Earlier Today
Znajdujemy się teraz w oce...w sali treningowej. Kamera pokazuje intensywnie trenującego Dana Dowsona. Na jego twarzy maluje się wyraźna złość. Po chwili obok niego pojawia się nie kto inny, jak Drew Gulak. Wygląda na to, że nie przyszedł ćwiczyć, bo jest ubrany w garnitur.
Drew Gulak: Dan, Dan! Uspokój się! Pamiętaj, że dzisiaj przed tobą walka! Bardzo cieszę się, że powoli wraca ci motywacja, ale nie możesz przesadzić. To byłoby zgubne. W tym stanie nie możesz wejść do ringu. Powoli i spokojnie, wdech, wydech, wdech, wydech...
Dan Dowson: <chwilę przerywając> Jaka walka? Widziałeś kartę? A może to się pomyliło tobie... Chociaż z drugiej strony jeśli ta federacja ma na mnie wylane, to ja mogę mieć również i na nią. Zobacz sobie. Postanowiłem nieco się rozerwać potrenować, a całe PHW pokazało mi fakesa. Czy może mam iść się podlizywać komuś na górze, aby dostać szansę wyjścia na ring?!
Drew Gulak: Jak to? <zaczyna grzebać w swoich papierach, po chwili wyjmuje jeden z nich i przygląda mu się> No, faktycznie... nie rozumiem tego. Byłem pewien, że załatwiłem walkę. Ale to nic. Lepiej się przygotujesz do kolejnej, tylko zachowaj spokój, a wojowanie z federacją tutaj nie pomoże. Nikt nie wymaga od najlepszych zawodników podlizywania się. Oni wiedzą, że jesteś najlepszy, inaczej nie kierowaliby federacją wrestlingu. Fakt, że nie ma cię w tej karcie <pokazuje na ten sam papier, spoglądając na niego> wait...chyba ja mam walkę. A tam, nieważne, poradzę sobie. Liczy się to...
Dan Dowson: Uważasz się za dobrego managera?! Myślisz, że tak dla jaj sobie przyszedłem tutaj na siłownię, aby poćwiczyć? Mam lepsze rzeczy do roboty, niż siedzenie i pokazywanie "O, tutaj jestem". A co do twojego podejścia... Jak masz mieć wywalone w tą walkę, to po co tutaj jesteś? Nie masz jeszcze nazwiska, aby być kimś na topie i podchodzić tak sobie do starć. Walczyłem w wielu ringach, tak więc może teraz ty się zamienisz w podopiecznego i posłuchasz kogoś innego.
Drew Gulak: Doskonale wiem, co robię. Wiem też, z kim walczę. Z pieprzonym Bo Dallasem. Zależałoby ci na walce z Bo Dallasem? Podejrzewam, że nie. Poza tym nie masz racji, jeśli nie wierzysz w moje możliwości. To ja dysponuję tutaj największą inteligencją, to ja jestem tutaj fighting managerem i przyszłym prezydentem, dlatego nie muszę się martwić o tak mało ważny pojedynek. Nawet jeśli przegram...co z tego? Raz już przegrałem, nie pozbyli się mnie. Ty też przegrałeś, wiele razy. Co z tego? Zresztą...trenowałem, wczoraj, tak dla siebie, by nie wypaść z formy. Co nie oznacza, że walka z Bo Dallasem mnie rusza. Doskonale znam swoje możliwości i wiem, na co mogę sobie pozwolić.
Dan Dowson: Blah, blah, blah, gadanie cały czas o tym samym. To ciebie gubi, najwyraźniej jeszcze nie zrozumiałeś, że liczy się nazwisko. A jeśli przy nim dopiszesz sobie porażkę z kimś takim, jak Bo Dallas, to wątpię, czy ktoś ciebie będzie dalej chciał pchać, wyżej. A od czegoś trzeba zacząć, o czym pewnie zapomniałeś.
Drew Gulak: Wiesz co Dan...masz rację. Moje podejście nie jest właściwe. Może po prostu brakuje mi motywacji. Wszystko przez to, że od czasu walki z tobą nie dostałem prawdziwego pojedynku, tylko jakieś sparingi. To się robi męczące. Ale z Bo Dallasem nie przegram, znam go dobrze, poza tym liczby świadczą zdecydowanie przeciwko niemu.
Gulak przymierza się do odejścia, jednak zostaje jeszcze przez moment przy Dowsonie.
Drew Gulak: Powiem ci, Dan, że nadałbyś się na managera. Nie myślałeś o tym?
Dan Dowson: Niestety, do bycia jako manager jest daleka droga, ale niedługo się wiele zmieni. Jeśli federracja chce mieć wylane na moją osobę... To zobaczy coś nowego, a wszystko zostanie odmienione już wkrótce.
Dowson po chwili spogląda jeszcze na Gulaka, po czym sam wychodzi z siłowni
![https://i.imgur.com/jbhemGO.png](https://i.imgur.com/jbhemGO.png)
BREAK THE WALLS DOWN! A to oznacza tylko jedno! Na rampie pojawia się już sam Generalny Manager Evolve, czyli Chris Jericho! Przybija piątki z fanami po drodze do ringu. A gdy się do niego dostaje staje w samym środku i bierze mikrofon do ręki.
Chris Jericho: Pewnie wielu myślało, że zwariowałem tydzień temu. Fakt, może było w tym trochę szaleństwa, zważywszy na fakt, że walczyłem z Reaperem. Tylko wiecie co tu nie gra? Brak jakichkolwiek zasad. Reaper to..bardzo dziwna osoba, ale nie daje mu to mandatu na obijanie swojego szefa po walce. Nikt nie ma prawa robić takich rzeczy, nikt. Kolejny Wallace. Myśli, że to jego królestwo, w którym jest panem. Nie Wes, nie jesteś nim i nie możesz gasić tych obrzydliwych papierosów na innych zawodnikach. Koniec w tej federacji z samowolką. Wszyscy zapomnieli o jednym. Ja tu rządzę i dopóki tak będzie, to ja ustalam zasady gry. Dlatego dziś zapraszam kogokolwiek na pojedynek. Zapraszam każdego, kto myśli, że jest w stanie dać tym ludziom prawidłową rozrywkę, bez krwi, bez brutalności. Sam sport. Ten kto się na to czuje, zapraszam do ringu tu i teraz!
Darkness Within! Jericho spogląda w stronę rampy, na której stoi już pewny siebie Wes Wallace! Man of Mayhem wskazuje na pas zawieszony na barku, po czym swobodnie idzie w stronę ringu, gdzie odbiera mikrofon i podchodzi stosunkowo blisko do Generalnego Menadżera. Po chwili odchodzi i robi powolne kółka w kwadratowym pierścieniu jednocześnie przykładając mikrofon do ust...
