmiotem prosto w plecy! Chwile później kładzie krzesło na macie, podnosi Kazuchike i chyba będzie Soviet Suplex na krzesło! Nie! Okada uderza łokciem w twarz swojego rywala, następnie wynosi go na bark i mamy Tombstone Piledriver na metalowe krzesełko! Holy Shit! The Passionate One wykonuje teraz swoją pozę! Następnie pomaga wstać oponentowi i mamy Rainmaker! Jest pin 1..2..3! Koniec! Mistrzem TV pozostaje Kazuchika Okada!

Okada obiera pas od sędziego, po czym wśród wiwatujących fanów opuszcza ring i jest już na rampie, gdy..BREAK THE WALLS DOWN! Na rampie pojawia się ponownie Chris Jericho! Y2J uśmiecha się na widok mistrz TV, po czym serdecznie się witają, ale Chris po chwili bierze mikrofon do rąk.

Chris Jericho: To jest Twoja chwila stary, także nie będę Ci jej zabierał. Chcę tylko ogłosić, że skoro nikt nie może zabrać Ci tego pasa, to na Paradise Lost zmierzysz się z...wyborem fanów! <cheer> Dokładnie tak! Już teraz możecie głosować w naszej aplikacji na rywala, który zmierzy się z tym kozakiem!

Obaj panowie wymieniają uśmiechy, po czym obaj schodzą za zaplecze.

Znajdujemy się w szatni, kamera daje nam zbliżenie na głowę zawodnika jakim jest The Reaper, ten siedzi z rękoma założonymi na głowę, nie wygląda najlepiej nagle obok niego pojawia się Samara

Samara:  To już dziś, właśnie ten dzień zostanie zapamiętany jako Twe pełne odrodzenie, tak.... ależ to będzie piękne zwieńczenie tego co zostało dokonane. W końcu uwierzyłeś, że jesteś demonem także bez maski, pokonałeś dwóch świetnych zawodników, a wcześniej nauczyłeś Dana pokory. On nie zaakceptował jeszcze walki, ponieważ najzwyczajniej w świecie wie, że strach go dogonił. Wreszcie zdał sobie sprawę, że nie jest już tak wspaniały jak kiedyś, zwycięstwo z Tobą było tylko i wyłącznie Twoją wewnętrzną porażką, teraz z moją pomocą stałeś się kimś więcej niż ślepo idącym przed siebie demonem. Stałeś się narzędziem zdolnym do wielkich rzeczy i czas abyś te wielkie rzeczy zaczął robić. Tu nie chodzi tylko oto aby pokonać Dowsona, chodzi o to aby raz na zawsze pokazać, że jest on tylko ślepo zapatrzonym w siebie egoistą, jego czas przeminął a Twój dopiero ma nadejść, dzięki mnie jesteśmy tutaj gdzie jesteśmy. Ja nigdy od Ciebie nie odejdę będę z Tobą dzielnie kroczyć, pomogę Ci w każdym konflikcie, wierz mi, że razem możemy więcej. Spójrz tylko na ludzi na trybunach, gdy się tylko pojawiasz każde z nich chowa swe dzieci, to oznacza jedno, jesteś potworem, nikt nie chce za Ciebie patrzeć, lecz to tylko buduje. To sprawia, że mrok w Twym sercu jest jeszcze głębszy, również to sprawia że odcinasz się od otaczającej Cię rzeczywistości, tak ma być. Żyjemy w naszym własnym świecie, gdzie nie ma miejsca dla tchórzy, a Dowson takim się okazał, nie przyjął wyzwania, widać że nie chce tej konfrontacji. On również, wie że wygrał przez przypadek, moment Twojej dezorientacji, słabości albo najzwyczajniej w świecie głupi, inaczej tego nie można wytłumaczyć. Lecz podczas Paradise Lost nie zważając na to czy Dan przyjmie wyzwanie będziesz miał za zadanie go znaleźć i pogrzebać raz na zawsze, a świat wrestlingu zapamięta to wydarzenie na wieki. Coś przemija tylko po to aby w to miejsce, pojawiały się nowe lepsze rzeczy, czas Dowsona dobiegnie końca na Paradise Lost!

Po tych słowach obraz z kamery zaczyna migotać, a po chwili dostrzegamy leżącego krzyżem Reapera

Obraz z kamery ukazuje nam arenę od zewnątrz. Przed nią znajduje sie Bo Dallas! The Inspirational ma ze sobą wózek pełen swoich koszulek, które rozdaje przechodniom. Z uśmiechem na ustach macha wszystkim ludziom i zachęca do wzięcia jego koszulek.

Tag Team Match
Ryback & Dan Dowson vs The Reaper & Paddy Jackson



Jak Rysiek napisze, to tu będzie walka. Jak zawsze, Dan Dowson wyglądał jak wyjebka w niej, ale swoje zrobił. Ryback był napakowany jak kabanos i wyglądał tutaj jak Arnold w Terminatorze II. Paddy pokazał, że trzeba się z nim liczyć, a Reaper udowodnił, że Samara to nie w kij dmuchał mentor. Ogólnie to bym powiedział, że walka odbyła się w tempie wolniejszym, ale było pierdolnięcie. Z ciekawych akcji, to Dan wspólnie z Rybackiem wykonali genialną akcję zespołową, a mianowicie mocnym Powerslam na Paddy'm, po którym Dan wykonał Frog Splash, ale Jackson odbił przy 2.

Co za pandemonium w ringu i w jego okolicach! Reaper po wygranej nie przestaje okładać Dana silnymi ciosami! Tymczasem Ryback okłada się z Paddy'm Jacksonem! Jackson bierze rozbieg w kierunku Rybacka, ale ten robi unik, a Paddy trafia wprost w Paula Heymana! Ryback wpada w szał i rusza w kierunku Paddy'ego, który nieco zdezorientowany stoi nad Heymanem! Cóż za Spear prosto w bandy! Ryback zostawi Paddy'ego i pomaga wstać Heymanowi i opuszcza z nim arenę. Reaper natomiast klęczy przed leżącym Danem ze wzrokiem skierowanym ku górze..klaszcze..na arenie zapada ciemność! Po kilku chwilach światło wraca, a ringu został tylko bardzo sponiewierany Dowson, a obraz z kamery gaśnie.

Przenosimy się na zaplecze, gdzie Renee Young stoi już z nowym nabytkiem PHW!

Renee Young: Dobry wieczór dzisiaj mam przyjemność przeprowadzić wywiad z nowym zawodnikiem PHW, Billym Iwanowem

Billy Ivanov: Witam

Renee Young: Na początek powiedz nam skąd jesteś

Billy Ivanov: Urodziłem sie w Rosji, ale większość życia spędziłem w Chicago

Renee Young: Ciekawy kraj, skąd zainteresowanie Wrestlingiem?

