Earlier Tonight... Kamera pokazuje nam ciemnie pomieszczenie, w którym słychać czyiś śmiech. Kamerzysta wchodzi do środka, za to mu płacą w sumie, kiedy nagle prosto w obiektywie widać roześmianego Tylera!
Sean Tyler: Do szaleństwa jeden krok... Nananana... Zanim się obejrzyj wejdziesz w tą karuzelę, z której nie ma wyjścia, dopóki ktoś tego nie zatrzyma... <widać lekkie światło, które oświetla twarz zawodnika> Mikey... Gdzie jesteś? Od czasu naszej walki nie widziałem ceibie ani razu, nawet ciebie w budynku nie ma. <Sean zaczyna sie maniakalnie śmiać, ale nagle poważnieje> Baines, sam wkroczyłeś do mojego świata, chociaż się opierałeś, a wszyscy widzieli ciebie, jak atakujesz, jak nie potrafisz się powstrzymać, ale nie martw się. Mikey... To nic złego... Na kolejnym Evolve każdy dowie się czegoś, co ukrywasz od paru dni, tygodni... Twój mały sekrecik ujrzy światło dzienne... Następne Evolve... Spotkamy się w ringu.
Nagle światło gaśnie...
Kolejna Evolve! Evolve po wielkim niedzielnym hicie, który pozostał w pamięci wielu. Kamera robi tradycyjny przejazd po publiczności, która bawi się doskonale. Kamera zatrzymuje się przy stoliku komentatorskim, gdzie zasiada już znane każdemu fanowi PHW grono!
disclaimer: komentatorzy się pojawią ciutkę później disclaimer 2: dziś niestety komentatorów nie będzie; moja wina, sorka panowie
Ring jest przystrojony ewidentnie na specjalną okoliczność. Na linach wiszą wstęgi w wielu kolorach, na macie leży bardzo drogo wyglądający dywan. W samym centrum kwadratowego pierścienia stoją dwie kanapy, a pomiędzy nimi stolik z szampanem i kwiatami. Nagle na arenie uderza theme song Kennetha Riddle'a i już mistrz PHW pojawia się na rampie w doskonale dopasowanym garniturze. Jeśli przyjrzymy się dokładnie, w pionowych paskach na materiale możemy odczytać wielokrotnie powtórzone słowo "Champion". Kenneth wchodzi już do ringu i unosi swój tytuł do góry. Następnie bierze mikrofon.
Kenneth Riddle: W opinii publicznej krąży od wielu lat przekonanie, że prawdziwym mistrzem jest się dopiero wtedy, kiedy z sukcesem obroni się swój tytuł... że wejść na szczyt jest znacznie łatwiej, niż się na nim utrzymać, a obrona pasa pozwala udowodnić, że nie ma się go przez przypadek. Dzisiaj zapraszam na Champion's Lounge, w którym między innymi powiem, jak ja to widzę! Dobrze, wracając... jest w tym trochę prawdy, ALE. Byłem prawdziwym mistrzem od pierwszego dnia, w którym ten pas dostał się w moje ręce. I nie mówię o Acrophobia PPV. Wielu z Was zdaje się zapominać, że byłem mistrzem o wiele wcześniej i tak naprawdę nigdy swojego mistrzostwa nie przegrałem. Nie macie więc żadnego prawa dyskredytować mnie, jako mistrza! A dla tych, którzy tak ślepo wyznają wcześniej wspomnianą zasadę... pozwoliłem sobie dopisać kolejną porażkę do konta Jose Lopeza. Teraz nawet Wy nie możecie powiedzieć o mnie źle. Dobrze wiecie, że sami byście sobie wówczas zaprzeczyli. Pokazałem wszystkim "ekspertom" i niedzielnym fanom wrestlingu, że Kenneth Riddle się nie kończy, a wręcz przeciwnie. Ja się dopiero zaczynam. Jak już powiedziałem... Wy wszyscy na zapleczu możecie jedynie pomarzyć o położeniu swoich rąk na mnie i moim tytule. Jesteście bandą bezużytecznych pachołków, którzy robią mi za support, a ja jestem gwiazdą wieczoru, która zgarnia całą gażę i spotlight! Cholera, wystarczył krótki kontakt z Wallace'm i już pojawiają mi się w głowie muzyczne nawiązania. To chyba choroba. Moje słowa dotyczące ludzi na zapleczu dotyczą wszystkich... poza jednym człowiekiem, moim dzisiejszym, pierwszym gościem. Panie i panowie, przywitajcie gorąco najlepszego General Managera w historii wrestlingu... wróć, sportu W OGÓLE! JOHNNY WALKER!