Wes Wallace: Chris, naprawdę miło mi cię widzieć i myślę, że też jesteś z tego powodu cholernie zadowolony. W końcu słupki oglądalności wrócą na właściwe tory zważywszy na to, co działo się w poprzednim tygodniu, nieprawdaż? <Wes ironicznie się uśmiecha> Twoja niekompetencja i brak odpowiednich, podyktowanych konkretnymi argumentami decyzji stoi na jeszcze niższym poziomie niż twoja obecna forma. Pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że nie dałbyś rady nawet zmartwychwstałym członkom Kirby Crawlers, ale myślę, że to należy pominąć, tak dla twojego dobra... <Wes odpala papierosa> Powiedz mi, czego ty ode mnie wymagasz, od właściciela tytułu Hardcore? Że będę mówiąc w dość prostacki sposób, "dawał dupy" widowni jak nasz potocznie zwany "główny mistrz"? To po co jest ta dywizja, na cholerę jeszcze trzymasz ten tytuł? W końcu masz władzę, możesz wszystko, Chris! Równie dobrze mógłbyś mi odebrać moje mistrzostwo, jednak w głębi duszy zdajesz sobie sprawę, że przysporzyło by to straszne dla tej federacji skutki... Wiesz doskonale, że nikt tutaj nie zapewnia rozrywki na tak nieziemsko wysokim poziomie, jak ja. Zniszczone studio, zmasakrowany Bubba, rozwalanie gitar na głowach byłych już pracowników tej federacji, mógłbym tak wymieniać dłuugoo i jeeszcze dłużej... Nie wszystko spowodowałem ja, jednak wszystkiego byłem częścią. Trzymam obecnie to miejsce na swoich barkach, a ty starasz mi się to tylko jak najbardziej utrudnić! Ustalasz nieuzasadnione walki, dajesz kolejne szanse największym pizdeczkom i karzesz tych, którzy coś wnoszą do tego miejsca... Właśnie! Skoro ma się skończyć samowolka, to jaką karę otrzyma Tyler za zdemolowanie mojej szatni? <Wes wyrzuca papierosa poza ring> Powiedz mi, dlaczego ta marna imitacja i symbol <drżącym głosem> "mroku, ciemności, zniszczenia" dostał walkę z Lopezem? Bo pojawił się znikąd i go uderzył? Czemu czas antenowy zapełniasz Owensem i Goldbergiem, którzy przegrywają dosłownie wszystko i tylko nadmienię, że jeden zaliczył porażkę nawet z Jacksonem. Większość twoich decyzji jest po prostu karygodna! Zapamiętaj sobie, Jericho. Dopóki jestem mistrzem Hardcore, będą tutaj panowały moje zasady i nikt nie bedzie w stanie mnie w jakikolwiek sposób ograniczyć, aż do samego końca mojego długieeego panowania... Bo chyba nikt nie wierzy, że chłopiec z makijażem będzie mi w stanie odebrać mój tytuł? Masz szczęście, że w ogóle ustaliłeś dla mnie pojedynek z Conchitą, gdzie nie będą obowiązywały żadne zasady. Tak tylko nadmienię, gdybyś tego nie zrobił, prawdopodobnie pożegnałbyś się dożywotnio z tytułem Hardcore, ze swoim mistrzem i oddał na publiczne pośmiewisko... Chociaż w sumie nic straconego! <Wes zrzuca poza ring kamizelkę i zdejmuje koszulkę, po czym zbliża się do Chrisa i staje z nim twarzą w twarz> Ja przyjmuję twoje wyzwanie, bo dzisiaj chyba nie spotka mnie już nic lepszego, niż skopanie dupy własnego szefa... <Wes uśmiecha się>
Nagle na arenie słychać śmiech, a następnie rozlega sie Scars of Broadway "Serious" i większość już wie, że w drodze na ring jest sam Joker! Czy on zamierza też odpowiedzieć na wyzwanie General Managera? Zawodnik wychodzi na rampę, trzymając oparty o ramię kij baseballowy, a w drugiej trzyma mikrofon
Sean Tyler: Można powiedzieć, że chyba wam przerwałem, prawda? <Joker się uśmiecha> A może wyszedłem w odpowiednim momencie? Sytuacja w zeszłym tygodniu pewnie zbyt mocno ciebie uderzyła, prawda Wes? To był tylko kolejny etap, który można porównać do różnego rodzaju bajek, jak to zła siła wchodzi do miasta, a dobra chce to powstrzymać. Tylko, żę nie jesteśmy w żadnym filmie, ekranizacji. Tutaj toczy się prawdziwe życie, tak tak, coś, o czym zapewne zapomniałeś. To wszystko, co opowiadasz jest tylko wzruszającą bajeczką, którą chcesz zamaskować coś. Co to jest, Wes? Powiedz nam to wszystkim. Powiedz to tak głośno i wyraźnie, jak niegdyś Baines, który został doprowadzony na skraj wyczerpania psychicznego. Urabianie psychiki to część ciekawego zajęcia...
Joker powoli wchodzi na ring... Jednak po chwili cofa się i zaczyna się bawić kijem, przyglądając się Wallace'owi
Sean Tyler: Chłopczyk z makijażem... Odpowiedzialny za zniszczenie szatni... Wallace, nie zaskakujesz nikogo swoją elokwencją, ale to nie jest dziwne. Najwyraźniej coś w twojej przeszłości spowodowało, że myślisz, że jesteś w stanie kogoś opluć i to wystarczy. Powiedziałem to tobie w zeszłym tygodniu, powtórzę to tobie, twarzą w twarz - wywołałeś coś gorszego, niż wilka z lasu <Joker ponownie bawi się kijem, który ma ze sobą, ironicznie się uśmiechając> A jeśli myślisz, myślisz... To wiesz, co mogę teraz powiedzieć. Na King of the PHW walka nie zakończy się po gongu. Nie, nie, nie... To będzie dopiero start wojny. Twoje marzenia, aspiracje, wszystko co mówisz, jest tutaj <pokazuje pustą dłoń, którą natychmiastowo ściska> Nie jest mi potrzebne budowanie swojej pewności siebie na elokwentnym pokazaniu się jako mówca. Wystarczy, że przyciągnąłem twoją uwagę swoim zachowaniem. Wychodząc do tego ringu, chcąc walczyć... Czy to nie aby paradoks? Unikałeś walki, myślałeś, że się okażesz lepszy... Pokazałeś tylko teraz akt desperacji. Już niedługo, w niedzielę? Tak, to ta data, to ten dzień, kiedy twoje marzenia zostaną zgniecione, a na ich miejsce powstanie rozpacz, tak straszliwa...
Joker jedynie zaczyna się śmiać, a następnie macha w stronę Wesa, ignorując totalnie Jericho, a następnie przechodzi w stronę rampy, cały czas się śmiejąc! Jedynie na moment się odwraca, aby wystawić w stronę Wesa kij. To on jest na jego celowniku! Na titantronie pojawia się tylko krwistoczerowny napis "You started it and I'll finish it".
Przenosimy się do strefy mieszanej, gdzie jest już Vatar Vave.
Dziennikarz: Vatar, od jakiegoś czasu jesteś na ustach wszystkich fanów naszej organizacji, a właściwie wrestlingu na całym swiecie. Skąd się tutaj wziąłes?
Vatar Vave: Nie jestem zbytnio zadowolny z tego, że ten naród jest przedstawicielem najbardziej prestiżowej organizacji na świecie, ale jestem tutaj po to, aby być najlepszym, co jest raczej logiczne. Każdy po to tutaj przychodzi, chciałbym pokazać wszystkim ludziom na świecie co to jest na prawdę Australian Power! Ta oganizacja zdecydowanie potrzebowała kogoś takiego jak ja, jestem jedyny w swoim rodzaju.
Dziennikarz: Mimo wyeksmitowania z narodu dalej chcesz pokazać "Australian Power", co jest tego powodem?
Vatar Vave: Pff... Jestem conajmniej rozbawiony tym pytaniem, aczkolwiek moja eksmitacja z Australii została spowodowana niesłusznymi oskarżeniami na temat moich zachowań antypatriotcznych. Naród wydał niesprawiedliwy wyrok i tak to się skończyło... Mimo wszystko jestem teraz tutaj i dalej kocham mój kraj, i nie mogę się już doczekać, aż rząd zobaczy kim jestem i co stracili.
Dziennikarz: Jest to zrozumiałe, ale wytłumacz nam dlaczego akurat postawiłeś na wrestling i PHW?
Vatar Vave: Odpowiedź jest prosta, zawsze ćwiczyłem jakieś sztuki walki, byłem ogromnym fanem tego "zawodu" i śledziłem poczynania gwiazd, które są teraz moimi znajomymi z backstage'u. Jest to niesamowite być tutaj i zamiast oglądać, być oglądanym. A PHW wybrałem dlatego iż jest to idealne miejsce dla mnie, pasuję do niego gdyż jestem najlepszy na świecie tak samo jak ta organizacja.
Dziennikarz: Skoro wszyscy już wiemy kim jesteś, jak się nazywasz i co tu robisz, to powiedz nam jakie masz plany?
Vatar Vave: Moje plany są oczywiste, nie jestem tutaj po to aby stać się marnym pionkiem w całej układance, zdominuję tę organizację i jestem tego w stu procentach pewny. Pokaże na co mnie stać i, że moje długie i żmudne przygotowania nie poszły na marne. Mój styl walki oraz niesamowita technika to jest wielkie odświeżenie dla PHW, uwierz mi na słowo, że nikt na świecie jeszcze czegoś takiego nie widział, a wkrótce wszyscy będziecie tego świadkami.
Dziennikarz: Nie zostaje nam nic innego niż tylko życzyć ci powodzenia na ringu.