Billy Ivanov: Spójrz na mnie mam świetne warunki, umiem sie bić, a przedewszystkim chcę skopać pare dup nie mając problemów z policją

Renee Young: Siedziałeś w więzieniu prawda?

Billy Ivanov: Zgadza się, ale im mniej wiesz tym lepiej śpisz

Renee Young: Skąd te blizny u Ciebie?

Billy Ivanov: *Rozpina koszule* Widzisz tą klate? każda blizna to człowiek którego już nie ma, za kilka tygodni blizn będzie wiecej.

Renee Young: Ciekawe, a zarazem odpychające, co myślisz o PHW?

Billy Ivanov: Zlepek gwiazdek, które myślą, że są najlepsze niech tak myślą bo tylko to im pozostanie.

Renee Young: Jakie masz plany związane z naszą federacja?

Billy Ivanov: Jak już wspominałem, zgasze gwiazdki które wy nazywacie zawodnikami, jeśli chodzi ci o pasy to nie obchodzą mnie, chce tylko cierpienia tych których rozgromie.

Renee Young: Czyli nie chcesz być mistrzem, ani posiadać pasa?

Billy Ivanov: *śmieje się* Powiedz mi, a kto będzie mistrzem gdy wszyscy zawodnicy tej federacji zostaną pokanani? Pas to tylko błyszczący przedmiot, z czasem będzie ozdabiał mój brzuch to pewne.

Renee Young: Jesteś bardzo pewny siebie

Billy Ivanov: Gdyby nie ta pewność siebie, dzisiaj by mnie tu nie było w Rosji trzeba być twardym, Rosja to nie kraj w którym wszystko dostajesz za darmo, Rosjanie to nie zakłamani, grubi Jankesi, a znakiem rozpoznawalnym nie jest fastfood, patrzcie na mnie uważnie *chwyta kamere* zapamietajcie tą twarz, bo ta twarz będzie już w waszych koszmarach.

Renee Young: Podobno ból sprawia ci przyjemność, to prawda?

Billy Ivanov: *uśmiecha się, po czym chwyta szklane z wodą i rozbija ją na głowie* Nie ból sprawia mi przyjemność tylko cierpienie tych którym ból sprawiam, z czasem przestajesz czuć ból albo się z nim zaprzyjaźnisz albo zostaniesz nieudacznikiem, zresztą teraz to ty przeprowadazasz ze mną wywiad, a nie ja z tobą jesteś takim samym zerem jak ci wszyscy którzy zapragną stawić mi czoła

*wyrwa mikrofon i rzuca w nim w kamere, obraz się urywa*

Na ringu jest już Mike Baines z mikrofonem i czeka, aż trybuny ucichną, po czym zaczyna.

Mike Baines: Pierwszy raz w swoim życiu czuje się niewiarygodny. Co z tego, że powiem coś skoro z tego nie wychodzi nic dobrego? Jaki sens ma moja cholerna obecność w tym ringu z mikrofonem? Po prostu dajcie mi tego drania i sprawa się skończy. Nie będzie już więcej głupich zabaw, tylko zabawimy się na poważnie Sean. Tego chcesz? Ja jestem gotowy na wszystko, zrobię co tylko się da, aby skończyć z Twoją błazenadą. W tym momencie chcę od Ciebie jasnej odpowiedzi. Na Paradise Lost zmierzymy się ostatni raz. Ostatni raz, bo nie będziesz w stanie mówić po tym co Ci zafunduje. Przez Ciebie zapinali mnie w pasy, dawali dziwne zastrzyki. Może dobrze się bawiłeś, ale stworzyłeś potwora Sean. Stoję przed tymi setkami osób i nie widzę żadnej z nich. Przed sobą mam tylko Ciebie. Czekam na Ciebie na Paradis..

Nagle na titantronie pojawia się szeroko uśmiechnięty Sean Tyler! Pokazuje gestem, żeby widzowie poczekali po czym na krótką chwilę ucieka z kadru i podnosi kamerę i idzie z nią parę kroków, po czym otwiera drzwi. Na załączonym obrazie widzimy karetkę! Tymczasem Mike w ringu denerwuje się i rzuca mikrofon przed siebie! Fani nagle zaczynają krzyczeć, bo spod ringu wychodzi Sean! Wślizguje się do ringu i rzuca się Mike'a! Baines jednak odpycha swojego rywala na liny! Tyler odbija się od lin i robi unik pod Clothesline'm, a Baines impetem również odbija się od lin i teraz to Mike nabiega na rywala! BLACK HOLE SLAM! Tyler ponownie kasuje Mike'a, który ewidentnie nie jest sobą! Tyler szepcze do ucha Bainesowi jakieś prowokacyjne teksty, po czym wychodzi z ringu!

Singles Match
Wes Wallace vs D'Angelo Dinero



Po reklamach wracamy do walki wieczoru i widzimy, jak Wes Wallace obija w narożniku swojego przeciwnika. Następnie cofa się kilka kroków i chce zaatakować Dinero Corner Clotheslinem, jednak ten unika i wykonuje mistrzowi Hardcore German Suplex. Wallace dość szybko się podnosi, jednak natychmiast inkasuje 4-Up. Próba przypięcia. 1...2...kickout. Dinero postanawia wyjść na narożnik i zaatakować oponenta z powietrza. Man of Mayhem podnosi się, The Pope skacze, Wes unika. D'Angelo jednak ląduje miękko, tylko po to, by zostać złapanym na Fallaway Slam. Wallace natychmiast chwyta leżącego jeszcze na macie rywala i wykonuje mu German Suplex. Dinero mimo to po kilku sekundach wstaje, ale mistrz Hardcore tylko na to czekał. Gdy jego przeciwnik jest na nogach, Wes wykonuje Hellraiser! Pin 1....2...kickout. Lone Rider nie poddaje się. Staje przy narożniku i tauntuje strzałem z pistoletu. Chyba za chwile będziemy świadkami speara...jednak nie! Wallace ruszył, jednak Dinero uniknął akcji i Hardcore Champion wylądował w narożniku. Po nieudanym spearze Wes leży na macie blisko narożnika, a The Pope rusza w jego kierunku i wykonuje Outer Limitz Elbow. Po otrzymaniu tej akcji Wallace zwija się z bólu leżąc na macie, po czym stara się wstać za pomocą lin. Udaje mu się to, jest jednak zwrócony tyłem do narożnika, a to dla Dinero idealna okazja do wykonania DDE! Bierze rozbieg i....Bad Moon Rising! Niesamowite! Wallace w ostatniej chwili odwrócił się i wykonał Bad Moon Rising! Czyżby to był koniec? Texas Bullet od razu podnosi rywala i wykonuje mu Angry Chair! 1....2....3! To koniec, zwycięża Wes Wallace!