Fani zaczynają okrutnie buczeć, a na rampie pojawia się zapowiedziany przed chwilą Generalny Manager Evolve, czyli Johnny Walker. Po chwili jednak gwizdy i buczenie zdaje się jakby słabnąć, ale to tylko przez to, że z głośników zostały puszczone odgłosy klaskania. Na twarzy Walkera pojawia się uśmiech i dość żwawym krokiem wchodzi do ringu. Podaje rękę mistrzowi PHW, po czym odbiera od niego mikrofon.
Johnny Walker: Drodzy Państwo, czy Wy słyszeliście tą zapowiedź? Nie wierzę! Człowiek wielu talentów, jedyny w swoim rodzaju i w końcu, nasz mistrz! Dokładnie tak! NASZ mistrz! Nie potrafię wyrazić swojej radość i zarazem wdzięczności względem tego Pana, który stoi obok mnie. Prawdziwa..nie boje się użyć tego słowa, IKONA! Jestem również zaszczycony, że jestem gościem pierwszego w historii, autorskiego programu Kennetha. Dziś odcinek specjalny, ponieważ dzisiaj będziemy świętować kolejny triumf najlepszego zawodnika w PHW. Nie pozostaje nam nic innego, jak rozpocząć zabawę! Panie i Panowie, specjalnie na dzisiejszy wieczór zaprosiłem genialny zespół muzyczny. Proszę Państwa, oto i oni!
Nagle na arenie zapada ciemność! Czy to jest ta niespodzianka? Były plotki, że tego wieczoru na galę przyjadą oni, ale to raczej tylko plotki. Co się dzieje? Z głośników wydobywają się dźwięki zakłóceń radiowych..nagle na rampie zapalają się kolorowe światełka. Niemożliwe! To się nie dzieje! BREAK THE WALLS DOWN! Światła się zapalają, a na rampie we własnej osobie. Y2J Chris Jericho z wielkim bananem na twarzy. Fani są w stanie pod zawałowym! Chris przybija piątki z widzami, a Riddle i Walker wymieniają tylko totalnie zaskoczone spojrzenia. Riddle jest bardzo zdenerwowany i ma jakieś pretensje do Walkera, a tymczasem legenda wrestlingu w osobie Chrisa już wchodzi do ringu i co ważne, w prawej ręce ma mikrofon!
Chris Jericho: Welcome in...Thursday Night Evolve...is <fani dokańczają razem z Jericho> JERICHO! Przebywając w wielu krajach ludzie pytali mnie, czy wiem, czym jest Pure Hardcore Wrestling. Odpowiedziałem twierdząco, że to federacja... W której największym rakiem toczącym to jest osoba Johnny'ego Walkera <Jericho się uśmiecha> Nie minęło parę godzin, dni, kiedy rozległ się telefon, dzięki któremu jestem tutaj, w tym ringu, chociaż w moim debiucie przeszkadza mi jakieś show. Czy ci goście tutaj powinni stać obok mnie, prawdziwej IKONY? <słychać wyraźnie buczenie, skierowane w stronę Riddle'a i Walkera> Tak więc aby odpowiednio się zagościć w tym wygodnym budynku, na tej hali, mam wspaniałą wiadomość... Chociaż nie wiem czy dla Ciebie Jimbo to będzie szczęśliwe <Jericho obraca się w stronę Walkera> ponieważ z dniem dzisiejszym jestem drugim... GENERAL MANAGEREM PHW!