Vatar Vave: Hah.. Lepiej życzcie powodzenia moim rywalom.
Obraz z kamery znika.
Rozbrzmiera "Lord Pretty Flacko Jodye 2" na scenie pojawia się R-Truth zmierza na ring obracając się za siebie.
R-Truth: Halo Polska! Czy tutaj są polacy? <cheer> to dobrze ja nazywam się R-Truth przyszedłem na ten ring, bo mam tutaj dzisiaj zawalczyć <woła Jimmego, po czym schodzi z ringu i wyciąga spod niego tablice> No dobrze chodź Jimmy jak on się nazywał? McDanniel? <pisze na tablicy nazwisko> Patrzcie to jest McDanniel człowiek, który bardzo wiele razy kłamał, ale dlaczego kłamał? Bo jest tchórzem Jimmy mi opowiadał, jak jego kolega Steven okłamał nauczycielkę na lekcji i wiecie co z nim zrobiła? postawiła go w kącie! Tak wiem Jimmy. Pan Nicolas jest za stary by stać w kącie, znajdziemy dla niego lepsze miejsce widziałem niedaleko PHW przystanek autobusowy, w którym autokary odjeżdżają stąd na Ukrainę, wprawdzie to nie Kanada ale kraj w którym jest korupcja i propaganda będzie dla niego idealny, prawda? <zmazuje nazwisko z tablicy> Patrz Jimmy był McDanniel i nie ma McDanniela, co? na prawdę? nie zamknąłem drzwi? <drapie się po głowie> O czym ja mówiłem no tak jestem R-Truth jestem tu bo będę zaraz walczył z.. Co? Już to mówiłem?.. no tak dobrze Jimmy już idziemy, McDanniel szykuj się! znam dobry kantor w którym hrywny są po dobrej cenie, Prawda was wyzwoli!
Singles Match R-Truth vs Nicolas McDanniel
Co tu dużo mówić. R-Truth pokazał, że nadal jest w fantastycznej dyspozycji i publiczność była pod wielkim wrażeniem jego formy. Brakowało tylko wybuchów, a sam Michael Bay by się nie powstydził tego widowiska. McDanniela za to można nazwać rekwizytem w rękach czarnoskórego zawodnika. Bawił się z nim jak z szczeniaczkiem i chyba ostatecznie spuścił Nicolasa w kiblu. R-Truth wydaje się gotowy większych wyzwań, a McDanniel gotowy do podpisania wypowiedzenia.
REKLAMY
IT'S TIME TO PLAY THE GAME! Na rampie pojawia się nowy mistrz TV Triple B! Big Bad Bo jest ubrany w skórzaną kurtkę oraz ma pas mistrzowski na ramieniu. Po drodze do ringu bierze mikrofon.
Triple B: Panie i Panowie... Właśnie spoglądacie na MISTRZA TV! Mało tego! Jestem REKORDOWYM posiadaczem tego tytułu. Posiadam ten pas po raz drugi. Powtarzam DRU GI! Najlepsze w tym wszystkim jest to, że mistrzostwo TV jest tym najważniejszym oraz najbardziej prestiżowym! Skąd taka teza? Już tłumacze. O MOJE Television Championship walczy najwięcej osób! Przy pasie Hardcore czy też PHW Heavyweight nie kręci się tyle zawodników co przy MOIM. To oznacza, że ludzie po prostu wolą walczyć o to cudeńko! <Triple B uśmiecha się i podnosi TV Championship do góry>O mój pas trzeba też ciągle walczyć, a nie raz na miesiąc. To pokazuje, wagę tego mistrzostwa. Ludzie po prostu chcą oglądać jak najczęściej batalie o to cacko. Dodajmy do tego fakt, iż pojedynek o mistrzostwo TV jest praktycznie gdzieś zawsze na początku show. Fani chcą jak najszybciej spoglądać na obrony tego tytułu. Nie daliby rady czekać aż do walki wieczoru! Tydzień temu obroniłem to, co moje. Pokazałem, że trzeba brać mnie na poważnie! Odliczyłem dwóch rywali jednocześnie! Czy wcześniej widzieliście takie coś?! Ostatnio wygrywam walkę za walką. Dziś się to nie zmieni. Triple B skopie dupsko każdemu śmiałkowi, który ma chęć położyć łapska na jego własności!
Po słowach Triple B na arenie zjawia się jego dzisiejszy oponent - Drew Gulak.
Drew Gulak: Triple B, Bo Dallas, Bo Rotundo, Tank Mulligan...tak wiele imion, tak mało umiejętności. Masz już za sobą tyle różnych kreacji, tyle razy zmieniałeś swój pseudonim, że nawet Paddy Jackson by tego nie zapamiętał, tyle razy, że musiałbym użyć kalkulatora, żeby to wszystko zsumować. Teraz wcielasz się w kolejną, Triple B, wannabe innego zawodnika. Nie dziwi mnie to, w końcu cała twoja kariera opiera się na nieudolnych próbach dorównania innym wrestlerom, choćby takim jak twój ojciec czy brat. Odrodziłeś się już więcej razy niż The Reaper, ale co zrobisz, jeśli upadniesz kolejny raz? Wcielisz się w kolejną postać? Może zaczniesz grać na gitarze? Albo pomalujesz się jak Joker? A może będziesz streszczał przebieg kariery innych zawodników tak jak robił to twój niedawny przeciwnik? Ciekawe, że sam właśnie to czynię...O! Wiem! W następnej kreacji nabierzesz niespotykanego dystansu do świata i wszystko stanie ci się obojętne! Coś jak Dan....Bo-wson! Bądźmy szczerzy, twoje słowa o prestiżu tego tytułu są równie puste co twoja kolejna kreacja. Nie obchodzi mnie, że udało ci się wygrać z Paddym Jacksonem, czy też ta niewiarygodna obrona tytułu przed tygodniem - dopóki ktoś taki jak ty dzierży ten pas, jego prestiż jest równy ZERO! Pokonanie Paddy'ego Jacksona, z którego śmieje się pół szatni i 90% internautów śledzących PHW, który na dodatek sam nie wie, czy jego trener żyje czy nie...nie mogło być aż tak trudne, podobnie jak ten Triple Threat, bo twoi nieco dziwni, prymitywni rywale ze Wschodu bardziej interesowali się sobą nawzajem. A o swojej serii zwycięstw nawet nie powinieneś wspominać, sam wiesz, że liczby świadczą przeciwko tobie, przegrałeś już osiem pojedynków. Dziewiąty ci wielkiej różnicy nie zrobi, jednak posiadasz coś, z czego ja mógłbym zrobić lepszy użytek - mistrzostwo telewizyjne. Pozwól, że tym razem odpuszczę sobie obliczanie twoich szans na zwycięstwo, bo jak na moje oko wynoszą one około 1%, ale szkoda mi na to czasu. Dość już gadania, a skoro jesteś tak pewny siebie, mistrzu, to skorzystaj ze swojego 1% i udowodnij, że się mylę.
Gulak odkłada mikrofon i chyba czas przejść do walki!
Singles Match for TV Championship Triple B (c) vs Drew Gulak
Wróćmy do wydarzeń z ringu. W nim odbywa się walka o mistrzostwo Television. Aktualny mistrz Triple B podejmuje Drew Gulaka. Aktualnie pretendent trzyma rywala w Fujiwara Armbar! Triple B bardzo cierpi, jednak nie ma zamiaru się poddawać. Zaczyna czołgać się w stronę lin i w końcu chwyta się ich! Sędzia rozpoczyna odliczanie i gdy dolicza do 4 Drew Gulak puszcza Submission. Następnie pomaga wstać Dallasowi i łapie go w Front Facelock. Następnie puszcza i szybko wykręca rękę Triple B. Chwile później przechodzi do Headlocku. Big Bad Bo jednak wymyka się z tego i to on zapina Headlock! Gulak łatwo sobie z tym radzi za pomocą Backdrop Suplexu! Pin 1..2 KICKOUT! Fighting Manager nie traci czasu i pomaga wstać oponentowi. Obraca go i chyba będzie chciał wykonać German Suplex! Aktualny mistrz TV jednak uderza go kilkukrotnie łokciem w twarz. Następnie dokłada DDT! Pin 1..2 KICKOUT! Triple B jest zirytowany i uderza pięściami w matę. Niestety odczuł te uderzenia. Zdenerwowało go to jeszcze bardziej i pomógł wstać Gulakowi. Posłał Future Presidenta Irish Whipem w liny, a następnie dołożył Bo Dazzler! Obrońca tytułu chyba ma zamiar kończyć walkę. Tauntuje i czeka, aż jego przeciwnik się podniesie. Gdy tak się staje, łapie go za głowę i zmierza z nim w stronę narożnika. Będziemy świadkami akcji o nazwie Bo-Dog! Drew w piękny sposób kontruje to w Gu-Lock! Triple B w tarapatach! Walczy z bólem, jednak w końcu odklepuje! Drew Gulak nowym Television Championem!