REKLAMY



Ring przystrojony tak, że każdy zdążył już się domyślić, jaki program będzie miał teraz miejsce. Czas na ulubione show wszystkich fanów PHW... Champion's Lounge! Na rampie widzimy jednak orkiestrę dętą, która rozpoczyna swój występ! Nagle na arenie pojawia się Kenneth Riddle, a konfetti zaczyna lecieć z "nieba". Mistrz PHW wchodzi do ringu.

Kenneth Riddle: Panie i panowie, mam dla was naprawdę przykrą informację. Prawdopodobnie po jej wygłoszeniu nadejdzie fala masowych prób samobójczych, więc proszę wszystkie służby na arenie o wzmożoną uwagę, aby uchronić tych biednych ludzi od robienia sobie krzywdy. Ta informacja sprawi, że się załamiecie. I nie! Nie chodzi o to, że wygasła domena najlepszemetafory.com i Jose Lopez nie ma już swojej świetnej gadki. Nie chodzi też o to, że Chris Jericho nagrał jakąś kiepską płytę z Fozzy. Do tego już chyba każdy się przyzwyczaił. Nie chodzi też o to, że Paddy Jackson przestanie recytować. Co to to nie! Ale informacja, którą mam wam do przekazania, jest równie wstrząsająca. Niestety, dzisiejszy odcinek Champion's Lounge... jest ostatnim... *Spory cheer na trybunach* W pierwszym sezonie! *Automatycznie cheer zmienia się w heat* A skoro to ostatni odcinek sezonu, to nie mogę pozwolić, aby ten odcinek był zwykły. Dzisiejszy odcinek odbędzie się z wielką pompą! Finał sezonu to musi być coś wielkiego. Ten odcinek jest historyczny, po części za sprawą mojego gościa. Mianowicie, jest to pierwszy mój gość, który ma nadwagę. Pierwszy gość, który ma już pełne prawo do pobierania emerytury. PIERWSZY GOŚĆ, który prowadzi krucjatę przeciwko sprzętom muzycznym! Panie i panowie, D-Von Dudley!

D-Von pojawia się na rampie i jest wyraźnie zdegustowany, ale wchodzi do ringu i siada na kanapie.

Kenneth Riddle: Muszę przyznać, że jestem naprawdę podekscytowany. Serio! Dotychczas moi goście przeważnie nie byli tymi z najwyższej półki. A dziś? Finał sezonu faktycznie jest z pompą. Udało się załatwić występ *Riddle zaczyna kaszleć* legendy *Kenny mocno pokasłuje* wrestlingu. *PHW Champion coraz mocniej kaszle, aż w końcu się uspokaja* Dobry support jest naprawdę bardzo ważny. Jest nieco gorszy od gwiazdy wieczoru i w odpowiedni sposób buduje napięcie i głód na główny koncert. Dlatego jestem mega wdzięczny Tobie i Wallace'owi za to, jak wspaniałe tło stanowicie dla mnie, czyli prawdziwego mistrza... i dla mojego tytułu mistrzowskiego.

D-Von Dudley: Bla, bla, bla, bla, bla....po pierwsze, drogi...mistrzu, bo chyba nim jesteś, patrząc po tym kawałku blachy który tu przytaszczyłeś - jak sam powiedziałeś, jestem tutaj gościem. GOŚCIEM, rozumiesz? Powinieneś w tym momencie wyjść i wrócić tu z kawą dla mnie. Widzę, że o goszczeniu ludzi wiesz tyle, co i o byciu mistrzem...a nie, przecież wygrałeś walkę, no tak. Wygrałeś, odniosłeś niekwestionowane zwycięstwo, absolutnie sam, bez niczyjej pomocy i nawet nie byłeś blisko porażki przez ani jeden moment! *na arenie słychać śmiech* Riddle, naprawdę przykro mi, że los tak bardzo cię skrzywdził. W końcu tylko mały, zakompleksiony chłopiec, któremu ewidentnie zawsze czegoś brakowało w życiu, może nonstop pierdolić o tym, że jest na szczycie, że jest mistrzem na samym szczycie jakiejś głupiej hierarchii, blablabla. Nie interesuje mnie wasza hierarchia, piramida Walkera czy jak wy to sobie tam nazywacie. Za stary jestem na taką zabawę. Gdybym chciał się znaleźć na szczycie waszej piramidy, to zrobiłbym to co ty - wylizałbym dupę Johnny'ego, jednak nie zrobię tego, ponieważ w przeciwieństwie do ciebie zachowałem jeszcze resztki godności. A jeśli chodzi o ciebie, to wygląda na to, że Ryback miał rację, jak mówił mi, że "Riddle to miał jaja, ale jedynie pod brodą, jak jeszcze siedział w więzieniu". O tym, że po moim wyzwaniu do walki nie zrobiłeś absolutnie NIC prócz chowania się za ochroną na zapleczu, już nie chce mi się gadać. Kiedy tak na ciebie patrzę, to w sumie jesteś dość podobny do Wesa Wallace'a. Obaj nosicie jakiś blaszany pas, nazywając się mistrzami, obaj jesteście oderwani od rzeczywistości i obaj nie macie jaj. No ale po co komu jaja, skoro mamy pas, prawda Riddle? Chociaż jest coś, co odróżnia cię od Wesa. On przynajmniej umie wygrać walkę sam, a ty w dalszym ciągu żyjesz pod spódnicą Johnny'ego Walkera, z którym mógłbyś się podzielić tym pasem, bo zasłużył na niego tak samo, jak ty.

Riddle nie wytrzymuje i spluwa w twarz Dudleya. Fani skwitowali to głośnym *ooohhh* i nastąpiła cisza. D-Von zaczął się trząść... i robić totalną masakrę w ringu, rozwalając absolutnie wszystkie dekoracje i rzucając się na Riddle'a, dobijając go do narożnika. PHW Champion jakoś zdołał uciec spod gradobicia i samemu wyprowadzić kilka ciosów. Jednak to D-Von jest znacznie silniejszy i powalił Kennetha Spearem. I mamy Ground and Pound! Dudley potężnie obija mistrza! Kenny jednak po krótkiej chwili przyjmowania strzałów na pysk dał radę się obrócić i uciec spod D-Vona. Znowu mamy kilka mocnych uderzeń spadających na twarz Dudleya... ale nagle na arenie pojawia się Wes Wallace! D-Von widzi biegnącego mistrza Hardcore i wypłaca potężny podbródkowy w Riddle'a. PHW Heavyweight Champion wypada chwilowo z akcji, ale w jego miejsce wkracza Wes Wallace! D-Von zdążył jeszcze tylko chwycić doniczkę stojącą na stoliku... i od razu ciska nią w głowę Wallace'a! Ten jednak unika lecącego przedmiotu i rzuca się na legendę Hardcore'u. Oglądamy serię ciosów spadających na głowę D-Vona. Później w ręce Wesa wpada stolik, na którym wcześniej stała doniczka rzucona przez jego rywala... i momentalnie stolik zostaje złamany na plecach Dudleya! Wallace nie zamierza na tym przestać i podnosi Dudleya... który to sprzedaje potężny Headbutt mistrzowi Hardcore. Wes szybko dochodzi do siebie i rusza w kierunku oponenta... Spinebuster, któym D-Von umieszcza Wallace'a prosto na rogu kanapy stojącej w ringu! Zaciekli wrogowie generalnie łamią sobie na głowach wszystkie rzeczy w ringu dostępne do złamania... ale nagle na arenie uderza theme song Jose Lopeza! Jeszcze jego tutaj brakowało! Jose przy owacjach publiki biegiem kieruje się do ringu, w którym właśnie Wes rozbił wazon z kwiatami na głowie Dudley'a, który upada na matę! Jose wbiega do ringu i staje naprzeciwko Wesa, który pewnie pyta go czego on tu chce. Wes tylko kręci głową i odwraca się w stronę podnoszącego się D-Vona, ale Jose nagle wyprowadza serie punchy w tył głowy mistrza Hardcore! Hasta Luego wprost na reszty stołu. Jose rozgląda się po ringu i nie widzi Kennetha..który jest już za jego plecami. Jose w porę zdaje sobie z tego sprawę! Riddle rusza na niego, ale Lopezzo przejmuje jego głowę i mamy kolejne Hasta Luego! Jose szaleje, a razem z nim fani! Prosi o mikrofon i po chwili trafia on w jego ręcę.

