Earlier tonight..
Przenosimy się do szatni gdzie widzimy siedzącego Reapera, kamera zaczyna nam mrugać a po chwili możemy zaobserwować już tajemniczą Samarę!
Samara: Coś się kończ, a coś zaczyna. Po Paradise Lost zakończyła się era Kenentha Riddla, a zaczęło się coś o czym wcześniej nie mogłeś marzyć. Właśnie ten ból jaki swoim odejściem zadał oficjelom były mistrz sprawił, że na horyzoncie pojawił się ktoś nowy, ktoś kogo nikt się nie spodziewał. Tak masz rację Capon, to Ty, dla federacji nastały nowe mroczne czasy, a czas superbohatera, bo do tej rangi urósł nasz więzień przeminął i już nigdy nie powróci. Nie martw się, nie chcę abyś był taki sam jak on czy Lopez, Ty nadal musisz pozostać sobą, dojrzewać w mroku, wychodzić z cienia wtedy i tylko wtedy kiedy jest to konieczne. Tak jak zrobiliśmy to ostatnio, widziałeś minę Jose gdy go dusiłeś, strach przeszył go na wylot, nie był w stanie zareagować, to że był zmęczony po pojedynku niczego nie tłumaczy. Ty też pojawiłeś się po morderczym starciu, a kto wygrał tą konfrontację wiedzą wszyscy zgromadzeni podczas ostatniego Evolve!. W zeszłym tygodniu ludzie dostrzegli przewagę ciemności nad światłem, bo musisz pamiętać mój uczniu, że nawet najjaśniejsze światło zginie w czarnej dziurze jaką powoli się stajesz. Czas pokazać najbardziej destruktywne oblicze The Reapera, a Twój święty gral w postaci pasa PHW już jest na wyciągnięcie ręki. Pokonałeś Dowsona, a właściwie zniszczyłeś go mentalnie i fizycznie, on wychodząc do tego pojedynku, szedł z myślą że przegra, chociaż może powiedzieć wszystko to prawdy nie oszuka. Tak samo jest z Lopezem, za pewne powie, że się nie boi, że jesteś dla niego kolejnym łatwym wyzwaniem, powie że dzięki fanom może więcej, lecz w rzeczywistości nie może nic, już niebawem wszyscy będą obserwować jak upada ich król, władca, zbawiciel PHW. Lopez a wraz z nim jego dusza zostanie uwięziona i poddana niewyobrażalnym torturom. Czas na kolejną duszę w Twojej coraz bogatszej kolekcji, Goldberg, Owens, Dowson czas na kolejne wielkie nazwisko...
Kamera znów mruga a w szatni jest sam Reaper
Reaper: Ty Lopez będziesz następnym wielkim, który będzie musiał uznać wyższość ciemności. Moja droga do celu jakim jest zostanie mistrzem właśnie się rozpoczęła, nawet jeśli będziesz palić przede mną mosty to ja przez nie przejdę i doprowadzę do Twojej destrukcji. Sprawię, że wszyscy zapomną o tym czego dokonałeś, o tym kogo pokonałeś, ponieważ już za kilka tygodni to ty zostaniesz tym pokonanym. Nie potrzebuję blasku fleszy i chwały, pragnę jedynie słyszeć jak jęczysz z bólu jaki Ci zadaję. Czas aby w PHW zapanowała ciemność do zobaczenia wkrótce.
Obraz z kamery gaśnie
Na arenie rozbrzmiewa theme song Jose Lopeza! Fani witają PHW Heavyweight Championa głośnym popem. Lopezzo z uśmiechem na ustach oraz pasem na ramieniu powoli zmierza do ringu. Po drodze przybija piątki z fanami i bierze mikrofon. Gdy jest w kwadratowym pierścieniu, przez chwile zaczyna naśladować ton wypowiedzi Johnego Walkera.
Jose Lopez: Drodzy widzowie, nazywam się Johny Lopez i mam kilka ważnych wiadomości. Dotyczą one problemów. Na pierwszy ogień pójdzie pewien problem techniczny. Niestety strona internetowa www.najlepszemetafory.com naprawdę przestała działać. Cóż, teraz raczej nie będę w stanie zachwycać moimi umiejętnościami na mikrofonie. Próbkę moich możliwości bez tej wspaniałej strony mieliście tydzień temu. Zamiast rzucać mnóstwo ciekawych stwierdzeń, gadałem o tym, jak się cieszę z wygranej i okazałem szacunek rywalowi… Nudy nieprawdaż? No i muszę poruszyć także temat problemów zdrowotnych, które… ustały! *cheer* Tak jest, jestem już w naprawdę niezłej dyspozycji i wypada, bym na następnym Evolve stoczył pojedynek. No właśnie Evolve… Na poprzedniej odsłonie naszej tygodniówki na moje wyzwanie odpowiedział The Reaper. Sposób, w jaki to zrobił, zasłużył na mój osobny komentarz. Wyłanianie się z ciemności, by zaatakować, pokazało, że nie jesteś jeszcze gotów na to mistrzostwo. Wiesz, co oznacza bycie mistrzem? To oznacza, że wszystkie światła są skierowane na ciebie. To oznacza, że musisz błyszczeć na każdej płaszczyźnie. To oznacza, że musisz być jasnym punktem na każdej gali. Nie ma miejsca na ciemność. Tak bardzo chcesz się w niej pogrążyć, ale w tym wypadku to przez nią pogrążyłeś się w kwestii wiarygodności. Co za paradoks… Ściągnąłeś maskę, ale nadal musisz się maskować w mroku. Cholera, nawet bez tej strony internetowej nieźle mi idzie… Jeśli ten atak miał mnie przestraszyć, to niestety misja się nie powiodła. Jestem dwukrotnym Polish Championem i aktualnym PHW Heavyweight. Kopałem tyłki wielu rywalom. Walczyłem w przeróżnych stypulacjach. Ja nie mogę się bać. Gdybym pozwolił na to, by strach mnie sparaliżował, nie mógłbym zrobić kroku do przodu i nigdy nie doszedłbym do miejsca, w którym się znajduje. Podnoszenie się po porażce to ważna rzecz. Gdy Dan Dowson ośmieszył naszego mrocznego ‘’przyjaciela’', to ten wstał i mu się zrewanżował. Takie rzeczy się szanuje. Tylko pamiętajmy o jednym fakcie. The Reaper rywalizował już kiedyś o mistrzostwo. A dokładniej chodzi o pas Hardcore. Nie podołał i teraz chce mierzyć się ze mną o najważniejszy tytuł? W kwestii walki o tytuły nadal leży i teraz po pokonaniu Dana chce się podnieść. Tylko to nie jest podniesienie się, to próba przeskoczenia kilku szczebli wyżej leżąc. Mimo wszystko dam mu szanse. Potwierdzę wszystkie moje słowa w kwadratowym pierścieniu, jak na mistrza przystało. Żniwiarzu, jeśli tak bardzo pragniesz walki o PHW Heavyweight Championship, to wejdź do tego ringu, nie używając żadnych sztuczek i stań ze mną twarzą w twarz. Daj mi okazje, bym mógł zobaczyć w tobie mojego rywala. Bo jak na razie nie mogę traktować cię poważnie. Jesteś kolejnym typem, który czymś się zasłania… Chociaż chyba już wole ludzi, którzy używają do tego adwokata czy też przekupionego GM’a, a nie postaci z Horroru..
Lopezzo poprawia pas na ramieniu i ewidentnie czeka na swojego rywala. Niestety nikt się nie pojawia. W końcu Hiszpan ponownie zabiera głos.
Jose Lopez: To tyle? Skoro nawet teraz nie potrafisz stanąć obok mnie w ringu, to jak chcesz walczyć o moje mistrzostwo? Może zrozumiałeś, że zaakceptowanie tego wyzwania to był błąd. Następnym razem przemyśl swoje działania, bo tylko się kompromitujesz i niepotrzebnie marnujesz czas. Gratuluje, pokazałeś wszystkim, czym jest ten strach, o którym wiele razy mówiłeś. The Reaper dosłownie bawi i uczy… Nie to nie, trudno. Być może jeszcze trafie na jakiegoś godnego rywala.
Mistrz PHW Heavyweight odrzuca mikrofon i wybrzmiewa jego theme song. Jose wchodzi na narożnik i unosi pas do góry ku uciesze fanów. Następnie wychodzi z kwadratowego pierścienia i przybija piątki z fanami. Gdy jest na rampie, spogląda na pusty ring i kręci głową plus ironicznie się uśmiecha. W końcu udaje się na zaplecze…
Kamera przenosi nas na zaplecze, a my widzimy, że już z mikrofonem w ręku czeka tam Renee Young, a obok niej czeka obecny Television Champion Paddy Jackson.
Renee Young: Panie i panowie moim dzisiejszym gościem jest obecny mistrz TV Paddy Jackson.
Paddy Jackson: Witaj Renee, fajna zapowiedź.
Renee Young: Dobrze, przejdźmy do pierwszego pytania. Co odczuwasz trzymajać ten tytuł na barkach?
Paddy Jackson: Szczerze powiem, nic wielkiego nie odczuwam. Zrobiłem to co powinienem, gdy nie Chris, to szanse by dostał ktoś inny.