Na arenie rozbrzmiewa nieznana muzyka, a na telebimie ukazuje się napis Awesome. Po około minucie zjawia się ,,The Awesome" Paddy Jackson wraz ze swoim managerem Stevem Gathardem.
Steve Gathard: Nazywam się Steve Gathard i jestem managerem ,,The Awesome" Paddy'ego Jacksona. Mój podopieczny jest od pewnego czasu jest zażenowany tym, że każdy o nim zapomniał. Każdy myślał o tym kiedy wróci osobnik zwany Kazuchiką Okadą. Okada jest zwykłym ścierwem, a osobami takiego typu mój podopieczny gardzi. Jego podejście ma się nijak do sportu, jakim jest wrestling. Nie pasuje do tej federacji, a ze swoją zdobytą wiedzę, może iść do małych dzieci, gdyż tylko one wezmą jego słowa do serca. Ma ma w nim żadnej agresji, ani sportowej złości, co go dyskwalifikuje na samym początku. Mój podopieczny stwierdził, że nie może tak dalej być, gdyż jest kulą u nogi dla federacji. Paddy zrobi kolejny krok, by pozbyć się tego niedorozwiniętego wrestlersko żółtka. Tym krokiem będzie pokonanie Domagoja Tokora i Kazuchiki Okady. Po wszystkim wszyscy zapomną o tym, że w tej federacji walczył Okada, czy inny Nakamura. Nadszedła chwili grozy, a ,,The Awesome" Paddy Jackson zacznie demolować, dewastować wszystko i wszystkich co staną mu w drodze do odzyskanie wiarygodności, którą stracił przegrywając z Triple B, obecnym Television Champion. Mój klient zrozumiał, że nie warto tracić czas na małe rzeczy, po to być osiągać wielkie sukcesy. Przejdźmy do krótkiej charakterystyki trzeciego zawodnika w tej walce Domagoja Tokora. Pokonał nic nieznaczącego Kevina Owensa, którego również pokonał mój podopieczny. Tylko Kevin Owens po walkę z Paddy nie jest tym samym zawodnikiem co kiedyś. Wtedy był coprawda conajwyżej średnim na pograniczu słabego zawodnika, a teraz jest nikim. Czyli następnym razem inni niech tak przeanalizują takie spekuklacje. Gdy Paddy walczył z Owensem, dopiero zaczynał swoją przygodę z wrestlingiem i taki Owens był dla niego wtedy największym sukcesem, co przed i po nikogo lepszego nie pokonał lepszego, bo każdy go unikał. Dostał Rybacka, który jest zawodnikiem z Ekstraklasy, a Paddy takim zawodnikiem się stanie poprzez wygranie tej ważnej walki i późniejszych sukcesach.
Na arenie robi się ciemniej i światła kierują się na rampę. Fani milkną i oczekują dalszego rozwoju wypadków…z głośników wydobywa się dźwięk upadającej monety! OKADA! Na rampie pojawia się uśmiechnięty od ucha do ucha Japończyk! Sam zainteresowany szybkim tempem kieruje się do ringu. Podczas przejścia do kwadratowego pierścienia przybija wiele piątek z fanami, po czym staje w środku ringu i przykłada mikrofon do ust.
Kazuchika Okada: Co się przed chwilą stało? O co tu chodzi? Wy też słyszeliście to samo co ja? "The Awesome"? Naprawdę? Gdzie podział się Brutal? Już przestał istnieć? Aj, to pewnie efekt zmarłego trenero-managera. Paddy, będę mówił do Ciebie, bo Twój..przewodnik, jest typem osoby, którą zazwyczaj staram się ignorować. Dajesz się szczuć komuś takiemu? Ty? Nie wierzę. Wyjście na ring i gadanie takich bzdur wymaga dużej odwagi, albo…jeszcze większej głupoty. Paddy, zastanów się. Co Ty sobą reprezentujesz? Przez ostatnie tygodnie, czy nawet miesiące zbierasz oklep od każdego. Nie potrafiłeś skleić jednego zdania podrzędnie złożonego. A teraz co? Znalazłeś sobie maszynkę do gadania? Myślisz, że on zaprowadzi Cię na szczyt? Twierdzisz, że wszyscy wokół są "słabi". A Ty kim jesteś Paddy? Chcesz mi powiedzieć, że jesteś mocny? Że to Ty rozdajesz tu karty razem ze swoim managerem? Już niedługo czerwiec, czyli zbliża się Dzień Dziecka. Będę miał dla Ciebie prezent Paddy. Lustro. Może w końcu zobaczysz kim jesteś i co sobą reprezentujesz. Masz dziś wielkie szczęście, że pomiędzy nami stanie Tokor. Ten sam, który obił mi twarz, za to kim jestem i co sobą reprezentuje. I wiesz co Paddy? Ja to na swój sposób szanuje, bo chociaż to wyjaśnił. A Ty nawet nie potrafisz wyjaśnić tego co robisz. Nie potrafisz stwierdzić, kim tak naprawdę jesteś, ani kim chcesz być. Zdecyduj i potem wróć tutaj do tego ringu i powiedz mi to w twarz, a nie przez usta Twojego Jezusa na własność. Nie zrobisz tego dziś, ani jutro. Nie zrobisz tego, bo wyzwoliłeś we mnie, to czego, Twoim zdaniem, brakowało. Agresji, złości. Uwierz mi Paddy, że za parę minut nie będę potulnym żółtkiem-wujkiem dobra rada. Ja Cię po prostu zmasakruje.
Theme Domagoja Tokora! Ten wyszedł na apron i przez chwile popatrzył na swoich oponentów z dość zszokowanym wyrazem twarzy.
Domagoj Tokor: Przeżyłem szok! Paddy Jackson zmienił wizerunek. Nie wiem na ile jesteś niesamowity, chociaż zapewniam, że to jak dzisiaj skopie Ci dupę będzie AWESOME. Kiedy już myślałem, że nic mnie nie zaskoczy wyszedł ten skośny o trudnym nazwisku i miejscu zamieszkania, w którym flaga wygląda jak prześcieradło dziewczyny w czasie okresu, i okazało się, że on też zmienił wizerunek - nie jest już miły. Chryste Panie na gumowym bananie, co tu się dzieje. Chłopcy, odbierzcie to jednak jako pół gratulacje. Pokazujecie, że mimo swoich wad nie musicie być wcale schematyczni...problem tylko w tym, że zmiany wizerunku to często nie jest przejaw kreatywności, a dwulicowości. Teraz Ty Okada będziesz taki zły i będziesz wszystkich wyzywał od Jacksonów...przepraszam, od nieudaczników, a Ty Paddy nagle będziesz zasłaniał się swoim trenerem, który zresztą jest Jezusem, bo wstał z grobu, żeby bronić Ci dupska. Dość już o was powiedziałem, teraz powiem coś o sobie. Ja się nie zmieniam. Ja jestem wciąż ten sam, i choćbym miał zostać sam jeden jedyny po swojej stronie barykady - będę bronił swoich racji i przekonań, do samego końca! TI SI KRAJ!
Cała trójka ewidentnie za sobą nie przepada i są już bardziej niż gotowi, aby stoczyć swój pojedynek!