Jose Lopez: Cała ta trójka, która leży obok mnie, urządza sobie prywatne wojenki. Oni zapędzili się w tym wszystkim… To nie idzie w dobrą stronę, to poszło krok za daleko. Udostępnianie piosenek, niszczenie studia nagraniowego, atakowanie niewinnych ludzi i krętactwa… To jest zdrowa rywalizacja? To jest rywalizacja, jakiej oczekują fani? Właśnie fani… Zapomnieliście o nich. Zapomnieliście, po co tu jesteście. Wszystko powinno być załatwiane w tym właśnie ringu. Nie poza nim. Wszyscy ludzie zebrani tutaj chcą oglądać, jak pierzemy się po mordach, a nie jak pierzemy na siebie brudy. Każdy chce obejrzeć, jak opowiadamy historie w kwadratowym pierścieniu, a nie jak opowiadamy o kontraktach rywala. Najbardziej dziwi mnie zachowanie D-Vona. Fani pokochali cię za to, że kopałeś tyłki rywalom oraz niszczyłeś nimi stoły. Teraz zamiast tego kopiesz głośniki i to je niszczysz… Denerwuje cię to, że Wallace nie chce walczyć. Denerwuje cię to, że on gra... i to nie na gitarze. Tylko gra mistrza Hardcore’u. Bo gdyby był nim naprawdę, to nie bałby się ponownego skopania ci dupy. Pod tym względem cię rozumiem. Jednak zniżanie się do jego poziomu nie prowadzi do niczego dobrego, skoro niewinne osoby obrywają. To jest ten cały hardcore? O piesku Walkera chyba za dużo mówić nie muszę, ponieważ robię to od ponad dwóch miesięcy. Czemu akurat przyrównałem go do psa? Nie chce obrażać tych jakże przesympatycznych stworzeń. Po prostu Johny mówi do Kennetha niczym treser psów. ‘’Daj w łapę, no daj w łapę’’. Nie rzucam słów na wiatr i udowodnię to. Cholernie poważnie traktuje PHW, ponieważ to mój dom, wiadomo, w domu nie zawsze bywa dobrze. Tak jak teraz… Mogę uciec lub postarać się zmienić zaistniałą sytuację. Zmienię i to diametralnie. Na Paradise Lost zburzę mój dom, który przez dłuższy czas był niszczony od środka i postawie nowy... Od początku, cegiełka po cegiełce wraz z fanami zbuduje nowe, lepsze Pure Hardcore Wrestling… W niedzielę rozpocznie się nowa era. Powstanie nowy raj, w którym nie będzie miejsca na zgniłe jabłka.

Jose odrzuca mikrofon i wchodzi na narożnik, gdzie cieszy się wraz z fanami..

..i tym obrazkiem ostatnimi przystanek przed Paradise Lost dobiega końca!



__________________________

zaznaczam, że na gali brakuje segmentu Dragunova. Nie wiem dlaczego go nie ma. Taki mały disclaimer, żeby nie było. I chyba gala PPV pojawi się w poniedziałek. Dowiedziałem się, że jednak to do nas zjeżdża się rodzina i mogę mieć ograniczony czas przy kompie, a nie chcę robić tego na wyjebkę.



https://78.media.tumblr.com/92c912a5d795f1884132dbbbcfe35503/tumblr_n8ys14TQjo1rz6f51o1_400.gif
As Mike Baines 12 wins, 1 no-contest and 3 losses
1) PHW King of the Ring Tournament Winner

As Kazuchika Okada 6 wins and 7 losses
1) TV Champion (8.03.18-1.04.18) 3 title defences

As a user
3) Evolve HB
2) Użytkownik Kwietnia
1) Użytkownik Stycznia

Offline

 

#2 30-03-18 19:04:53

Panter

http://oi66.tinypic.com/2llf6o6.jpg

Zarejestrowany: 05-01-18
Posty: 131
Punktów :   15 

Re: #15 Thursday Night Evolve

Na start seg mój i Raptora, wyszło to tak, jak było planowane, D-Von wypadł tak jak powinien, nie będę tutaj więcej oceniać, mam nadzieje, że seg przypadnie do gustu. Co do samej stypulacji, myślę, iż patrząc na program Wesa i Dudleya ten rodzaj walki jest jak najbardziej odpowiedni i będziemy tutaj mogli dostać solidną dawkę hardcore'u. Ze względu na to, że konflikt odbywał się po części pod kątem osobistym ta stypulacja moim zdaniem tu idealnie pasuje.

Wstyd dla gołębi pocztowych xD. Dobre to było. Ten Mark z tygodnia na tydzień podoba mi się coraz bardziej. Fajnie został rozegrany ten segment, sama wypowiedź wciąż dla nas tajemniczej postaci tak samo jak w poprzednich tygodniach - oczywiście na plus i cieszę się, że po Paradise Lost powinien już się pojawić na gali. Nie mam się tu do czego przyczepić.