Renee Young: Co zamierzasz zrobić jako mistrz?
Paddy Jackson: Trochę jest tych rzeczy. Oczywiście bronić mistrzowstwa jak najdłużej jest to możliwe. Pobić rekord posiadania tego tytułu i zwiększyć jego prestiż, bo na razie te mistrzowstwo nic nie znaczy. Zdobycie tego pasa nie jest uważane przez otoczenie jako wielkie osiągnięcie.
Renee Young: Czy chciałbyś w przyszłości odegrać się na Rybacku?
Paddy Jackson; Oczywiście przyjdzie kiedyś na to czas, ale nie teraz, w tej chwili. Ustawiają się pretendenci do tego tytułu i dopóki go nie stracę, nie będę planować niczego.
Renee Young: Co sądzisz na temat dzisiejszego rywala?
Paddy Jackson: O tym kurduplu z Kanady? Zwykły cienias, wygrał jedną walkę i nagle uzyskał miano pretendenta. Ale inni są skupieni na KOTR, ale nie walczą przez jakieś kontuzje. Niczym się nie wyróżnił na tle innych debiutantów. Jego konfrontacja słowna z tym ruskiem...Ivanovem była taka nudna, że wolałem trenować i na patrzeć na tą parodię tego sportu.
Renee Young: No dobrze, Paddy urodziłeś się w małej wsi nieopodal Chicago.
Paddy Jackson: Racja.
Renee Young: Zacząłem trenować wrestling od 7, czy 11 roku życia? Bo są dwie wersję.
Paddy Jackson: Szczerze powiem, chyba od 11 roku życia, bo nie pamiętam. Przecież było to ponad 20 lat temu.
Renee Young: Nigdzie w źródłach nie ma danych o dacie twoich urodzin.
Paddy Jackson: Ale czy takie błachostki są takie ważne? No, ale niech ci będzie. Mam 36 lat. Pasuje?
Renee Young: I ostatnie pytanie. Kto był twoim trenerem, bo są podawane dwa nazwiska?
Paddy Jackson: No bez przesady, co za dużo to niezdrowo Renee. Nie mam czasu nie pogaduchy i tak zabrałeś mi za dużo czasu.
Poddenerwowany Paddy odchodzi pozostawiając samą Renee, po chwili obraz z kamery gaśnie.
REKLAMY
Na arenie rozbrzmiewa nieznajoma do tej pory muzyka wprowadzająca obcy klimat. Fani są zmieszani, gdyż nie wiedzą kogo się spodziewać, zza kurtyny wychodzi sportowo ubrany Artem Fedorov! Tym razem nie z lotniska, a z samej gali, na żywo! Wolnym krokiem rozglądając się po arenie zmierza w stronę kwadratowego pierścienia. Po drodze widać fanów, którzy szaleją na widok Artema, ten widząc to podchodzi do nich i nawiązuje rozmowę po Rosyjsku, co pokazuje, że fani Ci pochodzą z Rosji i wydają się być większymi fanami fajtera z Moskwy. Obiekt zainteresowania jest już w ringu, gdzie otrzymuje mikrofon i zaczyna swą pierwszą przemowę przed publicznością
Artem Fedorov: Nikt nie jest idealny, każdy ma jakieś wady i zalety i każdemu możecie coś zarzucić. Jednak mnie nie można zarzucić niedotrzymywania słowa, gdyż byłby to obłęd i żylibyście w ogromnym błędzie, co zresztą i tak czynicie. Powiedziałem, że będę, że znajdę się tutaj, że wzbudzę strakh w oczach wszystkich wychodząc tu - sdyelano. Stojąc tutaj nie jestem ani trochę zmieszany, zdezorientowany, czy jak Wy to słyszycie codziennie od innych - zawiedzeni, ponieważ to co tutaj widzę, jest dokładnie tym czego oczekiwałem. Ludzie w maskach, jak ogrableniye banka, ludzie fałszywi jak w cerkwiach prawosławnych. Jednak jest jedna rzecz, która bardziej sprawia mi ból i przyprawia mnie o mdłości. Znajduje się tu paru lukavyj, którzy uważają że są twardzi i zaliczają się do najtwardsze pidarasy w całej Matce Rosji, a nawet na tym zakłamanym świecie. Określcie się, dajcie mi jakąkolwiek wiadomość, to zawalczymy. Może to być tutaj, może to być w Moskwie, na ulicy, za stadionem, w lesie, ne vazhno, wasze kości doznają złamań wszelkiego sortu i nie będziecie mogli już nic z tym zrobić, poza pogodzeniem się ze swoim losem i przekazanie pałeczki najtwardszego Rosjanina w PHW temu, kto nim się urodził. Nie ma tu miejsca na was, faktem jest że wasze kariery idą ku górze, ale wielu było takich co na starcie mogliby przenosić Kaukaz, jak Wy. W chwili w której traficie na Moskievskyiego Pitbulla, ten Kaukaz który niesiecie na plecach zmiażdży wam kręgosłup za mnie, oszczędzając mi wysiłku. Nadszedł czas, aby nowy, ulichnyj kodeks został wprowadzony w życie. Dzisiaj pokaże tym malutkim malchishkom, jak to się robi w Rosji, zaznaczając zaistnienie nowej doktryny w Pure Hardcore Wrestling.
<Wypowiedz przerywa theme Ivanova halę ogarnia ciemność, fioletowe reflektory rozświetlają scene... pojawia się on, Billy wolnym krokiem mając spuszczoną głowę zmierza na ring, zatrzymuje się przy linach podnosi głowę i mówi coś szeptem do siebie przechodzi nad linami>
Billy Ivanov: Czujecie to? tak pachnie nienawiść, to co stało się tydzień temu było wielkim nieporozumieniem i moją porażką, porażką z samym sobą...ale to już przeszłość każdy się potyka, a mi zdarza się to bardzo rzadko, jeśli już się potknę to wstaje na twardych nogach i nie zamierzam znowu upaść, nie przeszkadzaj mi cssssii, dlaczego tak na mnie patrzycie? W kraju w którym się urodziłem większość z was grubych, tłustych myślących o najbliższych fastfoodach Amerykanach nie poradziło by sobie, <heel heat>każdy dzień życia w Rosji byłby waszym cierpieniem teraz sprawie, że to cierpienie wyleje się na was, na wszystkich którzy będą próbować stanąć mi na drodze, nie dbam o te złote zabawki które nazywacie pasami,dostałem szanse, aby zawalczyć o pretendenta, ale ja chce ludzi i ich cierpienia, pragnę cierpienia Fedorova, a nie bezcennego pasa, nie potrzebuje go by wiedzieć, że to ja jestem najlepszy, to ja jestem prawdziwym Rosjaninem z krwi i kości, jedyną nagrodą której pragnę jest krew która będzie spływać po moich pięściach wszystkich gwiazdek tej federacji, poklonyat'sya mne wy marne Amerykańce jesteście pozerami, pożera was strach <heel heat>, tak wujku powiemy im? co? znowu? Masz racje powiemy im to, na pewno chcą wiedzieć, pewnie zastanawia was, jak ma się ta mała piękna dziewczynka, z którą miałem okazję porozmawiać tydzień temu hahaha, otóż na imię jej było Julia i wiece co Julia kochała najbardziej? swojego malutkiego, pofałdowanego pieska to był mops, nawet miał imię pewnie chcecie wiedzieć jakie? Tommy ohh piękne imię? Ciekawe czy Julia nadal tak bardzo go kocha i wtula się w niego, możliwe, ale jedno jest pewne Tommy już nie pobiega trudno jest biegać bez rąk i nóg chociaż miał je cztery<heel heat>, a teraz ma zero, pozdrawiam Cię Julio, <rozgląda się po widowni> Nie widzę tu Julii, mam nadzieje, że właśnie zapłakana jedzie z rodzicami uśpić Tommyego... <u suck!>tak jak ja zamierzam "uśpić" Fedorova marną kopie rosyjskiego zapaśnika, który nazywa mnie fałszywym ruskiem, cóż to, że chodził w kolorowym ortalionie, zalewając się Vorkutinskaya nie czyni go Rosjaninem, to ja Billy Ivanov rozjadę Fedorova jak Lokomotywa słyszałem, że jesteś wielkim fanem Spartaka, no zobacz gdzie jest Lokomotiv, a gdzie jest twój Spartak zmiażdżę Cię tej nocy, to ja pokaże Ci co to prawdziwa Rosja, urodziłem się w jednym z najbardziej dumnych miast Rosji, w mieście które niegdyś nosiło imię naszego wspaniałego przywódcy Władimira Iljicza Uljanowa znanego jako Włodzimierz Lenin, to moje przeznaczenie, to ja wprowadzę tu czerwoną rewolucje pozbędę się chwastów takich jak ty czy Dragunov tylko prawdziwi Rosjanie będą dumnie kopać wam dupy Rosja pochłonie tą federacje, a USA będzie na kolanach <heel heat>. Artem zrobie z twojego życia piekło, tak wujku wiem ten kacap plami nasz kraj, plami naszych przodków, którzy walczyli za Matkę Rosję <rozdziera koszule i wyciąga nóż chwyta za nóż i rozcina skórę nad piersią robiąc kreskę> Ta spływająca krwią rana zapoczątkowała koniec Fedorova kolejna rana powstanie, gdy jeszcze raz ktoś ośmieli się nazwać mnie fałszywym ruskiem <wkłada nóż do ust i oblizuje krew po czym rzuca nożem wbijając go w narożnik> Już za późno, teraz będziecie tylko płakać i prosić o przebaczenie, Billy Ivanov to imię jeszcze nie raz usłyszycie, nawet w swoich koszmarach. <u suck!>
Obaj panowie ewidentnie chcą już zacząć swoje starcie i podchodzą do siebie niebezpiecznie blisko...TIME TO PLAY THE GAME! Fani reagują głęboką ekstazą! Czy zaraz na rampie pojawi się Triple H?! Wait what?! Na rampie pojawia się w identyczny sposób jak Triple H..BO DALLAS! Na titantronie wyświetlają się trzy słowa. BIG. BAD. BO. A więc Triple B! Fani nie wierzą w to co widzą! Bo ubrany jest w kurtkę skórzaną i ma w ręku butelkę wody. Wchodzi na apron i..dość nieudolnie opluwa się wodą! Fani nagradzają to śmiechem połączonym z brawami! Bo ma całą twarz w wodzie, ale teraz to nie ma znaczenia. Obaj przybysze ze wschodu są w pewnym sensie w szoku! A więc czas na erę Wielkiego Złego Bo!