Na hali można usłyszeć i zaobserwować w tym momencie wielką ekstazę! To co się teraz dzieje przerasta najśmielsze oczekiwania.
Johnny Walker: Nie, nie, nie..to jakiś żart, tak? Nie róbmy sobie jaj, jak chcesz dostać pracę Chris, to zadzwoń i umów się. Coś wymyślimy, parę etatów jest wolnych. A teraz proszę Cię uprzejmie, opuść ten ring, bo Twój talent muzyczny przemilczę, a zaraz pojawią się tu prawdziwi artyści..<wskazuje Chrisowi schodki z ringu>.
Jericho jedynie uśmiecha się, jakby Walker właśnie powiedział dobry dowcip, po czym wyciąga z kieszeni kawałek papieru i pokazuje go widowni! Ci są podekscytowani, a Chris powoli podnosi mikrofon do ust
Chris Jericho: Could you please...Shut the hell up? <fani zaczynają głośno wiwatować> Tutaj masz wszystkie informacje, które potrzebujesz i potwierdzenie tego, że mam takie same prawa w PHW jak ty. Tak więc, aby nie przedłużać i kłócić się jak przekupki na targu, dasz mi kontynuować tak? <Walker zamierza coś powiedzieć, ale Jericho przykłada palec do ust> Mówiłem już, że ja teraz mówię i zamierzam doprowadzić tą federację do normalności, czego dowody mieliście już na Last Station. Tutaj obecny gość nie wpadły na pomysł, aby dogadać się z gwiazdami w Japonii typu Okada, aby powiększyć markę tej federacji. To jednak nie koniec. Za tydzień dojdzie do podpisania kontraktu na walkę o pas mistrzowski, który pomyłkowo znajduje się przy gościu trącącym wazeliną...Tak pas PHW Heavyweight Championship będzie broniony na największej ze scen!
Riddle wściekły zaczyna sie dopytywać Walkera, czy to prawda, natomiast Jericho przy owacji fanów jedynie się uśmiecha w swoim stylu
Chris Jericho: Czyżby coś nie pasowało, panie Walker? Ohh, so sad <Jericho robi smutną minkę, a następnie podnosi ponownie mikrofon do ust> To jeszcze nie koniec, bo do federacji wchodzi nowy pas mistrzowski! A kto zostanie jego pierwszym historycznym posiadaczem? Już za chwilę odbędzie się walka Bo Dallasa z Chrisem Dickinsonem o pas TV Championa! <Jericho drapie się po głowie> Cóż, teraz gołąbeczki rozstrzygnijcie między sobą, co wam nie pasuje, bo to koniec moich ogłoszeń!
Jericho upuszcza mikrofon na matę, rozlega się ponownie "Break the Walls Down", a Jericho przy aplauzie widowni opuszcza ring, na którym stoją wściekli Riddle i Walker.
Obraz z kamery przeniósł się na zaplecze, gdzie znajdował się już reporter i nieznany jeszcze publice zawodnik - Kevin Ferguson. Obydwaj panowie ubrani byli - jak przystało na ludzi na poziomie - w garnitury. Na twarzy nowego zawodnika malował się spokój, a lekko przymrużone oczy nadawały mu nieco tajemniczego wyrazu.
Reporter:: Witam, ze mną jest nowy nabytek federacji - Kevin Ferguson. Powiedz Kevin co Cię tu sprowadza, co sprowadza - jak to lubi nawiać ekspert Hajto - gracza ligi chińskiej i amerykańskiej do Polski?
Kevin: Tak, również witam fanów zarówno na sali, jak i przed telewizorami. Przechodząc do pytania - bywałem w różnych miejscach, różnych federacja i - jak to nazwałeś - ligach i wszędzie wykonywałem swoją pracę. Tworzyłem coś i sprawiałem, że część z widzów otworzyła oczy na pewne sprawy.
Reporter: No właśnie Kevin, o jakich sprawach mowa?