Pojawia się Cold i tu pozytywne zaskoczenie, bo jak wiedziałem, że owa postać ma potencjał, to ostatnio szału nie było. Tutaj mieliśmy wypowiedź napisaną w prosty sposób, z fajnym początkiem dotyczącym niepowodzeń oraz naprawdę dobre fragmenty o Bispingu. Nie będę wyróżniał poszczególnych fragmentów, bo cała wypowiedź serio mi się podobała i oby tak dalej. A co do Bisnpinga - jakaś spokojniejsza ta pierwsza część niż zwykle, mam wrażenie, że częściej rzucał ostre słowa. No ten tekst z lalkami dla Riddle'a naprawdę dobry. Z tą pięścią i zębami też spoko. Ogólnie dobrze wypadł Michael, ale brakowało mi trochę agresji w tej wypowiedzi. Tym razem mam wrażenie, że lekko lepszy był Chris. Sam wynik na plus, szkoda by było, gdyby któryś z panów przegrał, a po tym co stało się na ostatniej gali, dobrze, że Cold się odbil, tym bardziej po takiej akcji jak High Kick na byłym mistrzu UFC.

Heyman - z tym jednym szczególem bardzo ładnie powiedziane. Ten fragment z zagadką i Archiwum X także bardzo mi się spodobał. Z trenerami też dobrze powiedziane, a końcowe zdanie palce lizać. Podobała mi się ta wypowiedź Paula, dobra robota. Paddy - ten "sterydziaż" boli, bardzo. Auć.  Kurde, Khali, starałeś się ostro, a wyszło to przesadzone, nie podobało mi się to i nic więcej nie powiem, bo czekam na ocenę mojego segu z ostatniego Evolve. No dobra, dodam jeszcze, że ponownie raziły literówki. I po co po 2 wykrzykniki? Ogólnie czegoś brakowało w tym segu, jakiegoś brawlu nawet i mówiąc wprost - Heyman swoją gadką go uratował.

Okada standardowo, grzecznie, spokojnie i przyjemnie, krótko, ale nie ma się tu do czego przyczepić, ot taki segment przed walką. Wpada Jericho i powiem szczerze, że zaskoczył mnie tym ogłoszeniem. Powiem tak, byłem wręcz pewny, że Okada zmierzy się na Paradise Lost jeszcze raz z Coldem i Bispingiem. Takie rozwiązanie też jest w porządku i jestem cholernie ciekaw, kto będzie jego rywalem. A może Mark pojawi się wcześniej?

Samara ładnie motywuje Reapera i jej argumenty wobec chociażby wcześniejszej porażki Włocha trafiają do mnie. Przyjemna była ta wypowiedź i jedyny błąd widziałem gdzieś pod koniec - "On również, wie że wygrał przez przypadek, moment Twojej dezorientacji, słabości albo najzwyczajniej w świecie głupi" - zdanko troszkę nie po polsku, ale takie małe błędy przy dłuższych zdaniach mogą się przytrafić, ważne, że wypowiedź miała sens i w tym zdaniu wiadomo, o co chodziło.

Ten przerywnik z Dallasem okey, nie ma co tutaj się rozpisywać. Jest to jest i nie trzeba tego zmieniać.

Czego brakowało mi w segu, tutaj to dostałem, czyli konfrontacja Rybacka i Jacksona, no i dodatkowo mamy Reapera z Dowsonem. W sumie dobrze rozpisany brawl, dobrze, że ucierpiał Heyman, dzięki czemu Ryback mógl się zemścić, a jego wygrana we wspólnym brawlu patrząc chociażby na aktywność i poziom jest o wiele bardziej na miejscu. Z opisu mogę wywnioskować, jakby Reaper przypiął Dowsona i to też na plus, kolejny raz może odbić się po tym, co stało się podczas Last Station.

Ivanov - bez szału ten wywiad, niektóre pytania trochę jak z jakiegoś talk-show. W miarę poprawnie coś tam powiedział, może coś z owego pana będzie, pożyjemy zobaczymy. Na razie nie przekonał mnie do końca.

Baines również jak już się pojawiał za mikrofonem trzymał poziom i tak było również tym razem. Ten końcowy argument ze stworzeniem bestii ze względu na wszystko, co mu się przydarzyło, jak najbardziej do mnie trafił. O prosze, fajny plot twist z tym pojawieniem się w ringu po nagraniu z kamery, ciekawie to zostało rozwiązane i segment oczywiście na plus. Cały program był naprawdę w porządny sposób prowadzony, ale nie mogę się pozbyć wrażenia, że całość zaprowadzi nas do wielkiego zwycięstwa Bainesa podczas Paradise Lost. Powiem szczerze, nie pogardziłbym takim rozwiązaniem.

O kurde, fajny pomysł z orkiestrą dętą i ogólnie genialna ta zapowiedź ze strony Riddle'a. "Nie chodzi o to, że wygasła domena najlepszemetafory.com i Jose Lopez nie ma już swojej świetnej gadki. Nie chodzi też o to, że Chris Jericho nagrał jakąś kiepską płytę z Fozzy. Do tego już chyba każdy się przyzwyczaił. Nie chodzi też o to, że Paddy Jackson przestanie recytować." No piękne to było, zwłaszcza ostatni argument. Ładnie też pojechane po D-Vonie, zwłaszcza z tą emeryturą. Charyzma 9,5/10, normalnie. Kolejna wypowiedź z tą nutką ironii również jak na mistrza przestało, czas na Dudleya. Mocny początek z tą kawą i byciu mistrzem, podoba mi się. "Riddle to miał jaja, ale jedynie pod brodą, jak jeszcze siedział w więzieniu" ogólnie zajebisty cytat i świetne przytoczenie go ze strony D-Vona. W dodtaku mamy naprawdę dobrą końcówkę i całość w wykonaniu pretendenta do pasa Hardcore również mogła się serio podobać. Dobra robota. Ale że D-Von obroni Wesa, tego się nie spodziewałem xD Brawl naprawdę świetnie rozpisany. D-Von poobijał Riddle'a, w sumie miał powody ze względu na to splunięcie. Wes i Dudley również świetnie, nikt przy tym nie ucierpiał, było ostro, a samo pojawienie się Lopeza w trakcie tej napierdalanki z trybun musiałoby świetnie wyglądać. Końcówka brawlu też na poziomie, tylko D-Von niby się podnosił, a Lopez zaczął speech od zdania, że trójka leży. Coś mi tu nie gra xd. Speech Lopeza również trzymał dobry poziom, ogólnie strasznie spodobał mi się ten zamysł z podsumowaniem owych konfliktów, które stanowiły główną atrakcję podczas Evolve. Na plus też, że on kończy ostatnią galę przed Paradise Lost, w dosłownie rozjebanym ringu. Nie spodziewałem się, że moja postać poza segiem otwierającym galę pojawi się jeszcze, ale miłe zaskoczenie mnie spotkało. Ogólem zamysł, wykonanie bardzo dobre. Tak właśnie powinno wyglądać zakończenie Evolve przed naszą WMką.