Triple Threat Match Match for #1 Contender for TV Championship Artem Fedorov vs Billy Ivanov vs Triple B
Big Bad Bo jest mocno obijany przez "rosyjskich braci" Ci w końcu dopinają swojego i przepięknym Double Suplexem wyrzucają swego oponenta poza ring! Teraz czas na starcie rodaków, Ivanov odbija się od lin i trafia na potężny Big Boot od Fedorova, ten momentalnie podnosi swojego przeciwnika i mamy Tiger Suplex przypięcie 1...2... Kick Out! Billy jest w opałach, Artem bierze rozpęd i zostaje powalony przez wykonującego Splash Bo! Teraz to Bo przypina 1...2... Billy The Venom przerywa liczenie. Teraz to zawodnik z St Petersburgu odbija się od lin i wykonuje piekielnie mocny Double Clothesline na wstających przeciwnikach. Mamy zapięte Hells Gate, Triple w poważnych opałach, jednak co to?! The Reject podnosi obu przeciwników na raz i ciska nimi potężnie o matę kwadratowego pierścienia! To nie koniec jego ofensywy Nokdaun dla wstającego "kolegi z Rosji" ten zaliczył niezły odlot mamy przypięcie 1...2... Dallas przerywa liczenie, Bo momentalnie zasypuje swego oponenta low kickami, a następnie popisuje się pięknym SHort Arm Clotheslinem, do tego Triple B odbija się od lin i mamy Atomic Drop dla podnoszącego się Venoma! Triple B czeka teraz, który podniesie się szybciej..zdaje się, że w lepszej dyspozycji jest Fedorov. Bo momentalnie do niego doskakuje i mocnym Clothesline'm wyrzuca z ringu! Triple B czeka teraz na Ivanova! Roll of the Dice! 1..2..3! Bo Dall..a raczej Triple B wygrywa swoje starcie!
Przenosimy się poza teren hali, dokładniej na teren Chorwackiej stacji telewizyjnej - TPV1. Widzimy tam dziennikarza, oraz nową gwiazdkę PHW - Domagoja Tokora.
Dziennikarz: Domagoj, przybyłeś do PHW, Polskiej federacji wrestlingu, jak sam mówisz - żeby zmienić obliczę federacji, tej federacji. Większość Chorwackich fanów wrestlingu zastanawia się jednak - skąd się wziął Domagoj Tokor. Jak to się stało, że wybiłeś się w kilka tygodni?
Domagoj Tokor: To, że mam na imię Domagoj Tokor już wiecie. Urodziłem się w Zagrzebiu, wychowywałem jednak w Bukareszcie. Czuję się pół Rumunem, pół Chorwatem, jednak zdecydowałem się walczyć pod Chorwacką flagą. Dlaczego? Miejsce urodzenia przywiązało mnie już na zawsze, przecież w każdym dokumencie będę podawał jako miejsce urodzenia - Zagrzeb. Człowiek rodzi się raz, i związuje go to z jego miejscem urodzenia na całe życie. A mieszkać można wszędzie. Byle nie w Sosnowcu
Dziennikarz: Widzę, że przestudiowałeś już mapę Polski. Powiedz nam w takim razie, skąd pomysł na wrestling? Czemu PHW?
Domagoj Tokor: Jak wróciłem z wojny zamieszkałem w małej chatce w lesie w Dragovlejopenovelovunicach, i w pewnym momencie, gdy już zapomniałem o tych wszystkich wydarzeniach z zimnej, okrutnej wojny kupiłem sobie kablówkę, i skacząc po kanałach natrafiłem na wrestling i akurat na tę federacje. Jak zobaczyłem umiejętności niektórych zawodników, stwierdziłem, że przecież potrafię walczyć lepiej. Nocami, w bunkrach w Drago trenowałem pod okiem byłego mistrza wrestlingu, pochodzącego z Meksyku - Rey'a Mysterio. Co prawda, od jego stylu kręciło mi się w głowię, ale przez jakiś czas wyrobiłem sobie takie przestawienie się na wrestling. Wtedy wysłałem płytę z moich treningów do GM'a PHW - Johnny Walkera. Ten był mną zainteresowany, ale niestety, robił to zdecydowanie źle, robotyka i cały ten durny świat Science Fiction pochłonął go aż za bardzo. Piękno tkwi w prostocie
Dziennikarz: Skoro w takim razie jesteś przeciwnikiem technologii, to dlaczego zdecydowałeś się na przyjście do nas, do telewizji?
Domagoj Tokor (Chwila Ciszy) Noo..bo mam nadzieję, że wyemitujecie ten program w szarym kolorze, jak kiedyś...poza tym nie interesuj się Pan
Dziennikarz: Skoro już nam się przedstawiłeś, to powiedz mi - jakie są Twoje cele w tej federacji?
Domagoj Tokor: Trzy słowa. Zmiana, Brutalność, Kreatywność
Dziennikarz: Dziękuję, moim i państwa gościem był nowy wrestler PHW - Domagoj Tokor!
Obraz z kamery znika
Na arenie rozbrzmiewa muzyka charakterystyczna dla ,,Super Hero" Nicolasa McDanniela. Owy zawodnik wolnym krokiem kieruje się w stronę ringu, a gdy się w nim znajduje bierze mikrofon.
Nicolas McDanniel: Pamiętacie jaqk w zeszłym tygodniu mówiłem, że będę poza zasięgiem Ivanova. I tak też było. Obecnie dostałem szansę, by zdobyć tytuł należący do Paddy'ego Jacksona. Trochę ciężko go scharakteryzować. Jedyne co zauważyłem jest to, że jest złym człowiekiem oraz to, że jest bardziej doświadczony. Pas posiada od ostatniej tygodniówki i już dzisiaj może go stracić. Taka jest rzeczywistość, Paddy Jackson jest niestabilny, a zarazem nieobliczalny. Raz walczy dobrze, raz poniżej oczekiwań. Ten tytuł ma swoją historię, może nie długą. Kilka osób zaczyna swoją historię od tego pasa. Ale nie jestem tu po to by zdobywać durne pasy. Jestem po to by dawać innym rozrywkę. Gość ma też pewne zaniki pamięci. Raz mówi, że jego trener nazywa się John Holigan, a raz Steve Gathard. Albo sytuacja z pierwszą wizytą na siłowni. Widać, że w którejś walce przyjął za dużo ciosów. Robił to po to by pokazać, że jest kimś dobrym. Ale jest jedno podstawowe pytanie. Czy on jest czołowym zawodnikiem? Nie. Jest conajwyżej słabym zawodnikiem. Widać to było podczas jego rywalizacji z czołowym zawodnikiem, byłym mistrzem Hardcore Rybackiem <Na tinatronie ukazyją się urywki z ich rywalizacji, między innymi Arm-wrestling Match, czy walka z Paradise Lost.> Teraz widzicie kim jest Paddy Jackson. Zwykłym oszustem, udawał, że jest najlepszy. Oszukiwał innych i co najgorsze. Co niektórzy się nabierali na jego bzdury. Może on jest bardziej doświadczony, ale nie jest kimś z wyższej półki. Nie był, nie jest i nie będzie kimś takim w odległej przyszłości. Każdy kto logicznie myśli to wie. Chris Jericho w zeszłym tygodniu dał mu tą walkę, by nie narzekał, że cały czas jest pomijany. Jednak jego puste słowa nic nie znaczą. Te jego gadanie, że jest mądrzejszy o innych, czy obrażanie jest zbędne. Te jego głupie opowieści zaciekawiły tylko największych idiotów na tej planecie. Widać po nim, że stres tak go niszczy, że pęknie podczas tej walki. Poznacie nowego mistrza, a on stoi przed wami!!! Nicolas McDanniel is the new TV Champion.