Triple Threat Match Kazuchika Okada vs Domagoj Tokor vs Paddy Jackson
Wracamy po przerwie gdzie Okada leży w narożniku i przyjmuje serie Stompów od Jacksona, tymczasem Tokor leży poza ringiem, gdyż jak widać na powtórkach uciekając przed Jacksonem potknął się o schody i walnął globusem w bandę, wygląda na to, że dla niego to koniec starcia. Wracamy już do ringu gdzie Jackson imponująco wynosi Kazuchikę i wykonuje mu German Suplex! Seria dwóch Low Kicków od Paddy'ego, ale trzeci został zatrzymany przez Japanese Pride, który skontrował to na DDT! Kip Up ze strony Japończyka, tymczasem Paddy powoli podnosi się na nogi, i gdy Kazuchika próbuje wykonać Running Crosbody - Jackson sprytnie kontruje to Superkickiem! 1...2..! 2 count! Paddy zmęczony pozostał na kolanach, ale to był ogromny błąd, bo znikąd w ringu pojawił się Domagoj, który wykonał Jacksonowi DomagojSie! 1..2..3! Tokor wygrywa to starcie!
Po walce Domagoj tłumaczył zaskoczonemu sędziemu, że wyzdrowiał, z czym zapewne nie do końca zgodzi się Jackson.
Jesteśmy w gabinecie Johnny'ego Walkera. GM wybiera numer telefonu, ale przez dłuższą chwilę nikt nie odbiera.
Johnny Walker: No odbierz do cholery! *Nagle w słuchawce słychać głos* ???: Halo? Johnny Walker: No nareszcie odebrałeś! Wiesz, dlaczego dzwonię, prawda? ???: Tak, wiem. Dobijasz się do mnie od kilku tygodni. Ale w tej chwili nie jestem zainteresowany. Johnny Walker: Ehh... wiem, że po prostu bawisz się ze mną w kotka i myszkę. Powiedz mi, ile jeszcze każesz mi czekać? ???: Johnny, świat nie kręci się wokół ciebie. Nic nikomu nie obiecywałem. Jeśli będę miał ważny powód to sam się odezwę. Johnny Walker: Wiem, że rozmawiałeś tydzień temu z Dowsonem. ???: Co? Szpiegujesz mnie? Johnny Walker: Wiem o wszystkim, co się tutaj dzieje. Ale skoro chcesz mu pomóc to chyba nie masz wyboru i będziesz musiał się wreszcie zgodzić... ???: Nie zmieniłeś się ani trochę *śmiech*. Odezwę się, ale na pewno dziś o niczym nie zadecyduję.
Tajemniczy nieznajomy odkłada słuchawkę. Johnny uderza pięścią w stół...
Na arenie rozbrzmiewa theme song Michaela Bispinga, który pojawia się przy mieszanej reakcji publiczności. The Count wchodzi do kwadratowego pierścienia, w którym przygotowany jest worek treningowy i manekin do kopnięć. Z tyłu widnieje duże logo z podpisem "Trenuj z Bispingiem". Brytyjczyk odbiera mikrofon od obsługi.
Michael Bisping: Przez długi czas siedziałem w domu i myślałem o tym, że może faktycznie nie czuję się tutaj do końca tak, jak w MMA. Przywykłem do trochę innego rodzaju show i walki, który skradł moje serce. I być może nie wszyscy to rozumieją... ale niektórzy z was nie mieli nawet okazji zetrzeć się z prawdziwym MMA! Dlatego postanowiłem, że pokażę wam to, co tak bardzo kocham i co ukształtowało mnie, jako człowieka i fightera. W konsultacji z GM'em Evolve przygotowałem specjalny program, którego nazwę widzicie na bannerze za mną. Na czym będzie on polegał? Na stronie internetowej PHW, przed wybranymi galami odbędą się otwarte zapisy. Zgłosić może się każdy mężczyzna w wieku poborowym, któremu nie jest obca aktywność fizyczna. Tak, tylko faceci. Wybaczcie kobiety, ale wolałbym później nie być oskarżony o jakieś dziwne rzeczy. Wracając... Drogą losowania zostanie wybrany jeden człowiek, który wyjdzie do tego ringu i będzie miał okazję stoczenia ze mną pokazowej walki w formule MMA. Dzisiejszy śmiałek został wybrany przez federację... czyli jest pewnie jakimś bratankiem kogoś z zarządu, czy coś w tym stylu. Zawsze dzieciaki bogatych rodziców są wpychani w takie miejsca. Zapraszam do ringu naszego śmiałka!
Na arenę bez żadnego theme songu wychodzi całkowicie przeciętny gość, w spodenkach z Adidasa, rękawicach do MMA z Tap Outa i butach bokserskich z Everlasta. Chłopak wchodzi do ringu i staje naprzeciw Bispinga. Widać gołym okiem, że jest mocno spocony.
Michael Bisping: No, widzę, że mamy tutaj do czynienia z prawdziwym bananem... yyy... to znaczy... była ostra rozgrzewka na zapleczu, co? Przedstaw się wszystkim! Janusz Doruch: Witajcie, jestem Janusz Doruch! I nie, nie jestem synem nikogo z władz federacji. Po prostu PHW szukało ochotników w lokalnym liceum i pomyślałem... Michael Bisping: Luzik Janusz, rozumiem. Powiedz mi... nie masz może siostry o imieniu Ania? Janusz Doruch: Nie mam, ale chyba nie do końca rozumiem... Michael Bisping: Ehh... więc to jednak prawda, że Polacy są smutnym narodem bez odrobiny poczucia humoru. Dobra, przejdźmy do rzeczy! Jesteś gotowy? Podpisałeś na zapleczu wszystkie dokumenty, w których zrzekasz się prawa do odszkodowania na wypadek kontuzji i tym podobne? Janusz Doruch: Tak, wszystko gotowe. Ale chyba nie będzie tak źle, w końcu to pokazowa walka, co nie? Michael Bisping: Hehe, no tak, będzie dobrze. Zaczynajmy! *Bisping poklepuje Janusza po ramieniu*
"Trenuj z Bispingiem #1" - MMA Showcase Michael Bisping vs Janusz Doruch
Rozpoczynamy! Janusz rzuca się w kierunku Bispinga, ale ten robi szybki unik i wchodzi w nogi Dorucha, który pada na matę. Michael szybko łapie rękę swojego przeciwnika i zakłada boleśnie wyglądający Armbar! Janusz nawet nie próbuje się bronić, tylko od razu klepie! Ale Michael zamiast puszczać to jeszcze wzmacnia chwyt! Ałć! Ręka Janusza wygina się w drugą stronę, Michael puszcza wreszcie submission, a biedny Doruch trzyma się za łokieć i tarza po macie krzycząc! The Count wstaje i bierze mikrofon. Nawet nie ma przyspieszonego oddechu.
Michael Bisping: Niestety, dzisiejszy śmiałek nie miał wiele szczęścia i na jakiś miesiąc będzie musiał zaprzyjaźnić się z drugą ręką. Do zobaczenia w kolejnej edycji "Trenuj z Bispingiem"!
The Count rzuca mikrofon na matę i wychodzi z ringu, zostawiając w nim Janusza, do którego już podbiegła obsługa medyczna, aby opatrzeć jego prawdopodobnie złamaną rękę. Lecz na arenie wybrzmiał Burn i pod titantronem pojawił się Chris Cold. The Switchblade w ręku trzyma mikrofon, czym zatrzymał przed ringiem ciekawego tym stanem rzeczy Bispinga.
Chris Cold: Brawo Michael, w końcu bez niczyjej pomocy zdołałeś wygrać walkę. Chociaż bym tego walką nie nazwał a tego czopka z którym walczyłeś, jakimkolwiek zawodnikiem. Jednak zwycięzców się nie sądzi, jak to mówią. Chwila, nie przyszedłem tu po to, by ci pogratulować. Tydzień temu zapowiadałem, że mamy jeszcze sprawy do załatwienia. Jeśli jesteś nieogarnięty w sytuacji, już tłumaczę o co chodzi. Chcę, byś zniknął stąd raz na zawsze. Mam już dość patrzenia na ciebie tydzień w tydzień i słuchania twoich wywodów na temat MMA. Próbujesz z tego miejsca zrobić swoiste eldorado, dziś nawet posunąłeś się do tego stopnia, że urządziłeś sobie cyrk w tym ringu. Czekaj, nawet tego cyrkiem nazwać nie idzie, tak żałosne to było. Jak chciałeś zabłysnąć, trzeba było zorganizować pillow fight z Paddym Jacksonem, przynajmniej śmiesznie by było. Wracając do tematu mówiłem że ci nie odpuszczę tego, że przez ciebie straciłem szanse na finał w turnieju King of The Ring. Dlatego też rzucam ci wyzwanie, ty kontra ja na gali PPV, ostatnie nasze starcie. Czas najwyższy zamknąć temat twojej osoby raz na zawsze. Boleśnie uświadomię ci, gdzie twoje miejsce. Jeśli chociaż w tym co mówisz, jest szczątka prawdy to jak na sportowca przystało przyjmij moje wyzwanie albo... po prostu zniknij stąd.