Gala w porządku, ostatni segment super rozpisany, w sumie większość trzymała poziom, brakowało mi tylko jakiegoś speechu od Dowsona. Co do samych konfliktów może rozpisze się w karcie Paradise Lost a tu dodam jeszcze tyle, że jestem zadowolony z tego Evolve i czuć zbliżającą się główną galę, zwłaszcza po końcowym segu. Dobra robota.


https://i.axs.com/2017/07/37119-optimized_5962ab9b5b7e2.jpg

Wes Wallace

9 / 1 / 4

1x Hardcore Championship

Offline

 

#3 30-03-18 19:13:59

Carnival

http://oi66.tinypic.com/2llf6o6.jpg

54657771
Zarejestrowany: 26-05-16
Posty: 620
Punktów :   25 

Re: #15 Thursday Night Evolve

Wes Wallace i D-Von Dudley - Już na początku pojawia się fajny akcent, a mianowicie te naszywki. Początek speechu fajny heelowy. Potem utrzymuje poziom. Nie jest to jakieś wow, ale jest solidne. Dobrze powiedziane o tym, co wyniósł D-Von z ich rywalizacji. Ma tutaj sporo racji. Ogólnie ta pierwsza część jest spoko, mocno heelowa. Teraz czas na D-Vona, który fajnie mówi o kurtce Wesa. Nawet dwa razy po niej pojechał. Dobry zabieg z tym, że Bubba szybko wyszedł ze szpitala. To odebrało troszeczkę wiarygodności Wallace'owi. Następnie pojawiło się tych Dudleyów trochę obok ringu, ciekawie. No to sobie D-Von wymyślił to podpisanie kontraktu. Nietypowe, ale podoba mi się. Jego część mówiona również jest fajna. Z tym otaczaniem przez strach Wes bardzo spoko powiedział. Dobry tekst. Ładnie wykorzystał fakt, iż jego rywal wezwał kumpli. No i Wes z przyjemnością podpisuje kontrakt. Chujowa sprawa, bo przez to część mojego późniejszego speechu nie ma sensu... No ale niestety nie wiedziałem, jak oni się dogadają w sprawie kontraktu. Ten rasistowski tekst można było sobie darować. To o dziwce takie średnie dosyć. Jednak ta część Wesa również była dobra tak jak poprzednia. Ponownie wyszedł na ogromnego skurwiela. Ciągle trzyma wysoki poziom. No i mamy brawl, wbicie ochroniarzy to fajne rozwiązanie. No i mamy ogłoszenie walki, spoko. Segment był naprawdę dobry. Miło, że show zostało tak rozpoczęte.

Mark - Jest i Mark. Ciekawe co tym razem wymyślił. Ooo pozdrowienia od Lopeza zostały zauważone. No to akurat podobno Lopez jest schematyczny i gada schematem. Także Marku wpisz go ponownie na listę. O kurde nie przywalił się do niczego. Trochę zaskoczenie. A jednak się przypieprzył do czegoś. Fajny był ten segment. Nie wiem co tu więcej pisać. Zobaczymy go dopiero po Paradise Lost. Ciekawa z niego osoba.

Chris Cold i Michael Bisping - No Chris już na początek dobrze powiedział o ostatnich wydarzeniach. Akceptuje swoje porażki. Prędzej czy później ujrzymy go z tym pasem. Chyba że szybko pójdzie wyżej. O ataku Bispinga też ładnie wspomniał. No i podsumowuje Bispinga w niezły sposób. Reszta speechu też dobra. Ogólnie podobało mi się to. Ze wszystkich jego segmentów to wydaje mi się, że tu pogadał najlepiej. Następny jest Michael, który tego ataku nie wytłumaczył w jakiś sensowny sposób. xd Nawet Bisping jedzie już po Walkerze i Riddle'u. xD Paddy Jackson i recytowanie wraz z Riddlem i Walkerem to są najczęściej poruszane tematy w speechach zawodników. Reszta tego, co mówi Michael, jest w porządku. Żadnego turnu tu nie ma, a on sam w typowy dla siebie sposób się wypowiedział. Nie mam się do czego przyczepić, sam segment był dobry. W ich walce mamy no contest, więc widzą się na Paradise Lost. Dobrze, że tam zawalczą.

Paul Heyman i Paddy Jackson -
Ładna, typowa zapowiedź swojego klienta już na początku. Potem już zaczyna jechać po Paddym i porusza ten sam temat co Kenny na poprzednim Evolve. Czyli to jak słabym rywalem jest Paddy dla Rybacka. Haha aktywność. Sprytne nawiązanie do forum. Za spoiler na temat mistrzostwa szanuje. xD Beszta tego biednego Jacksona. Jednak ma w tym sporo racji. No i chuj, no i cześć. Wspomnienie o tym, że Paddy nie zna nazwiska trenera genialne. Specjalnie zerknąłem czy to prawda i tak jest! W karcie postaci jest zupełnie inne imie i nazwisko niż w speechu Jacksona. Pięknie wykorzystał to Heyman. Dobra ta wypowiedź Paula. xd Następny jest Paddy Jackson, który dalej się śmieje z faktu, iż Ryback jest pieskiem Heymana. Jest to jakiś punkt zaczepienia dla niego. Darowałbym sobie nazywanie Rybacka sterydziarzem po raz kolejny. Ja pierdole XD. ''Jebać Rybacka i Heymana!! Ide trenować by potem Ryback poczuł wielki ból.'' Wybuchłem śmiechem. To mi się skojarzyło z typowym tekstem na zakończenie kłótni w internecie ''No elo jebac cię ide ruchac ci mame''. No Paul wypadł lepiej w tym segmencie. Paddy był tu strasznym prymitywem.

Kazuchika Okada - Widzę mistrz dziś króciutko. Początki to taka typowa face'owa gadka. Później już ma racje z tą grzecznością. Że też akurat takie coś może się innym nie podobać. Ludziom nie dogodzisz. Użyto argumentu posiadania mistrzostwa xd. Prawidłowo! Ten argument w większości przypadków działa. Potem mamy mądry tekst, do których nas przyzwyczaił. Chodzi tu o uchylenie się przed kimś? Mam nadzieje, że nie nadinterpretowałem tego. Obronił pas mistrzowski i będzie musiał to zrobić także na Paradise Lost. Ciekawe kogo tam dostanie. Sam segment przyzwoity.

Samara - Początek typowy. Zmienianie wygranej Dana w porażkę Reapera na plus. Potem dalsze przekonywanie, jakim to The Reaper jest potworem. No nie wydaje mi się, by Dan myślał, że wygrał przez przypadek. Nie z taką końcówką. To była pewna wygrana Dowsona. Reszta speechu nawet spoko, ale jakoś nie porwało mnie to. Na poprzednim Evolve chyba było lepiej. Tu w sumie było gadanie do ściany, także o wiele ciężej. Na koniec czemu on tak dziwnie leży xd.

Ryback & Dan Dowson vs The Reaper & Paddy Jackson - Opis tej walki jest piękny. xD Poezja... Potem jest brawl i z niego się dowiadujemy, że wygrała drużyna Reapera. No to na Paradise Lost wygrywają Ryback i Dowson. Paddy pieprznął w Heymana, pewnie w duchu cieszył się z tego.