Singles Match for TV Championship Paddy Jackson (c) vs Nicolas McDanniel
Starcie jest niezwykle wyrównane, teraz to Nicolas chwyta mistrza mamy kontrolę w bocznym Headlocku, mocny punch na twarz rywala i Jackson wykonuje Neckbreaker z zaskoczenia mamy przypięcie 1...2...Kick Out! Paddy liczył na łatwy pojedynek, a tymczasem rywal stawia mu solidny opór. Obaj zawodnicy znajdują się już na nogach i mamy klincz, który zostaje rozerwany przez potężne kopnięcie w wykonaniu McDanniela do tego szybki Powerslam odbicie od lin i kombinacja zwieńczona Leg Dropem trafia w swój cel! Hero from Ottawa czeka na swojego przeciwnika i gdy ten się podnosi wuykonuje Superkick! Nie! Mistrz TV chwyta nogę przeciwnika i wykonuje przepotężny Olimpic Slam! Jego rywal jest mocno oszołomiony, jednak staje na nogi będzie Vertical SUplex w wykonaniu The Psychopath, ma już swego rywala w pionie, ten jednak krótkimi kolanami rozluźnia chwyt i zaskakuje przeciwnika Sit-Out Powerbombem mamy przypięcie 1...2... Shoulder Up! Na twarzuy obecnego mistrza rysuje się wyraźna złość powoli się podnosi, jednak trafia na mocny CLothesline, ponownie się podnosi i znów trafia na Clothesline!? Nie! The Brutal American w porę się uchyla, odbija od lin i wykonuje American Knee, rywal jest mocno zamroczony jednak jakimś cudem stoi na nogach mamy Spear to koniec 1...2...3!
San Diego, Kalifornia 15.04.2018
Kamera pokazuje nam wnętrze okazałej willi. Obraz powoli przechodzi do pomieszczenia wypełnionego pasami mistrzowskimi. Nagle do pomieszczenia wchodzi Dowson, obrzucając nonszalanckim spojrzeniem operatora.
Dan Dowson: Jak już tutaj jesteś to przydasz się do czegoś. Jak każdy z was może zobaczyć, zdobyłem już w swoim życiu więcej, niż jeden by pragnął. Pasy mistrzowskie są niczym kolekcja, do której uzupełnia się kolejne elementy. Niektórzy się mogą zapytać - who cares? Liczy się to, jak dobrym się było ostatnim razem. A czy byłem dobry? Dwa szybkie oklepy, które nie powodują u mnie odruchów typu "Co ja zrobiłem?" Jak mogłem być tak słaby, skoro sklepałem Reapera raptem miesiąc wcześniej? Jak mogłem przegrać z niżej notowanym rywalem w klatce? Te pytania krążą po wielu portalach, na moim koncie społeczościowym można zauważyć teksty... Że się skończyłem. For fucking real? Ktoś, kto o wrestlingu ma takie samo pojęcie, jak ja na temat astronomii i wróżenia może mi zarzucić, że się kończę?
Dowson siada wygodnie w fotelu, a następnie zakłada dłonie za głowę.
Dan Dowson: W dniu jutrzejszym będę miał coś do przekazania całemu szanownemu PHW Universe. Nie zamierzam teraz... Mówić wszystkiego, co chcielibyście usłyszeć, ponieważ to by było wchodzenie komuś w tyłki. Ja zbudowałem swoją karierę, ja zdecyduję, kiedy ją zakończę. Nie wy, nie prezi, nie Jimbo Walker...
Nagle obraz się urywa, ale na arenie... Rozlega się "Whisper in the dark"! Na arene powolnym krokiem wchodzi z założonym kapturem na głowie Dan Dowson! Trzyma ręce w kieszeniach, a następnie obrzuca spojrzeniem całą zebraną widownię. Niektórzy cheerują tego zawodnika, ale słychać też heat wymierzony w jego ostatnią postawę. Zawodnik uśmiecha się, a następnie przechodzi do ringu i odbiera mikrofon od annoucera i siada w narożniku.
Dan Dowson: Wychodząc do tego ringu... Wróć. Przychodząc na gale PHW czuję się, niczym niewolnik kontraktu. Robię swoje, inkasuję za to hajs, wszystko niby się zgadza. Tylko dlaczego mam robić coś, co mi nie sprawia frajdy? Równie dobrze mógłbym wylecieć najbliższym samolotem z tego kraju, wylegiwać się w willi, zawiesić karierę... Tylko who cares? Who cares about that? Po co mam wychodzić do tego ringu, walnąć przemowę niczym jakiś wielki wieszcz, powiedzieć, że to co się działo się nie powtórzy, tylko na co oszukiwać samego siebie? Ilu z was idzie do pracy, odpuka swoje godziny i na koniec miesiąca idzie do ściany płaczu i wypłaca wszystkie pieniądze? Tak samo czuję się ja... <Dowson przerywa na dłuższą chwilę> Nie zamierzałem dzisiaj walczyć, ale wypada wyjść i coś powiedzieć <ponownie przerywa> Więc teraz, skoro już siedzę tutaj, w tym ringu, pora zmyć swoje porażki? Czyż nie? Na to wy wszyscy liczyliście tydizeń temu, że zgniotę Tylera, swojego brata... Niech ma swoją wygraną. I tak czy siak mało co tutaj znaczy przy mnie.
Na arenie rozlega się heat, wymierzony w Dowsona
Dan Dowson: Wy moglibyście się przymknąć i popatrzeć na to... Kto się ze mną zmierzy? Kto ma jaja na zapleczu, aby stanąć do walki ze mną?
Dowson oczekuje na rywala, spoglądając w stronę rampy...tymczasem jednak z trybun wyłania się nieznana postać. Nieznana, bo twarz ma schowaną pod kominiarką. Poza tym ów osobnik ubrany jest w elegancką marynarkę, koszulę i czarne spodnie. Wchodzi do ringu, po czym zdejmuje z twarzy maskę i oczom wszystkich ukazuje się...Drew Gulak!
Drew Gulak: Dobry wieczór, panie i panowie! Przed państwem Drew Gulak, biznesmen wśród wrestlerów, najbardziej tęgi umysł, jaki widziała ta federacja oraz...przyszły prezydent! Przyszedłem tutaj po to, by pokazać wam wszystkim, jak istotne dla nas, wrestlerów, są liczby. A tak się składa, że stojący przed wami Dan Dowson ma...
W tym momencie Gulak wyciąga ze swojej marynarki kalkulator, do którego wprowadza jakieś dane, po czym odwraca go w kierunku Dana Dowsona, pokazując mu wynik.
Drew Gulak: ...ma dokładnie 0% szans na odniesienie zwycięstwa!
Gulak po tych słowach chowa kalkulator, po czym zdejmuje marynarkę, szykując się do pojedynku.
Singles Match Dan Dowson vs Drew Gulak
Wracamy do pojedynku i widzimy Dana Dowsona, który chce zaatakować stojącego w narożniku oponenta. Gulak jednak w porę unika, Dowsonowi co prawda udaje się zatrzymać, jednak zostaje przerolowany. 1...2...kickout. Obydwaj zawodnicy wstają, Dowson rusza z rozbiegiem, jednak mamy unik ze strony debiutanta, kolejne odbicie od lin i Gulak wykonuje Arm Drag Takedown, po którym udaje mu się zablokować rękę Dana. Trzyma go w chwycie przez kilkanaście sekund, jednak widzi, że nic tym nie wskóra, więc przerywa. Ponownie obaj wrestlerzy wstają, rozpoczyna się wymiana ciosów, z której lepiej wychodzi Dowson, który posyła rywala na Irish Whip, a następnie wykonuje Flapjack. Zaraz po tej akcji dodaje Lionsault. Były lider Bullet Clubu na tym nie poprzestaje. Wychodzi na narożnik i chyba za chwilę wykona swoją akcję firmową. Skacze i mamy The Last Sentence! Ale na pusty ring! Gulak dość szybko doszedł do siebie i zdołał uniknąć zderzenia. Dan po upadku zwija się z bólu, a The Future President niemal natychmiast zapina Gu-Lock! Czyżby to miał być sensacyjny koniec? Dowson walczy, jednak nie jest w stanie sięgnąć lin. Powoli słabnie. Sędzia unosi jego rękę i ta opada...nie! w ostatniej chwili The Future ocknął się i uniósł swoją rękę. Po chwili udaje mu się sięgnąć lin, co oznacza ropebreak. Sędzia nakazuje Gulakowi przerwać chwyt, co debiutant czyni. Sam również jest dość zmęczony i wstaje z trudem, a tymczasem Dowson odsuwa się nieco dalej i również się podnosi. Gulak jest już na nogach i rusza na swojego oponenta....KILL THE LIGHT! Kill the light znikąd! Pinfall. 1....2....3! Dan Dowson z trudem, ale jednak wygrywa ten pojedynek!
Widać po Dowsonie, że ten pojedynek kosztował go sporo sił. On jednak patrzy jeszcze na swojego przeciwnika z pogardą, po czym po prostu wychodzi.