Cold patrzy teraz na uśmiechniętego od ucha do ucha Bispinga, który zaczyna rozglądać się po arenie. Fani zaczynają skandować nazwisko Anglika, ale po chwili fani Chrisa skandują jego nazwisko! Ależ pojedynek i podział na hali. Bisping podchodzi do Colda i wyciąga rękę na znak, że przyjmuje wyzwanie! Chris odwzajemnia krótki, chłodny i szybki uścisk, po czym wychodzi na backstage zostawiając Colda samego na rampie!
REKLAMY
Feed Me More! Ryback wraz z Paulem Heymanem udają się do ringu. Ryback ubrany jest w swój stały ring gear, a Heyman w garniaka. Z mikrofonem widzimy tylko Paula.
Paul Heyman: Panie i Panowie, jestem demonem z pustymi oczami, polującym na ludzi, nie wiem co się ze mną dzieję, mam pusty wzrok i maniakalnie się śmieje...Ale to głupio brzmi, prawda? I tak możemy ocenić rywala mojego klienta z najbliższego PPV - King Of The Ring. Panie i panowie, dość żartów - mam na imię Paul Heyman, i jestem adwokatem Bestii, Pierwszego wyboru w draft'cie Godzilli, The Steel Muscles Rybacka! W półfinale Ryback pokazał raz jeszcze, że siła mięśni jest siłą niepodważalną, pokonując Domagoja Tokora. Tokor próbował się bronić mówiąc coś o mózgu i sprycie, ale tak tłumaczy się każdy zawodnik z aparycją kija do mopa. Otóż jak chcecie sobie państwo przekładać mózg nad mięśnie to idźcie na uczelnie, a nie do ringu. Tutaj przemawiają mięśnie, a te są po stronie mojego klienta. Jeśli rywale mojego klienta to pociągi na drodze Rybacka, to jest to bardziej Nocny Pociąg z Mięsem, które mój klient zje razem ze stalą z tego pociągu
Ryback: (Bez mikrofonu) Ej Paul, ale ja sobie zęby połamie
Heyman: Skip, to była przenośnia. Tak czy siak, już 13 mają podczas gali o Króla Ringu dojdzie do czystki, gdyż potężna niesamowita siła zmiażdży Bainesa. A co do Bainesa, to jest to również ciekawy przypadek - przypadek psychiczny. Tego typu zawodników powinno się zamykać w zakładach dla obłąkanych, ewentualnie powinien go zbadać jakiś egzorcysta, bo to co ten człowiek wygaduje wykracza poza ramy bezpieczeństwa. Nie wiemy co jego poprzedni rywal zrobił z jego mózgu, ale nie było to nic porządnego. To co mówi Baines jest tak niedorzeczne, że można się zastanawiać czy ma na pewno wszystkie badania lekarskie...
W tym momencie widzimy ręke Rybacka proszącą o mikrofon Heymana.
Ryback: Przecież ten zasrany Baines to jest jedna z niewielu osób w rosterze, której nie dałbym się namówić na wspólny lunch. Wyobraźcie sobie taką sytuację - po jednej stronie stołu siedzę ja, po drugiej on czyli gorsza wersja Emily Rose, kucharz przynosi kulturalnie jakiegoś mamuta do zjedzenia, a ten zamiast nakładać smakołyk zaczyna mówić o tym, że Kryszna siedzi w jego głowie i kazała mu objawić prawdę! Ludzie, przecież Baines ma beret bardziej zryty niż mój ogórek przez krety. Ja nie wiem kto badał tego typa, że dał mu zgodę na występy, ale stawiam na Dr Oetkaera. Tylko, że Mike - nawet on nie da Ci przepisu na sukces w tej walce. Twoje odrealnienie to wada, a nie zaleta. Tutaj Ci odrealnieni odpadają w przedbiegach, jeden już chciał być Undertakerem, a zostanie wysrany przez Jose Lopeza, z którym spotkam się zaraz po tym jak skopie Ci to Twoje odrealnione, głupie, wyimaginowane dupsko. Przykro mi Baines, ja będę tym, który przywróci Ci porządek w głowie, a lekarstwo, które Ci zapiszę to 'Meat Hock Clothesline'! Pora teraz na Twojego partnera. Długo się nie zastanawiałem. Przydzielam Ci kogoś bardziej realnego, ale równie słabego i przegranego....Gregory Kowalczyk!
BAINES!Dzisiejszy rywal Colda zaraz pojawi się na hali! Na arenie robi się nieco ciemniej, a oświetlona jest tylko rampa i wejście do ringu. Po chwili, gdy theme się uspokaja, na rampie pojawia się sam zainteresowany ubrany w swój t-shirt oraz krótkie spodenki. Stoi on na rampie i tupie nogą do czasu aż jego theme ucisza się.
Mike Baines: Blababla! I co Wy na to? To był król? Czy król ze swoim błaznem? Tylko kto jest tutaj błaznem? Heyman czy Ryback? Po tej Godzilli wydaje mi się, że to jednak łysy nadaje się bardziej na króla. Może ktoś by się go bał, patrząc na jego posturę. Może by go szanowali, ze względu na ilość mięsa na ramionach. Ale czy o taki szacunek chodzi? O to chodzi normalnym ludziom? Ludziom, którzy myślą, że panują nad sobą? Powiem Wam coś. Próbujecie zrobić ze mnie szaleńca. Próbujecie zrobić ze mnie obłąkanego kolesia. I to według Was jest "normalne"? Powiem Wam co będzie "normalne". Wszystko. Wszystko będzie normalnie, kiedy zdobędę koronę i stworzę tu swoje królestwo, którego nikt nie będzie w stanie podbić. Wiecie dlaczego? Bo będzie tu..<wskazuje na swoją głowę>..stworzę imperium, którego nikt nie będzie w stanie przejąć. Jak raz do niego wejdziesz, już z niego nie wyjdziesz. Nie wyjdziecie z tego labiryntu. Będziecie błądzili i chodzili za światłem, jak wszyscy od tysięcy lat. Każdy kroczy za jasnością. Bo boicie się ciemności. Ale nikt z Was nie ma wewnętrznej siły, żeby być drogowskazem dla innych. Wy wszyscy wolicie stać w cieniu latarni, która oświetli drogę ku przyszłości. I to jesteście Wy, szarzy ludzie, żerujący na sukcesie innych. Twierdzicie, że jest inaczej? To dlaczego siedzicie wokół nas, a drugie tyle ogląda przed telewizorami zapychając swoje usta popcornem? Bo się boicie. Ty też się boisz Ryback, widzę to. Starasz się nie patrzeć w blask, który Cię oślepia, choć wiesz, że jeszcze takiego nie widziałeś. To ja. I jaki jest Wasz jedyny argument? Chory? Obłąkany? Szalony? Nie, wizjoner. Ryback, myślisz o dzisiejszej walce, a ja myślę o tym co zrobię, jak pokonam Cię w niedziele. Twoja krótkowzroczność nie ulegnie poprawie, nawet gdy założysz okulary znane jako Paul Heyman..a teraz rozluźnijmy trochę atmosferę.
Mikey kieruje się do ringu..skokami! Skaczę imitując skoki zająca i w taki sposób chce dostać się do ringu! Fani wybuchają śmiechem, ale nie dwójka w ringu, którzy są bardziej poważni. Mike dotarł już do krawędzi ringu, na która również wskakuje i staje przed obliczem Rybacka i Heymana!