Kevin: <zawodnik lekko się uśmiechnął> Zabrzmi to banalnie, ale to dość proste. Sporo w życiu przeszedłem i zrozumiałem jedną uniwersalną zasadę - najważniejsze to być dobrym człowiekiem i postępować zgodnie ze swoim sumieniem.
Reporter: To bardzo ciekawe, na pewno zapamiętam. Powiedz nam - jeżeli możesz - jakie są Twoje cele w tej federacji.
Kevin: To dość skomplikowane, a zarazem proste pytanie. Jest tu regulatorem, osobą, która patrzy na ręce i eliminował przejawy deprawacji oraz zepsucia jakiego jest pełno. Napatrzyłem się już jak chciwość i fanatyzm niszczy ludzki umysł, a tego nie da się już naprawić. Więc z tego powodu tu jestem - aby eliminować takie jednostki. Kiedyś może powiem szerzej o tej sprawie, jednak na razie nie będę odsłaniać wszystkich kart i odbierać sobie pracy. <tajemniczo się uśmiechnął>
Reporter: Dobry gracz nigdy nie ujawnia swoich kart. Dobrze, w takim razie moim gościem był nowy zawodnik Kevin Ferguson. Życzę powodzenia w ringu i abyś wykonał swoje założenia.
Obydwaj panowie uścisnęli sobie ręce, po czym obraz z kamery się wyłączył.
REKLAMA
Na arenie robi się ciemniej i światła kierują się na rampę. Fani milkną i oczekują dalszego rozwoju wypadków…z głośników wydobywa się dźwięk upadającej monety! OKADA! Na rampie pojawia się uśmiechnięty od ucha do ucha Japończyk, a jego postać zostaje nagrodzona gromkimi brawami. Legenda NJPW zachęca fanów do jeszcze większego dopingu, po czym kieruje się do ringu. Przybija "piątki" z fanami, a przy jednym z nich zatrzymuje się, żeby zrobić selfie. Niektórzy fani nagradzają zawodnika klasycznymi już pokłonami. Cała celebracji wejścia na ring trwa parę minut. Kiedy Okada znajduje się w ringu, obok niego pojawia się mężczyzna ubrany w czarny garnitur z mikrofonem w ręce, który po chwili trafia do rąk Okady.
Kazuchika Okada: Przyznam, nie spodziewałem się tak ciepłego przyjęcia. Takie powitanie łączy się z jednym, wielką presją. Wielkimi oczekiwaniami. Takie przywitanie z Waszej strony oznacza, że teraz jest moja kolej. Moja kolej, żebym odpłacił Wam za to. I wiecie co? Z wielką przyjemnością! To, że stoję tu w ringu nie oznacza, że mogę już spocząć na laurach, o nie. Życie składa się z wielu ważnych czynników. Rodzina, miłość, zdrowie czy praca. Ale czym byłoby życie bez emocji? Czym byłoby życie bez marzeń? Dla mnie byłoby niczym. To co robię w tym ringu, to pasja. Pasja, która wzbudza emocje u tysięcy, czy nawet milionów ludzi. Już dawno stwierdziłem, że moja obecność w tym ringu niesie za sobą coś więcej niż zwykły dreszczyk emocji. Pamiętajcie, bez Was nie ma mnie. Przede mną kolejna misja, którą zamierzam wykonać w stu procentach. Jej zadaniem jest jedna prosta rzecz, powiedzieć Wam dziękuje!
Okada oddaje mikrofon, a sam jest nagrodzony gromkimi brawami i chantami "Thank you!" Kazuchika zaczyna się rozgrzewać i czeka na swoich dzisiejszych rywali.