REKLAMY
Na arenie rozbrzmiewa theme song Michaela Bispinga i szybko Fighter pojawia się na rampie. Pewnym krokiem zmierza w kierunku kwadratowego pierścienia, po drodze dostrzegając grupkę fanów z karteczkami "Bisping Section". The Count podszedł do tej grupki i strzelił sobie z nimi fotkę, po czym wszedł już do ringu i wziął mikrofon.
Michael Bisping: Witajcie! Przede wszystkim jest mi bardzo miło, że w tak krótkim czasie dorobiłem się swojego własnego sektora kibiców, nawet mimo moich... powiedzmy, kontrowersyjnych poczynań. Tydzień temu wyciągnąłem rękę do Chrisa Colda. Jego reakcja była... zrozumiała, jak na wrestlera. I wszystko byłoby okej, prawdopodobnie nie weszlibyśmy już sobie nigdy w drogę, ale los bywa przewrotny. Zmierzymy się już dziś, w turnieju King of The Ring. Mam nadzieję, że tym razem nasz pojedynek odbędzie się w atmosferze wzajemnego szacunku i po prostu wygra lepszy. Dla nas obu jest to wielka szansa, aby wskoczyć na wyższy poziom... na najwyższy! Sama myśl, że w tak krótkim czasie można zapracować na szansę zdobycia tytułu PHW Heavyweight Championship, jest niesamowita! Ale nie onieśmiela mnie to w żaden sposób, a adrenalina motywuje mnie do działania. Przywykłem do walki o pasy w całej swojej karierze, więc wizja starcia o mistrzostwo na wielkiej scenie nie paraliżuje mojego ciała... ale z drugiej strony wiem, ile litrów potu trzeba wylać, aby dobić do tego poziomu. Poziomu, który uprawnia do starć o najwyższe cele. Czuję, że jestem na dobrej drodze. Od początku mam przeczucie, że idę w dobrym kierunku i jestem na fali. Już raz pokonałem Chrisa, więc nie widzę powodu, dla którego nie miałbym tego dziś powtórzyć...
Burn i na arenie pojawia się Chris Cold, czemu towarzyszy niemała wrzawa wśród publiczności. The Switchblade jednak skupił się bardziej na swoim rywalu, którego wzrokiem sięgnął już z rampy. Następnie udał się w stronę ringu, po czym odbierając mikrofon od workerów wszedł do ringu i stanął twarzą w twarz ze swoim adwersarzem.
Chris Cold: Michael, bez lizania się po jajcach tym razem. Po naszym ostatnim kulturalnym że tak się wyrażę spotkaniu miałem cichą nadzieje, że już więcej się nie spotkamy. Jak to ująłeś los bywa przewrotny, czego dowodem jest nasz dzisiejszy pojedynek. A może los tego właśnie chciał. Chciał... bym mógł się zemścić za porażkę na Paradise Lost? Jeśli to wszystko ułożyć w jedną całość... wszystko ma sens. Nie myślałeś chyba Michael, że jedno piwo załatwi sprawę między nami. Owszem, zakopaliśmy topór wojenny ale uprzedzałem, że jeśli raz jeszcze wejdziesz mi w drogę to nie będę już taki uprzejmy jak tydzień temu. Tymczasem znowu stoimy naprzeciwko siebie a ja mam wielką ochotę skopać ci dupsko jak nigdy wcześniej. Myślisz sobie co we mnie wstąpiło, że zmieniłem nastawienie do twojej persony. Ten ring to najlepsze miejsce, by jedno powiedzieć ci wprost. Nie nadajesz się do tego miejsca!
Publiczność oraz sam Bisping są w dużym szoku po tym, co usłyszeli z ust Colda. On tymczasem niewzruszony kontynuuje dalej.
Chris Cold: Wiem Michael że to dla ciebie szok, ale takie są fakty. Od samego przybycia do tej federacji na siłę próbujesz narzucać jej swoje standardy, tak jak to miało miejsce w UFC. Z tym że tam byłeś gospodarzem, tu zaś tylko i wyłącznie gościem, który od tak wchodzi tu sobie i od progu wszystko układa po swojemu. A gospodarz nie lubi, jak ktoś obcy uczy go, jak żyć w swoim miejscu. Tak właśnie ty Michael próbujesz uczynić z PHW swoiste eldorado oparte na swoich zasadach, na co ci nie mogę pozwolić. Nikt nie będzie niszczył harmonii tego miejsca, tym bardziej gość z zewnątrz. Wrestling to już nie MMA, tu panują inne zasady a ty albo się do nich dostosujesz, albo będę zmuszony raz na zawsze cię usunąć z tego miejsca. Racja, wygrałeś nasz pierwszy pojedynek, tego już nikt ci nie odbierze. Ja też nie zamierzam się tłumaczyć z porażki, ani tym bardziej wracać do tamtych wydarzeń. Teraz jednak stoczymy walkę czysto wrestlingową, w której to ja mam większe szanse. Poza tym Michael jesteś tak przewidywalny, że zdążyłem poznać twoje słabe strony, w które uderzę jak najmocniej, byś poczuł co to znaczy ze mną zadrzeć. Potem już nie będziesz chciał więcej spotkać się ze mną w ringu, tak jak zresztą chciałeś. Będziesz mógł sobie pić piwo i oglądać jak Chris Cold zdobywa tytuł King of The Ring. A, sobie na koniec jedno przypomniałem. Mówiłeś coś o wzajemnym szacunku. Owszem, szanuje ciebie, jednak kiedy dojdzie do naszej walki, obaj zapomnimy o tym i za wszelką cenę będziemy brnąć do wygranej. Zatem nie przedłużając już...
Po ostatnich słowach Cold znienacka... cisnął mikrofonem w głowę Bispinga. Publiczność jest w dużym szoku, zaś Michael ze złością spojrzał się na Chrisa wzruszającego ramionami. Teraz wiemy jedno, nie będzie to walka w atmosferze szacunku.
Quarterfinal for King of the Ring Chris Cold vs Michael Bisping
Wracamy po przerwie. W ringu mierzą się ze sobą Michael Bisping oraz Chris Cold. Ten pierwszy właśnie obija swojego rywala w parterze. Chwile później podnosi go i częstuje German Suplexem! Jest pin 1..2.. KICKOUT! The Count nie traci czasu i idzie z rywalem do rogu. Tam wypłaca mu serie punchy prosto na korpus. Następnie posyła go Irish Whipem do przeciwległego narożnika. Po chwili biegnie w stronę Colda i nadziewa się na jego wystawioną nogę. Chris wykorzystuje sytuacje i odbija się od lin, unika ciosu, odbija się ponownie i wykonuje Sling Blade! The Switchblade teraz idzie do narożnika i zaczyna tauntować. Gdy Manchester's Hero jest na kolanach, Cold rusza i... nadziewa się na Superman Punch! Bisping wyprzedził go. Teraz to chyba on będzie chciał kończyć walkę. Pomaga wstać Coldowi i mamy Down Goes You! Nie! Chris unika, odbija się od lin i wykonuje Sling Blade! The Switchblade bierze rozbieg i tym razem już wykonuje Blade Crushes! Mamy pin 1..2..3! Koniec! Zwycięża Chris Cold! To on przechodzi do półfinału turnieju King Of The Ring.
WOW! Rewanż się dokonał! Cold po wygranej szybko wstaje na równe nogi i zaczyna świętować wskakując na narożnik i ciesząc się razem z fanami. Tymczasem Bisping dochodzi do siebie i na siedząco bije brawo Coldowi. Cold podchodzi do swojego rywala i wymieniają parę zdań, po których Bisping podnosi rękę w taki sposób, aby Chris mógł pomóc mu wstać..ale Chris ani myśli mu jej podać, tylko odwraca się na pięcie i wychodzi z ringu, zostawiając w nim Bispinga z nietęgą miną!
Przenosimy się poza teren hali, widzimy jakieś obskurne pomieszczenie z jedną dyndającą lampą na górze. Na krzesełku ustawionym na środku pomieszczenia siedzi Ryback trzymający w ręku jakieś zdjęcia, a przed nim kosz na śmieci.