Mike Baines: Spróbujcie kiedyś, naprawdę. Szczególnie Ty Paul. Z tym Twoim kucykiem, wyglądałbyś jak rasowy szarak! Ten ogonek latałby jak oszalały! <śmiech> Rozumiesz? OSZAŁAŁY! Taki jak ja! Prawda? Czy bredzę? Bredzę? Tak? No to może zanim przedstawię Twojego dzisiejszego partnera, powiem coś jeszcze. I to jest dobra wiadomość dla Waszej dwójki! Wyobraźcie sobie, że znajdę dla Was miejsce na moim dworze! Królewskim, podkreślam, KRÓLEWSKIM! Ryback! Będziesz stajennym. Silny, za dużo nie myśli, choć nie! Nie, bo jeszcze wpierdolisz mi te konie, a te ogiery są przecież warte fortunę. No to może..razem z Paulem zostalibyście ogrodnikami! Genialny pomysł, nieprawdaż? To uda się Wam najlepiej, biorąc pod uwagę fakt, jak poradziliście sobie z Paddy'm Jacksonem! I nadal ja jestem szalony? Będziecie strzyc moje żywopłoty i kosić trawę oraz pielęgnować moje kwiaty. A to wszystko dla mnie. Król Mikey I. Czy to nie brzmi fenomenalnie? Brzmi, wiem. Nie musicie mówić.
Mike robi dwa kroki w tył i trzy w prawo, a następnie jeden do przodu.
Mike Baines: Czy to miało sens? Nie! Po prostu nogi mi zdrętwiały. Gdybyście zobaczyli swoje twarze. Patrzyliście na to co robię, jakbyście zobaczyli Boga. W sumie, może go właśnie widzicie. Ale tak jak mówiłem, mam wybrać partnera dla Ciebie, czyli mojego rywala. Ty poszedłeś po łatwiźnie. Gregory Kowalczyk. Jakiś tubylec? Czy został wygnany z Jersey za obronę jakiegoś pomnika? Mniejsza z tym, gdy stanie u mojego boku, stanie się zupełnie kimś innym. Stanie się MOIM żołnierzem. Będzie pierwszym wojownikiem armii Króla Mikey'a I. A kto stanie u Twojego boku? Też poszedłem po łatwiźnie. Ryback, zdecydowałem, że Twoim partnerem będzie Twój..i tu nie byłem pewien. Brat czy ojciec? A może wujek? Wujek Bill? Na pewno podobieństwo jest niezaprzeczalne. Panie i Panowie, chłopcy i dziewczęta! Przyzywam do ringu Goldberga!
Fani wpadają w zachwyt połączony ze śmiechem, a na rampie pojawia się Goldberg, a chwilę po nim, Kowalczyk i można zaczynać dzisiejsze starcie!
Tag Team Match Ryback & Goldberg vs Mike Baines & Gregory Kowalczyk
Końcówka walki, poza ringiem mamy Rybacka, a z drugiej strony Bainesa, tymczasem w ringu podwójnym Clotheslinem zderzyły się dwa pociągi - Gregory Kowalczyk i Bill Goldberg! Obaj zawodnicy wypadli z ringu, tymczasem na ring wszedł Ryback oraz Mike Baines, którzy stanęli na środku i zaczęli się w siebie wpatrywać! Publiczność wyraźnie rozgrzana dostała przedsmak PPV, ale gdy wydawało się, że panowie ruszą na siebie - Baines został zmieciony z powierzchni ziemi potężnym Clotheslinem od Goldberga! Bill szalał z radości, ale po chwili to Kowalczyk urwał głowę Clotheslinem właśnie jemu. Gregory był bardzo pewny siebie, ale nie zauważył Rybacka, który czaił się za jego plecami, i gdy Gregory się odwrócił otrzymał Meat Hock Clothesline! Do tego mamy Shell Shocked! Poza ringiem Baines wykonał Goldbergowi Insanity, jednak nie zdołał już wrócić do ringu, gdzie sędzia doliczył Kowalczyka do 3! Ryback & Goldberg wygrali to starcie!
Po walce Ryback dość szybko udał się wraz z Paulem Heymanem na zaplecze, pokazując Bainesowi, że już niedługo to jego czeka porażka. Czy tak się stanie? Przekonamy się na PPV!
Na arenie rozlega się theme song Jose Lopeza! Lopezzo wraz z pasem mistrzowskim na ramieniu pojawia się na rampie ku uciesze publiczności. PHW Heavyweight Champion z uśmiechem na ustach po drodze do ringu przybija piątki z fanami. Przed wejściem do kwadratowego pierścienia bierze mikrofon.
Jose Lopez: To już dwudziesta odsłona Evolve. Ostatnia przed czwartą galą PPV. Wiele przez ten czas się wydarzyło. Z osoby, która na PHW narzekała i wiele oczekiwała. Stałem się osobą, która Pure Hardcore Wrestling zmieniła i teraz to od niej wiele się oczekuje. No i w sumie przez to, jaki się stałem, czasami się na mnie narzeka. Nie każdy rozumie, że ludzie z czasem dojrzewają. Jednak jedna rzecz nigdy się nie zmieni, a mianowicie wałkowanie tych samych farmazonów przez Żniwiarza. Mijają dni, tygodnie, miesiące a my nadal słyszymy, że tym razem ból, mrok i inne bzdury już naprawdę nadejdą. Mamy być świadkami kolejnej przemiany, super! Salvatore wprowadza do PHW rzeczy rodem wyjęte ze świata pokemon. Najpierw wprowadził postać z horroru, teraz elementy z bajki. Szkoda, że cała jego egzystencja to jeden wielki dramat… To, że światło można zgasić, wie każdy, ale gaszenie ciemności? Ja odkryłem taką możliwość kilka tygodni temu. Od tamtego czasu notorycznie gaszę ‘’ciemność’’ czyli Reapera niczym zwykłego peta i nie potrzebuje do tego klatki piersiowej brata Dana Dowsona. Chciałbym, by ten pionek w końcu stanął ze mną twarzą w twarz jak prawdziwy mężczyzna. Jednak tak się nie stanie, jest on zwykłym pieskiem na łańcuchu wraz z kagańcem na pysku. Tama… Samara go nie puści. Czy to oznacza, że jest groźny? Czy gdy założymy kaganiec Yorkowi i będziemy trzymać go z całych sił na smyczy, udając, że to trudne, to ten piesek będzie groźny? Czy gdy zaczniemy gadać, że jest to najstraszniejsze stworzenie na świecie i może załatwić każdego, to będzie prawda? To jest doskonały opis tego, co robi Samara wraz ze Żniwiarzem. Mam nadzieje, że Reapy pojawi się w ringu podczas gali PPV. To już nie jest tak, że sprowadzę go na ziemie. Ja sprawię, że on pod tą ziemię będzie chciał się zapaść. Można rzec: klamka zapadła albo że kości zostały rzucone... i to nie moje w ringu! Także Reapcio aport!
Nagle spod ringu zaczyna wydobywać się gęsty dym,a halę spowija ciemność, na titaronie wyświetla się obraz na którym widzimy Reapera trzymającego głowę Lopeza! Po chwili z głośników wydobywa się głos Salvatore!
Reaper: <słyszymy demoniczny śmiech> Rozbawiłeś mnie Jose, nie wiem jak głupi jesteś, że nie potrafisz uwierzyć w to, że ciemność naprawdę nadejdzie, a Twoje panowie upadnie zanim na dobre się rozpocznie. Już za kilka dni spotkamy się w ringu, gdzie nie będziesz mógł wygłaszać swoich metafor, anegdot, podlizywać się publice. Na PPV będą liczyć się tylko pięści, a dokładniej moje pięści miażdżące Twoje marne oblicze. Masz rację kości zostały rzucone i to już dawno, jednak dopiero dzisiaj jesteś w stanie otwarcie powiedzieć, że chcesz mnie w ringu. Wychodzi na to, że wcześniej nie miałeś na to odwagi, zakpiłeś ze mnie i z mojej mentorki, ale wiedz że razem z Sami możemy więcej niż Ci się wydaje. Osobą, która próbuje zakrzywiać obraz rzeczywistości jesteś Ty Jose, masz chore przekonania o tym, że zmieniasz PHW, a tak naprawdę podlizujesz się tylko tym szydzącym z Ciebie za plecami tępakami. Ty tak na poważnie w nich wierzysz? Wybacz, ale prawie nie mogę powstrzymać się od śmiechu. Ciekawe gdzie będą oni, gdy moje ogromne łapska zaczną Cię dusić. Czy wtedy któryś się za Tobą wstawi? Oczywiście, że nie, a gdy któryś spróbuje zostanie wciągnięty do koszmaru, którego przeżywanie już się rozpoczęło. Możesz mówić różne rzeczy, ale w Twojej głowie zagościł już strach, podczas rywalizacji z Kennethem nie bałeś się walki, tutaj wyraźnie przed nią uciekałeś, dopiero ostatnio chciałeś pokazać się swojemu szefowi, żałosne. Zresztą tak samo jak Ty i to Twoje panowanie, czas aby mroczny Pan zstąpił do ringu i pokazał gdzie znajduje się miejsce takich jak Ty. Masz rację czas aby pojawiły się łańcuchy, stal które opęta Twą marną duszę i podda ją niewyobrażalnym torturom. Sami już czeka kiedy będzie mogła zająć się powolnym wyniszczaniem Twojej psychiki, która powoli upada. Lopez strzeż się ciemności bo nie wiesz skąd i kiedy nastąpi nokautujące uderzenie pozbawiające Cię światła, oraz Twojego tytułu.