Billy Ivanov - Siedział w więzieniu, no to mamy kolegę dla Kennetha. Na początek coś tam się dowiadujemy o nim, miło. Renee niezłe pytania przygotowała skoro pyta, czy Billy'emu ból sprawia przyjemność. Takie sobie to było. Jakoś się przedstawił, brakuje przecinków i kropek w niektórych miejscach. Ciekawe jakby wyglądał jego feud z The Reaperem.

Mike Baines - Dużo tu nie pogadał. Już na początku ma dużo racji. Widać, że jego celem jest tylko i wyłącznie Sean. Tamten mu mocno zaszedł za skórę. Jak na taką ilość to było to nawet spoko. Poruszył ważny temat, czyli temat ich walki na Paradise Lost. Dojdzie do niej, no tak być musiało. Sean zajebał mu swojego finishera i wszystko układa się w całość. Mike musi wygrać na Paradise Lost.

Wes Wallace vs D'Angelo Dinero - No to nikt nie trafił z tym rywalem Wesa. Przeczytałem sobie końcówkę walki i było tutaj wyrównanie. Wes wygrywa i spoko. Ja myślałem, że Bubba tu wygra przy interwencji D-Vona. Jednak zostało to rozegrane inaczej.

Kenneth Riddle i D-Von Dudley - Mamy szpileczkę w Lopeza i Jericho. Jak najbardziej prawidłowo. Wspomniano także o Paddym, a nie mówiłem? Walker, Riddle i Jackson to najgorętsze tematy w PHW. Ładnie zabawił się z publicznością. Nawiązanie do wieku i wagi i już wiadomo, o kogo chodzi. Zabieg z tym kasłaniem naprawdę w porządku. Mamy i zdyskredytowanie Wallace'a i D-Vona. Kenneth takie rzeczy może. Podoba mi się jego kwestia. On ma to do siebie, że w tym Champions Longue zawsze dobrze wypada. Już o tym pisałem zresztą. D-Von fajny początek dał o tych gościach. Potem jego ironia również jest fajna. Jaja pod brodą. XD Piękny tekst, naprawdę. W ogóle połączenie D-Vona i starego Rybacka to byłoby złoto. O jakie wyzwanie chodzi? Coś pominąłem? Na koniec dobrze zaznaczył różnice między Wallacem i Riddlem. Ogólnie dobra robota panowie. Następnie mamy spory rozpierdol w ringu. Lopezzo wbił jako superbohater. No i też wypowiem się na temat mojego speechu. Argument, że Wes nie chce zgodzić się na walkę, został zniszczony już na początku gali. Niestety ja o niczym nie wiedziałem. Potem jako ten ''superbohater'' pokazałem, że nie podoba mi się to, co się dzieje. Resztę pozostawiam wam do oceny.


Jose Lopez:
1x PHW Heavyweight Champion
2x Polish Champion
23/0/6

https://zapodaj.net/images/6690c7b43c85f.png

Bo Dallas
2x Television Champion
5/0/10

Offline

 

#4 01-04-18 15:40:32

Aigor

xD

Zarejestrowany: 27-02-16
Posty: 204
Punktów :   

Re: #15 Thursday Night Evolve

Wallace/Dudley: Na sam początek mocny heelowy speech ze strony Wesa, ja to kupuje. Fajny pomysł z tą kurtką, puste naszywki sugerują zapewne miejsca na kolejnych jego przeciwników. Dobrze nawiązał do D-Vona, akcji z Bubbą i w bardzo dobrym stylu określił to jako hardcore. Idealny pstryczek w swoich rywali i samo ECW. Pojawia się D-Von i również dobrze pojechał, jednak nie aż tak jak Wes. Z tą kurtką dobrze trafił, nawet dwa razy. Ostatnio było o marynarce Rybacka, teraz o kurtce Wallace'a, może ubierają się oni w tym samym sklepie z ciuchami xd. D-Von póki co nie wzruszony, jednak do czasu. Pojawiają się kumple D-Vona, powiem szczerze, iż o nich nie słyszałem. Dinero jako rywal dla Wesa ok, chociaż mogło być jeszcze jakieś nawiązanie do jego osoby. Potem Wallace znów ironicznie do Dudleya, jednak równie mocno jak wcześniej. Nawiązanie do Europejczyków oraz porównanie do dziwek wyszło bardzo dobrze, to już musiało wkurwić Dudleya. Brawl był w tym momencie nieunikniony. Y2J ustala na koniec Unsactioned Match, mi to się podoba. Sam segment na bardzo dobrym poziomie, mocny start gali.

Mark: Krótko, zwięźle i na temat. Nawiązanie do Lopeza na miejscu, zwłaszcza że sam Jose do niego wcześniej nawiązał. Fajny tekst z tymi gołębiami pocztowymi przy czepianiu się do listonosza xd. Ogółem jego proma, zarówno te jak i wcześniejsze przykuły moją uwagę, jestem ciekaw jak Mark albo D.T. zamierza zbawić federacje od schematyczności. Będę śledził losy jegomościa. Teraz pytanie kto będzie nim grał, o ile user od niego w ogóle się ujawni.

Heyman/Jackson: Heyman standardowo zaczął od zapowiedzi Rybacka, dobrze mu to wychodzi. Ogólnie skupił się na tym, że Ryback tylko marnuje czas na takiego rywala jak Paddy, dużo w tym racji. Powiedzmy sobie wprost, Jackson nawet podjazdu nie ma do Rybacka, feud ten przebiega jednostronnie na korzyść Big Guy'a. Wracając do wypowiedzi Paula to fajnie powiedział o kontakcie do Scully z Archiwum X, potem jeszcze o tych trenerach. Zwłaszcza to ostatnie było mocnym ciosem w psychikę Paddy'ego. Potem wchodzi on sam, jednak szczerze to jego wypowiedź mnie nie porwała. Miał pole manewru do wykorzystania, z czego tylko o byciu najemnikiem Paula powiedział, co mimo wszystko i tak mu nie wyszło. Ostatnia kwestia w speechu wyszła mizernie, w stylu jakiegoś cwaniaczka kozaczącego do drugiej osoby. Jak na ich ostatnia segment przed PPV mogło wyjść lepiej. Zdecydowanie lepiej wypadł Heyman.

Okada: Okada w swoim stylu, krótko i na temat. Fajnie nawiązał do swojej kultury oraz do tego, że mimo jego zbytniej grzeczności dalej jest mistrzem. Nie ważne co mówią, skoro on dalej jest mistrzem. Na koniec znów raczył nas mądrym zdaniem, dobrze to podsumowało jego seg. Potem pojawia się Y2J i wiemy już, że Okada będzie bronić pasa TV na gali PPV. Czyżby jego rywalem był Mark? Pozostaje czekać.