Ryback: Przed państwem najlepszy Hardcore Champion w historii federacji PHW. Wal się Wallace. Zanim zacznę chcę jeszcze pogratulować Jose Lopezowi. Mówiłem, że to zrobię, dotrzymałem słowa. Biorę udział w turnieju King Of The Ring, który już całkowicie przypieczętuje moje miejsce na tronie w tej federacji. Nie muszę chyba nikomu przypominać, że patrzę na to wszystko z perspektywy legendy wrestlingu. Czas leci nieubłaganie, a ja od powrotu federacji na właściwie tory nie wygrałem jeszcze nic ważnego. Tym razem nie zmarnuję tej okazji. Nie będę fajny, będę skuteczny. Mam tutaj kilka fotek. Są to fotki moich rywali w turnieju King Of The Ring. Niestety, samo to, że muszę ich oglądać już nie jestem zbyt przyjemnym zajęciem, ale postanowiłem wam, fanom przedstawić sylwetki tych ludzi. Po pierwsze żaden z nich nie dorasta mi do pięt. Na pierwszy ogień ten oto jegomość *Big Guy pokazuje do kamery zdjęcie Chrisa Colda*. Chris Cold, zimny drań jak określił go Artur Binkowski. Nawet jego brat bliźniak nie wie kto to jest. Pojawił się tutaj niedawno, zgrywa kozaka, a fakty są takie, że jeszcze nic wielkiego nie osiągnął. Czy coś osiągnie? Walczy z Bispingiem, który musi go zmiażdżyć. Tak więc panie Cold, jesteś pan śmieciem. *zdjęcie Colda ląduje w koszu*. Wylądowało telemarkiem. Omówmy może jego rywala, którym jest Michael Bisping. Posłuchaj Michael. Brock Lesnar również z UFC przyszedł tutaj, do PHW, gdzie dwa razy odbił się ode mnie jak od ściany. Nie umiesz walczyć jak wrestler, nie jesteś wrestlerem, a jedynie freak fighterem, i nie sądzę, żebyś w starciu ze mną miał jakiekolwiek szanse. Najdobitniej przekonasz się o tym w ringu, o ile oczywiście wczesniej nie odpadniesz. Moja opinia? *Ryback wypuszcza zdjęcie, które ląduje w koszu*. Zrobiłem to jak LeBron James. Lecimy dalej, bo kolejne starcie strasznie mnie ciekawi. Domagoj Tokor kontra Kevin Owens. *Ryback zaczyna się śmiać*. Właściwie to odgrywam rolę Paddy Jacksona z tym opisywaniem rywali. Lecimy, zaczynamy od Doma..Gnoja. Pojawiłeś się tutaj tydzień temu, rewolucjonista, szlachcic z Rumunii, zbawca PHW i takie tam. Pięć lat w wojsku nie zrobi z Ciebie wrestlera. Wiesz co Cię ratuje? To, że rywala masz jeszcze gorszego. Kevin Owens, przecież rok temu zamknąłem jego karierę w klatce. Zniszczyłem jego postać, pozbawiłem godności i obdarłem z marzeń. Moda na nazywanie go chomikiem to był najgorętszy temat w całej federacji. A zrobiłem to na luzie i bez większych spin, przecież od razu wiedziałem, że jestem lepszy. W tej walce wygra Domagoj, ponieważ Owens jest nikim. Ale coś was łączy. Obaj jesteście śmieciami *zdjęcie tychże zawodników ląduje w koszu*. Goldberg, czyli człowiek, który kopiował mnie zanim zostałem wrestlerem. Dodam Ci 'The' przed imieniem panie TheBill Goldberg, i to mniej więcej jest odwzorowanie Twojego poziomu. Wiesz co nas różni? Ja potrafię walczyć. Ty lizałeś odbyt sam wiesz komu i sam wiesz kiedy, i to nie jest aluzja do Walkera ani Riddla, przysięgam. W naszym starciu TheBill'u zostaniesz odliczony do trzech..i to nie jest typ...to jest spoiler. *Zdjęcie Goldberga również ląduje w koszu* Walka Wieczoru, w której nie wiadomo kto wystąpi, to jest dopiero hit. Kazuchika, Twoje zdjęcie najchętniej bym oszczędził, bo dobrze spisałeś się w naszym ostatnim starciu...ale w walce o tytuł Króla nigdy nie było remisu. I tym razem również nie będzie. *Zdjęcie Okady ląduje w koszu*. No i na koniec trzy znaki zapytania. Ktokolwiek to nie będzie, to słaby psychicznie gość, nawet nie mający odwagi ujawnić swojemu oponentowi swojej tożsamości. Boisz się, ukrywasz, a potem wchodzisz na ring i zostajesz rozsmarowany jak pasztet z zająca na kanapce z bekonem, jajkiem, szynką, ogórkiem, pomidorem, cebulą, polędwicą i żółtym serem...Niestety moi kochani, kosz jest już pełen, a mój brzuch jest pusty, muszę więc coś zjeść, ale pora karmienia nadejdzie dopiero w tym turnieju. Do moich rywali mam tylko trzy słowa: Uważajcie Na siebie.
Po tych słowach Ryback wstaje i odchodzi, a kamera kieruje się w dół przybliżając nam obraz kosza z leżącymi w nim zdjęciami uczestników King Of The Ring.
W ringu widzimy ustawione kilka przedmiotów, które jednak zakryte są czarnymi płachtami i nie możemy dojrzeć, co pod nimi się znajduje. Na środku ustawione jest krzesełko, a w tym momencie na arenie zaczyna grać nieznany utwór. Fani są mocno zdziwieni, jednak gdy dobiegają do nas dźwięki silnika harley'a, możemy usłyszeć przeraźliwe buczenie! Po chwili pojawia się Wes Wallace, który jedzie w stronę kwadratowego pierścienia, odbiera mikrofon i zasiada na owym krześle...
Wes Wallace: Wiecie, D-Von Dudley skrywał w sobie jedną, ale jakże ważną dla mnie zaletę. Kiedy był w tej federacji, zanim się go ostatecznie pozbyłem, miałem wiele ciekawych rzeczy do roboty i jakieś konkretne zajęcie. A teraz? Jest tu po prostu przeraźliwie nudno... <Wes odpala papierosa przy sporym buczeniu widowni> Gdy tydzień temu myślałem, że to ulegnie zmianie, niestety spotkał mnie spory zawód. Oczekiwałem jakiejś rozrywki, pofatygowałem się nawet na własne oczy obejrzeć walkę wieczoru i... I dobrze, że nie leżałem w swoim łóżku, bo ziewałem jak nigdy i spać mi się chciało też cholernie. To, co zobaczyłem podczas ostatniej gali miało tak wiele wspólnego z hardcorem, jak ja z udziałem w nowo powstałym turnieju o miano Króla Ringu... Właśnie! Dlaczego Król Hardcore'u nie znalazł tam swojego miejsca, a szansę na walkę o tytuł należący obecnie do kolejnej śliniącej się na wasz widok osoby, Jose Lopeza, dostały ofiary losu przegrywające każdą swoją walkę? <Wes ogląda się po publice nasłuchując chantów "Fuck You Wallace"> Nie dość, że nie mam obecnie kolejnego waszego pupilka do obicia, to w dodatku prawdziwego mistrza pominięto w doborze pretendentów ubiegających się o tytuł "Króla Ringu"... Zostawmy na moment nawet naszą wspólną niechęć wobec siebie i zastanówmy się razem, co różni ich wszystkich ode mnie... No tak, nie potrzebowałem jednak waszej pomocy, żeby szybko znaleźć odpowiedź. Ja trzymam jakiś pas mistrzowski i cokolwiek tutaj osiągnąłem... <Wes uśmiecha się> Skoro federacja postąpiła w taki, a nie inny sposób, to powinna chociaż poruszyć niebo i ziemię, żeby znaleźć mi jakiegoś klasowego przeciwnika, bo powiedzmy sobie szczerze, jakiś frajer z makijażem na twarzy do takich nie należy... <Wes wyrzuca papierosa> W takim wypadku, gdy nie otrzymałem żadnej rozrywki, to postanowiłem wam i sobie samemu ją zapewnić. Ostrzegam, to co za chwilę zobaczycie... A raczej usłyszycie, będzie i tak trzymało znacznie większy poziom od decyzji podejmowanych przez zarząd, moich poprzednich rywali, a także was... Miłego słuchania.
Wes szyderczo się uśmiecha, po czym odsłania płachty... Możemy ujrzeć puzon, saksofon, akordeon, trąbkę, a nawet flet poprzeczny! Wallace bierze pierwszy z instrumentów i próbuje coś zagrać... Ola Boga! Jak to fatalnie brzmi! Man of Mayhem celowo stara się jeszcze wydobywać z instrumentów jak najgorsze dźwięki. Część widowni aż zakrywa uszy, jednak znajdują się osoby, którym całość się podoba i śmieją się oglądając koncert. Wes dokładnie to samo robi z każdym instrumentem, a reakcja pozostaje oczywiście niezmienna. Gdy chwyta jednak na sam koniec za flet poprzeczny dobiegają do nas tak straszne dźwięki, że część ludzi wręcz nie wytrzymuje a ci, którzy wcześniej się śmiali, również zatykają sobie uszy z zakrzywieniem na twarzy. Wes nie zamierza poprzestać i kontynuuje swój prawdopodobnie najgorszy w historii koncert... Kiedy na arenie rozlega się Scars of Broadway "Serious", co oznacza, ze w drodze na ring Sean Tyler! Wchodzi bez facepaintu ubrany w krótkie jeansowe spodenki i koszulkę. Trzyma jedną dłoń w kieszeni, a drugą bawi się mikrofonem
Sean Tyler: Zanim nie zaczniesz śpiewać jak Edyta Górniak hymn tego kraju... Przerwij to, co nazywasz piękną muzyką. Zastanawiałem się, czy wyjść, czy niby ciebie błagać o chęć stoczenia pojedynku ze mną... Tylko po co? Po co mi tytuł, który dzierży ktoś o wątpliwym słuchu muzycznym, który kaleczy wszystko, za co się bierze? Czy ten tytuł mistrzowski <Sean wskazuje na tytuł przewieszony przez ramię Wesa> zasługuje na takiego kogoś? W zeszłym tygodniu, nawet przekornie, nazwałeś mnie facetem, który ma tylko pomalowaną twarz... let's see... A ty kim będziesz, jak już ciebie pozbawię tego tytułu? Jedynie facetem, którego kluczowym osiągnięciem będzie danie koncertu w jakieś remizie. Spójrz na mnie i na siebie... Niby udowodniłeś coś, pokonując D-Vona, ale co dalej? Czyżbyś spoczął na laurach, czy może obawiał się starcia z kimś, kto ten tytuł, będący u ciebie niczym, wyniesie na wyższy poziom? Wessie, powiedz wprost... Boisz się straty tego pasa.