Obraz gaśnie, a Jose pozostaje sam w ringu, widocznie zaciekawiony tym co właśnie powiedział Reaper.
Widzimy ujęcie na drewniane, poniszczone i spróchniałe drzwi. Dookoła brudne ściany, są do nich przybite świeczki na uchwytach które rzucają lekką poświatę dokoła wejścia.Przed kamerą po raz kolejny pojawia się postać w długiej czarnej pelerynie i kapturze na głowię. Dosyć gwałtownie wchodzi do pokoju aż drzwi wypadają z górnych zawiasów.. postać wchodzi do dosyć dobrze oświetlonego pomieszczenia pełnego drewnianych beczek. Tajemniczy osobnik podchodzi do jednej z nich i kopnięciem przewraca ją. Cała zawartość beczki wysypuje się na podłogę prosto pod nogi nieznajomego. Nieznana postać przykuca przy czarnym proszku który pokrył całą podłogę, będąc cały czas tyłem do kamery i ukrywając swoją tożsamość. Bierze w garść troszkę proszku do ręki i przesypuje go między palcami.
???: Kiedyś do obalania władz używało się prochu i ognia, wysadzona ich siedziby, by ich ciała pokrywał ogień i zasypywał gruz. Taka ideologia płynie w moich żyłach. Obalasz, niszczysz, a potem stawiasz nowe, lepsze, SPRAWIEDLIWSZE i słuszniejsze. Czas zrównać P-H-W z ziemią. Ja jestem prochem, ogniem jest moje doświadczenie..a gruzem będzie cała ta federacja, każda jednostka która uważa się tutaj za silną. Czas by ktoś z odpowiednim stażem zbudował te federację.
Postać się prostuje, ściąga ze ściany pochodnię która daje światło w pomieszczeniu i wsadza ją do wiadra z wodą. Zapada ciemność.
Chris Jericho's Open Challange Chris Jericho vs Wes Wallace
Wróćmy do wydarzeń z ringu. W nim odbywa się walka wieczoru. Rywalem Chrisa Jericho jest Hardcore Champion Wes Wallace. Ten drugi zasypuje swojego leżącego rywala szaleńczymi Stompami. Następnie Wallace podnosi Y2J'a i wykonuje mu T-Bone Suplex! Wes zaczyna krzyczeć coś w stronę Chrisa i uderza go otwartą dłonią w twarz! Chwile później siada na nim i dokłada mu kilka punchy. Następnie Wallace pomaga wstać GM'owi i wykonuje Fallaway Slam! Jest pin 1..2 KICKOUT! Wes jest zirytowany tym faktem, więc częstuje Y2J'a serią uderzeń kolanem prosto w żebra! Jericho krzyczy z bólu, jednak Hardcore Champion nie przestaje. Ostatecznie Lone Rider zapina Texas Cloverleaf! Chris Jericho jest w opałach. Widać, że odczuwa ogromny ból, jednak nie ma zamiaru się poddawać. Po jakimś dłuższym czasie udaje mu się doczołgać do lin. Wallace w końcu puszcza Submission i podnosi swojego oponenta za włosy. Następnie ciska jego twarzą w narożnik i dokłada piękny German Suplex! Chris na deskach, a King of Hardcore zmierza w stronę narożnika. Tam oczekuje, aż jego przeciwnik się podniesie. Gdy Jericho wstaje, Wes palcami imituje strzał z pistoletu, biegnie i wykonuje Bullet! Chwile później podnosi Chrisa i dokłada Angry Chair! Man of Mayhem kładzie stopę na klatce piersiowej rywala i pinuje w ten sposób 1..2.. Wallace podnosi nogę! Uśmiecha się i schyla do General Managera. Następnie zasypuje go szaleńczą serią punchy w twarz! Po chwili podnosi Y2J'a i ponownie mamy Angry Chair! Jest pin 1..2..3! Wes Wallace zwycięża!
Wes zdemolował swojego szefa! Y2J jest chyba nieprzytomny, ale Wes tylko się z tego powodu cieszy! Wychodzi za ring, bierze pierwsze lepsze krzesełko i wchodzi z nim do ringu, a następnie rozkłada obok leżącego Jericho. Jednak Wallace pokazuje, że mu nie wygodnie na tym krześle, wstaje i przestawia je tak, że jedna z "nóg" krzesła stoi idealnie na dłoni Jericho! Wes rozsiada się wygodnie, a Chris jakby nagle ozdrowiał i zaczyna krzyczeć. Wes spogląda na fanów dookoła ringu i pokazuje gestem, że potrzebuje fajki! Nagle na ringu ląduje conajmniej pięć różnych paczek. Mistrz Hardcore podnosi jedną z nich i ku swojej uciesze wyjmuje papierosa i zapalniczkę! WAIT! Wybucha theme Seana Tylera i ten już pędzi do ringu ile ma sił w nogach! Joker w natarciu! Wes gdy tylko go zauważył złożył krzesło i czeka z nim w środku ringu na swojego rywala. Sean już wślizguje się do ringu, a Wes rusza na niego z krzesłem. UNIK! Wes odwraca się i nadziewa się na genialny High Kick prosto w ucho! Wallace jest chyba lekko ogłuszony i słania się na nogach..CODEBREAKER! NIE! Wes wrzuca Jericho na swoje barki i rzuca nim jak lalką wykonując Pop-Up Powerbomb! Ale zapomniał o Tylerze, który rusza na niego z szarżą! Chairshot! Tyler pada jak rażony piorunem! LOPEZ! Mistrz PHW jest już na rampie i biegnie ile sił w nogach do ringu! Wallace jest w opałach, bo Jose jest świeży jak łosoś norweski w Oslo! Jeden cios, drugi, trzeci! Fani szaleją, a Wes jest w coraz większych opałach! Wallace zdołał odepchnąć rywala..wtem robi się ciemno! Cała arena jest ogarnięta mrokiem! Po chwili światło się zapala, a w środku ringu stoi Reaper! The New Face of Fear! Nagle kieruje swoje spojrzenie w kierunku Lopeza i rusza w jego kierunku! Łapie go w Choke Clutch! Anaconda Slam! Mistrz jak się pojawił, tak go nie ma! Wallace zaczyna się śmiać i podchodzi w kierunku Reapera..i klepie go po ramieniu..TO BYŁ BŁĄD! Reaper wyprowadza piekielny podbródkowy, który powoduje upadek Wallace'a, który następnie wyrolowuje się z ringu i trzyma się za twarz. Reaper patrzy tylko w jego kierunku, ale katem oka zauważa, że Jericho i Tyler zbierają się koło lin! wyślizguje się z ringu, ale Jericho nie zdołał! Choke Clutch! Anaconda Slam za ring! Ależ siła! Jericho chyba prędko nie wróci do ringu, po takim oklepie! Reaper stoi w środku ringu nad Lopezem, tauntuje po czym z narożników wybuchają płomienie! Reaper dumnie stoi w ringu, Wes mocno zdziwiony na rampie, a Joker oparty o stół komentatorski obok ringu. Tylko mistrz PHW, czyli Jose leży u stóp, chyba najbardzije dominującej siły w PHW..
..i takim obrazkiem ostatni przystanek przed mianowaniem Króla PHW dobiega końca!
|