Samara: Na wstępie fajnie określiła walkę swojego podopiecznego jako jego pełne odrodzenie. Potem próbuje go zmotywować, co jakoś jej wychodzi. Znów nawiązanie do pozbycia się maski, mam nadzieje że już ostatnie, bo po co ciągle o tym samym gadać. Fajnie obróciła wygraną Dana na porażkę osobistą Reapera, zapewne chodziło jej o to, że Żniwiarz przegrał z własnym sobą. To nawet ma sens. Jednak jeśli znów przegra z Danem to już nie będzie z czego się tłumaczyć. Wygrana na PPV jest mu potrzebna jak tlen do życia.

Wstawka z Dallasem ok, czyżby miał pojawić się również na Paradise Lost? Czekamy.

Brawl po walce tag team ok, tego właśnie brakowało do dopełnienia wcześniejszych segmentów tych panów. Ciekawe czy zwycięzcy brawlów sugerują kto wygra swoje walki na PPV.

Ivanov: Jak na pierwszy segment przedstawiający siebie to mnie nie przekonał. Mimo potencjału, jaki ten zawodnik posiada to tu w ogóle go nie pokazał. Pytania za krótkie, podobnie jak odpowiedzi. Zamiast tylu pytań mogły być ze 3, tak samo z odpowiedziami, a i bardziej konkretnie by się przydało. Pominę już brak kropek, nie chcę dobijać usera od postaci. Pojazd po Renee tak z dupy wyszedł, tak jakby każdy kto z nim będzie miał seg to też jest zerem. Przynajmniej tak to wyszło tutaj. Mimo wszystko czekam na kolejny segment Billy'ego, może w nim się poprawi.

Baines: Mike za dużo nie powiedział, ale on ma to do siebie, że mówi mało a do rzeczy. Można się przyzwyczaić. Zresztą na początku speechu mamy tego wyjaśnienie, dzięki czemu bardzo dobrze on z tego wybrnął. Skupił się tylko na Tylerze, fajne porównał siebie do bestii, jaką przez niego się stał. Widać determinacje, z jaką on mówił i to mi się podobało. Na koniec atak Seana na Mike'a, w sumie ten pierwszy ostatnio w tym przewodził, więc Baines po prostu musi wygrać na PPV. Takie jest moje zdanie.

Riddle/Dudley/Lopez: Początek ze strony Kenny'ego wyśmienity, podobała mi się ta uszczypliwość w Lopeza, Jericho a nawet Jacksona. Co by nie mówić, Paddy mimo tego jaki jest to trzeba mu przyznać, że przykuł uwagę zawodników nawet z main eventu a to już coś xd. Dobrze, że jednak nie porzuca swojego programu, bo jest to ciekawa inicjatywa z jego strony. Udało mu się też z zapowiedzią D-Vona, nawet znośnie ona wyszła xd. Nawiązanie do swojego mistrzostwa i rywalizacji o pas Hardcore porównując ją z supportem dla siebie bardzo dobra, przypadła mi go gustu. D-Von również wypadł na poziomie, nie odstawał od Riddle'a, któremu ostro nawrzucał. Zwłaszcza przywołanie tekstu Rybacka mnie rozłożyło. Znów nawiązanie do Walkera i Riddle'a, końcówka musiała być mocna ze strony Dudleya, skoro nawet sprowokowała Kenny'ego do czynów. Potem wielki brawl, włączenie się do niego Wesa i Jose na miejscu, zwłaszcza pozamiatanie heelów przez tego drugiego. Na koniec speech Lopeza, który był najlepszy nie tylko w brawlu, ale i na mikrofonie. Fajnie opowiedział o akcjach Wallace'a, Dudleya i Riddle'a, podobało mi się to. Oberwało się każdemu, nawet D-Von sobie zasłużył na to, co w jego stronę skierował Lopez. Dużo w tym racji, co mówi. Fajnie też wyszła mu mowa o zmianach, jakie chcę zaprowadzić po Paradise Lost, ma czym się motywować. Ogółem cały segment jako ostatni przystanek przed samym PPV wyszedł genialnie.

Ogółem gala wyszła bardzo dobrze, podobał mi się zarówno opener segment, jak i ten zamykający galę. Fajnie podbudowano walkę Tyler kontra Baines, lepiej zaś można było to zrobić z pojedynkami uczestników walki tag teamowej. Czekam z niecierpliwością na PPV.

Ostatnio edytowany przez Aigor (02-04-18 12:28:08)


https://3.bp.blogspot.com/-4RN0a2hn7Wc/Wk9cI5XnmgI/AAAAAAAA5m4/qFcqDyehyuwGBRQV2wQzg1LVCU3jXOLtgCLcBGAs/s1600/Img-Jay-White-Switchblade.png

Character Card: "Chris Cold"
Streak:
Win: 4 Draw: 1 Lose: 4

Offline

 

#5 03-04-18 12:11:47

 FoTi

http://oi66.tinypic.com/2llf6o6.jpg

Skąd: Nowa Ruda
Zarejestrowany: 06-06-15
Posty: 651
Punktów :   15 
WWW

Re: #15 Thursday Night Evolve

Zacząłem komentarz do Paradise Lost to do Evolve zaległego też wypada. I zapewne też go będę kleił na raty. Chciałbym żeby to była wyjątkowa sytuacja.

Wallace i Dudley - Panowie chyba pozazdrościli trochę mi i Carnivalowi, bo wlecieli tutaj z podobnej długości jebaczem. Czytało się go bardzo przyjemnie i zarówno Wes, jak i D-Von rzucili solidną dawkę dobrej gadki. Każda kolejna wypowiedź z automatu gasiła poprzednią, co w pewnym momencie wydawało się już niemożliwe. W sumie pisałem, że nie powinni się już spotkać twarzą w twarz w ringu, ale tutaj D-Von na tyle dobrze opisał sprawę z Bubbą, że dałem się przekonać. Brawl na koniec potrzebny, a Unsanctioned Match to bardzo dobry wybór biorąc pod uwagę napięcie między wrestlerami.

Mark - Wreszcie wszystko mu pasowało? Cud! Dostałem mały spoiler czyja to postać, więc magia już do końca nie działa, ale czekam na ten debiut. No i fakt, chyba jeszcze nikt nie czepiał się listonosza xD

Cold i Bisping - Muszę przyznać, że Cold ładnie poradził sobie z atakiem werbalnym na Bispinga. Padło kilka solidnych argumentów, które nawet ściągnęły Michaela w stronę heelowej postaci. Swojej wypowiedzi nie będę oceniał... jak dobrze móc to już napisać xD

C.D.N.


http://wiadomosci.stockwatch.pl/wp-content/uploads/2015/01/Zbigniew_Stonoga.jpg

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.valhalla-pwi.pun.pl www.java24.pun.pl www.rzeczpospolitaclan.pun.pl www.opowiadaniarp.pun.pl www.narodowo.pun.pl