Sean powoli podchodzi w strone ringu, przyglądając się wszystkim instrumentom w ringu
Sean Tyler: Mogę przewidzieć twoją odpowiedź. Powiesz że nie, bo nie mam szans z tobą... Zadufanie to prosta droga do przegranej, o czym wie każdy. Powiedz jednak, komu się poskarżysz w momencie... Gdy to ja stanę sie nowym Hardcore Championem! To jak?! Walczymy?
Sean czeka na jakąś reakcje ze strony mistrza, jednak jej brak! Wes imituje ziewanie i ponownie podnosi jeden z instrumentów do rąk, a mianowicie wraca do akordeonu! Sean tylko kręci głową i odwraca się, aby opuścić ring..AKORDEON LĄDUJE NA GŁOWIE SEANA! I to w taki sposób, że jego głowa przeszła na wylot przez miech, czyli to co czasami łączy długie autobusy czy tramwaje! Następnie mistrz sięga po puzon i obija nim głowę Tylera! I na koniec łamie mu flet na wystającej głowie z akordeonu! Wes staje nad pobitym Tylerem, po czym z uśmiechem wyjmuje z kieszeni paczkę fajek. Przelicza je i rzuca kilka sztuk pod nogi Seana...
Wes Wallace: Prosta matematyka, Tyler. Zapalisz jedną każdego dnia, a gdy zostanie ci ostatnia, odliczanie dobiegnie końca... Dokładnie tak samo jak twoje starania o mój tytuł...
Wes odrzuca mikrofon, a kamera daje nam zbliżenie na lezącego Seana. Możemy policzyć leżące fajki, których jest dokładnie siedem. Czyżbyśmy mieli obejrzeć starcie o pas już na następnym Evolve?!
REKLAMY
Quarterfinal for King of the Ring Domagoj Tokor vs Kevin Owens
Domagoj wyszedł na ring bez theme. Po gongu Tokor od razu zszedł z ringu i napił się wody, co zresztą argumentował potężnym zmęczeniem tą walką. Owens dopadł go poza ringiem i posłał w bandę, następnie dorzucając na niej Back Suplex. Widokiem obolałego Tokora przeszliśmy do reklam. Po przerwie Tokor skontrował próbę ataku ze strony Owensa na Dropkick, a gdy ten nie powalił Kevina to jego rywal dorzucił mu Hurricanranę. Kevin wstał, ale padł po Rolling Back Elbow oraz Knee Dropie. Kevin zdołał po chwili opanować sytuację Shoulderblockiem, do którego dorzucił Running Senton, jednak dało mu to tylko 2 count. The Prizefighter założył Chin Lock, z którego Tokor oswobodził się Jawbreakerem oraz Pele Kickiem! Po tej akcji Kevin padł na matę, a Domagoj dorzucił Standing Shooting Star Press! 2 count. Tokor nie mógł uwierzyć i pytał Kevina czy to żart, jednak stracił zbyt dużo czasu na gadanie i przy próbie kolejnej akcji Owens Lariatem niemalże urwał mu głowę. Panowie wstali niemal równo, i Owens ruszył z Superkickiem, ale nie trafił i to Domagoj wykonał tę właśnie akcję. Rumun poczekał aż Owens będzie na kolanach a następnie wykonał mu CurbStomp, który będzie znany teraz jako DomagojSie i zgarnął wygraną w debiucie!
Znajdujemy się teraz na zapleczu, a konkretnie w szatni, w której aktualnie przebywa Dan Dowson. Wygląda, że zamierza zaraz opuścić arenę, nie czekając nawet na koniec show. W tym momencie zaczepia go nie kto inny, jak jego dzisiejszy rywal - Drew Gulak.
Drew Gulak: Wow, Dan! To było nie-sa-mo-wi-te! Udało ci się wygrać, mimo że miałeś 0% szans! Jestem pod wrażeniem. Zawsze wiedziałem, że moje kalkulacje mnie nie zawodzą - według moich obliczeń to ty masz tutaj najwyższą wartość. Ponadto...zaczekaj moment.
Dowson jedynie przewraca oczami, natomiast Gulak otwiera jakąś teczkę, którą najwidoczniej ze sobą przyniósł, czego kamera wcześniej nie uchwyciła. Wyciąga z niej jakieś papiery i zaczyna je przeglądać, po czym zatrzymuje się przy jednym.
Drew Gulak: Ponadto, z moich obliczeń wynika, że w ciągu najbliższych kilku miesięcy zostaniesz PHW Championem! Jednak do tego potrzebujesz jednego, istotnego czynnika, a konkretnie - managera. Wiesz...
Dan Dowson: Blah, blah, blah, twoje obliczenia ciebie zawiodły, przegrałeś ze mną, zresztą twoje obliczenia i to, co gadasz 0% i najwyższy wynik... Czy masz mnie za idiotę? Wygrałem, bo tak chciałem. A ty najwyraźniej jesteś cienkim biznesmenem, skoro twoje obliczenia pewnie dają fakt, że każdy ma minusowe szanse. A co takiego w ogóle potrafisz, skoro przyszedłeś pewnie mnie prosić o to pewnie, abyś mógł zostać moim managerem. Mogłem mieć Heymana, Bischoffa, Cornette'a, dlaczego niby ty?
Drew Gulak: Nie, nie, nie. Jeżeli sądzisz, że liczby mnie zawodzą, to jesteś w wielkim błędzie. Wartość zawodnika nie równa się wcale jego szansom na wygraną w pojedynku! W jakim świecie ty żyjesz? Na twoją wartość jako wrestler składa się szereg czynników takich jak doświadczenie, liczba lat przepracowanych w wrestlingu, liczba zdobytych pasów, wiek, wzrost, waga, kolor oczu i tym podobne. Dobra, kolor oczu można pominąć. Natomiast w celu obliczenia szans na zwycięstwo potrzebny jest jeszcze jeden czynnik - MOTYWACJA. W twoim przypadku wyniosła ona dokładnie zero. ZERO! Stąd też taki a nie inny rezultat procentowy. I właśnie po to tu jestem! Aby przywrócić motywację u najbardziej wartościowego wrestlera w federacji na jej odpowiedni poziom! Czy ja o coś proszę? Nie, to ty tutaj możesz zyskać więcej ode mnie. To propozycja, dżentelmeńska propozycja, która może przynieść ci same korzyści. A jeżeli mi nie wierzysz...<Gulak znów zagląda do teczki i wyciąga jakiś kolejny papier>...to proszę. Oto mój projekt zatytułowany "Fighting Manager". Zapoznaj się i sam odpowiedz sobie na pytanie, dlaczego ja.
Gulak zostawia plik w rękach Dowsona, po czym zabiera teczkę i opuszcza szatnię.
Kamerzysta idąc z kamerą zauważył uchylone drzwi do pokoju GM'a - Johnny Walkera. W środku toczyły się jakieś dialogi, a można było usłyszeć tam głos Paula Heymana! Kamerzysta cichutko ustawił kamerę tak żebyśmy mogli zobaczyć o co chodzi, a jednocześnie pozostał niezauważony.
Paul Heyman: Czy Ty naprawdę nic nie rozumiesz Walker?! Dotarły do mnie te informacje, lepiej dla Twojego stanowiska i dla Twojego zdrowia, żebyś rozwiązał tę sprawę. Jeżeli tego nie załatwisz to będę musiał użyć wszystkich mi znanych środków, a wtedy skończy się to źle głównie dla Ciebie!
Johnny Walker: Paul. Wszystko jest załatwione, tak? Panuje nad wszystkim, jestem tu szefem. Wiesz, tacy jak my zawsze będę na karuzeli umiemy się ustawić, nie? Ale wracając do tematu. Gwiazda rocka, postawiła na swoim pomimo tego co nam pokazałeś. On wróci, choć nie jest to dobre dla nikogo. Koleś nie nadaje się do niczego, ma już owsiankę zamiast mózgu. Zrobił nasz wszystkich w konia, ale nie mnie! Ja od początku wiedziałem, że jest z nim coś nie tak. Także Paul, spokojnie, Twój klient będzie bezpieczny. Sam widziałeś, teraz walczy z kitajcem, a to oczywiste, że nie ma z nim szans. Jeba...
Nagle zza kamery dobiegają nerwowe kroki, a kamera przesuwa się, aby zrobić miejsce chcącemu dostać się do pomieszczenia Chris Jericho! Ten wchodzi do pokoju i od razu na jego twarzy pojawia się wyraz zdziwienia jak i zdenerwowania.
Chris Jericho: Umawiacie się na ryby czy co?! No Johnny, już, już. Wypraszaj kolegę, bo zaraz ja wyproszę Ciebie z tej federacji!
Heyman tylko się ironicznie uśmiecha, podaje dłoń Walkerowi i rusza w kierunku Jericho, którego trąca lekko barkiem, co tylko jeszcze bardziej rozsierdza Jericho, który po tym jak Heyman wychodzi z pomieszczenia zamyka za nim drzwi, a obraz z kamery gaśnie.
Quarterfinal for King of the Ring Ryback vs Goldberg
Do przerwy pojedynek nie przyniósł nam zabójczego tempa, a panowie skupili się na pokazie siły, ich zwarcie wygrał jednak Ryback, który już po chwili leżał po Shoulderblocku. Big Guy podniósł się, ale Clotheslinem został wyrzucony z ringu, i z widokiem wkurzonego Rybacka udaliśmy się na reklam. Po przerwie Ryback opanował sytuację Shoulderblockiem, do tego dorzucił Leg Drop, który dał 2 count. Big Guy zapiął Headlock, jednak nie trwało to długi, i The Iconic podniósł zarówno siebie jak i Rybacka i wykonał mu potężną Uranage. To niestety dla Billa przyniosło tylko 2 count, a fani podzielili się pomiędzy obu zawodników. Goldberg pomógł swojemu oponentowi wstać, jednak już za moment pocałował się z matą po German Suplexie, do którego The Steel Muscles dorzucił Belly to Belly Overhead Suplex. Big Guy spróbował pójść po Rear Naked Choke, jednak Goldberg w ostatniej chwili swoją siłą zablokował tę próbę. Mało tego - wstał z rywalem na plecach, a to wystarczyło do wykonania Pumphandle Slamu! Goldberg zmęczony odszedł do lin i szykował zapewne kolejną akcję, którą miał być Superkick, ale Ryback odtrącił nogę rywala i potęznym Belly to Belly Overhead Suplexem wbił Billa aż w narożnik! The Big Guy pokazał, że to jest koniec, a Goldberg był już na tyle zmęczony, że nie zdołał skontrować ShellShocked, i to dało Rybackowi 3 count!
Fani oczekują tego, kto okaże się rywalem Okady, który jest już w ringu. Japończyk ma nietęgą minę. Chyba do tej pory nie widzieliśmy go w takim zakłopotaniu. Na arenie światło nieco przygasa i idzie wyczuć duże zaciekawienie na trybunach. Nagle na arenie robi się ciemno, a na titantronie wyświetla się taki film.
Naszym oczom ukazuje się się korytarz. Jest bardzo długi i jest w dość dramatycznym stanie. Ściany są brudne, a podłoga nieumyta. Dalsza część korytarza jest słabo oświetlona, bo tylko w pobliżu kamery znajduje się jarzeniówka, która gaśnie co chwile i ponownie się zapala. Nagle w oddali, w ciemności , pojawia się bardzo słabo widoczny kontur postaci..postaci siedzącej na krześle. Gdyby to zauważyliśmy, zaczyna mówić do nas lektor o bardzo niskim głosie, jakby był komputerowo modyfikowany. Od czasu do czasu w jego wypowiedzi dochodzi do klasycznych przesterów.
Głos: Pomimo, że mamy XXI wiek, wielu lekarzy nadal myśli, że choroba psychiczna może ustąpić w momencie złamania psychiki pacjenta. Brutalne tortury, bestialskie eksperymenty. Te działania mają doprowadzić do wytworzenia w nich jeszcze większego lęku niż ten, który powoduje u nich uraz psychiczny. Ta metoda działa, tylko i wyłącznie, gdy pacjent pozostanie pod opieką swoich oprawców. Gdy uwolni się od nich, a co gorsza, uda mu się odpowiedzieć tym samym na jego oprawcach, w głowie tego człowiek rodzi się kolejny punkt zapalny. Jeszcze bardziej groźny niż ten poprzedni.
Postać, która była w oddali przybliża się z każdym słowem. Nie siedzi na krześle! Porusza się na wózku inwalidzkim, starym, który ledwo jedzie. A na głowie ma kominiarkę z otworami na oczy.
Głos: Człowiek chory, na którym została wywarta presja i przemoc fizyczna jak i psychiczna, staje się jak ranny niedźwiedź. Niepowstrzymany. Krwiożerca bestia, która zapomina o przeszłości i nie chce o tyle przeżyć, co zabić swojego oprawcę. Widzi świat jednowymiarowo. To samo dzieje się z gatunkiem ludzkim. Człowiek staje się jeszcze bardziej niebezpieczny niż zwierzęta. Instynkt samozachowawczy przestaje działać, nie myśli już abstrakcyjnie. Staje się tworem, który chce zrobić krzywdę swojemu oprawcy. Światu.
Obraz z kamery gaśnie.
Na arenie wybucha nieznany dotąd theme! Światło na arenie skupia się na rampie. Podświetla wyjście z rampy, a po chwili w tym miejscu pojawia się postać w czarnej kominiarce. Ubrana jest w biały kombinezon z wielką literą "N" na plecach i na klatce piersiowej. W jasnym świetle daje to efekt, jakbyśmy widzieli naukowca, jednak to raczej mylne złudzenie. Postać nerwowo rusza głową i rozgląda się po arenie w niekontrolowany sposób. Fani są bardzo zdziwieni, a Okada w ringu również nie wie za bardzo jak na to wszystko zareagować. Postać wślizguje się do ringu, rozpina kombinezon górną część kombinezonu, a to powoduje, że naszym oczom ukazuje się bardzo wytatuowany, biały tors i plecy. Postać podchodzi blisko do Okady..niebezpiecznie blisko! Nagle jego lewa ręka zostaje wyciągnięta jakby chciał uderzyć Kazuchike, ale to tylko po to, aby został mu podany mikrofon przez jednego z przyringowych pracowników. Gdy dostaje mikrofon robi bardzo chaotyczny obrót o 180 stopni i kieruje się do narożnika. Wchodzi na drugą linę i na nim siada, po czym przykłada mikrofon do ust.
???: Załóżmy, że miałem zasnąć, zasnąć, zasnąć. Co Ty na to moja damo? Zrobisz krok w tył? Czy do przodu? Siedzę, czekam na Twe oblicze i nic nie widzę, nic nie słyszę. Widzę, tylko jego parszywe oblicze. Przełyka ślinę nerwowo niesłychanie, co mam z nim zrobić mój Panie?
Postać zeskakuje z narożnika i staje w środku ringu.
???: Centrum tego całego zamętu. Krzyki, jęki, złe spojrzenia. Gdzie się podziewają teraz Wasze dumne przyśpiewki i udawane reakcje? Jeden element, który nie pasuje i cała harmonia ulega przeistoczeniu w chaos. W anarchię, w nieuporządkowany porządek. I pytam się Was teraz, gdzie jesteście, jak Was teraz tu nie ma?
Postać upuszcza mikrofon..i zdejmuje kominiarkę! WHOA! On nadal tu jest! Mike Baines wrócił! To pewnie dlatego Okada był taki zakłopotany podczas rozmowy z Jericho. Baines wrócił i zdaje się być jeszcze bardziej szalony!
Quarterfinal for King of the Ring Mike Baines vs Kazuchika Okada
Wracamy po reklamach. W ringu trwa walka wieczoru, w której biorą udział Mike Baines oraz Kazuchika Okada. Ten drugi posyła swojego rywala Irish Whipem w liny. Mike łapie się ich i zaczyna śmiać. Zaczyna coś mówić do Okady, jednak Japończyk nie jest zainteresowany rozmową i rusza na swojego przeciwnika. Baines również rusza i za pomocą przewrotu w przód unika Clothesline'u. Następnie to Sick One odbija się od lin i nadziewa się na Big Boota! Jednak nie! Wykonuje MB Special! Co za wspaniała akcja! Okada pada na matę, a Mikey pinuje 1..2 KICKOUT! MB kręci głową i zaczyna pokazywać sędziemu palcem, niczym małemu dziecku, że tak nie wolno. Anglik po jakimś czasie pomaga wstać Okadzie, jednak The Rainmaker wykonuje mu szybki Reverse Neckbreaker! Następnie Kazuchika wchodzi na narożnik i będziemy świadkami Diving Elbow Dropu! Tak jest! Trafia i mamy pin 1..2 KICKOUT! The Passionate wstaje i wykonuje swoją pozę. Po chwili pomaga wstać Bainesowi i będzie Rainmaker! Nie! Mikey unika i wykonuje Instanity! Mamy pin 1..2..3! Koniec! Mike Baines w półfinale turnieju!
Ponownie na arenie słychać theme song Mikey'a, który teraz powoli wstaje niezmiennie z uśmiechem na twarzy. Sędzie ostrożnie do niego podchodzi i podnosi jego rękę ku górze, aby ogłosić, że wygrał pojedynek..Mike wyprowadza cios! Nie! Zatrzymał pięść w ostatnim możliwym momencie, po czym wpada w napad śmiechu i zaczyna po przyjacielsku klepać sędziego po plecach. Arbiter siłą rzeczy też zaczyna się śmiać. Gut Kick i Insanity! Mikey po wykonanej akcji siada "po turecku" na środku ringu i wsłuchuje się w mieszaną reakcje publiki..
..i tym obrazkiem kończymy kolejne Evolve!
|