Triple Threat Match Andrade "Cien" Almas vs Kazuchika Okada vs Arthur
Wracamy do wydarzeń z ringu. W nim znajdują się Kazuchika Okada, Arthur oraz Andrade Cien Almas. Andrade aktualnie leży obok lin, a w jednym z narożników, Arthur właśnie poczęstował Okade Chopem! Schizofrenik chciał wypłacić drugiego, jednak Kazuchika uderzył go łokciem. Następnie The Rainmaker usadził Arthura na trzeciej linie i wykonał przepiękny Dropkick! Zawodnik z Nowego Jorku wyleciał poza ring, całe zamieszanie wykorzystuje Andrade, który podbiega i wykonuje Roll-up na Okadzie! 1..2.. KICKOUT! La Sombra jednak nie przerywa ofensywy i wykonuje Gut Kick na podchodzącym Japończyku. Następnie Almas odbija się od lin i inkasuje Flapjack! Nagle Arthur łapie Okade za noge i wyciąga go z ringu. Chwile później chce cisnąć nim o schody, jednak The Rainmaker nie pozwala na to i to Amerykanin wita się ze schodkami. Kazuchika dalej atakuje, ponieważ wykonuje Irish Whip do rogu barierek. Wszystko to robi po to, by wziąć rozbieg i poczęstować swojego rywala Running Big Bootem! Zawodnik ze schizofrenią aż wpada do publiczności. Wszystkiemu przyglądał się Andrade Cien Almas, który wskoczył na narożnik i wykonał piękne Diving Crossbody prosto na Okade! Cała trójka teraz leży. Po dłuższej chwili za pomocą barierek wstaje El Idolo, jako drugi podnosi się Arthur, który przechodzi przez barierki. Obaj wchodzą do ringu i zaczynają wymieniać się uderzeniami. W końcu Andrade blokuje jedno z uderzeń przeciwnika i sam atakuje go Gut Kickiem. Następnie Meksykanin obija się od lin i nadziewa na przepiękny Dropkick! Arthur nie marnuje czasu, wchodzi na narożnik i wykonuje Diving Elbow Drop! Almas po tej akcji wyrollowuje się z ringu. Wraca za to Kazuchika Okada, który atakuje Amerykanina za pomocą Running Front Dropkicku. Zawodnik z Nowego Jorku aż wpadł w narożnik, lecz został z niego szybko wyciągnięty przez Okade, który dorzuca Reverse Neckbreaker! No i mamy słynną pozę Japanese Pride'a. Kazuchika podnosi Arthura no i jest Rainmaker! Pin 1..2..3! Koniec! Zwycięża Kazuchika Okada!
Przenosimy się na backstage, gdzie Renee Young ma gościa.
Renee Young: Panie i panowie, jest ze mną jeden z najnowszych nabytków federacji, pragnący przedstawiać siebie jako The Product, Ethan Milestone.
Ethan Milestone: Zapomniałaś jeszcze o jednym.
Renee Young: The Product, Man from the South... Ethan Milestone.
Ethan Milestone: Zdecydowanie lepiej! Zanim jednak coś powiesz, zadając mi jakieś kliszowe pytanie, to pozwól, że cię wyręcze Renee, żebyś nie musiała się męczyć. Kim jestem? Jednym z najbardziej obiecujących wrestlerów młodego pokolenia, który przybył tu, chcąc udowodnić swoją wartość. Jaki jest mój cel? Czy jest tu jakiś głupiec, który odpowiedział inaczej, niż "główny tytuł"? Nie sądzę. Jeżeli taki się znalazł, to jest hipokrytą. Chce wejść na szczyt, jednak gdy już tam będę, to zostanę walecznym mistrzem. Fani są dla mnie ważny, zaczne organizować otwarte wyzwania o mistrzotwo, ponieważ zależy mi na jakości w tym miejscu.
Następuje chwilowa pauza, podczas której Ethan po prostu patrzy się na Renee bez słowa, a ta nie do końca wie, jak ma zareagować.
Ethan Milestone: Jak wypadłem?
Renee Young: Bardzo dob...
Ethan Milestone: W zasadzie to nie obchodzi mnie, co myślisz. Bo nieważne co tu powiem, nikt nie weźmie mnie na poważnie, aż do momentu, gdy słowa przerodzą się w czyny. Słyszałem wiele razy, że moja pyskata gęba to przejaw braku szacunku i szczeniactwa. Problem jednak polegał na tym, że później te osoby pokonywałem, plułem im w twarz, a one jeszcze mi na koniec dziękowały, że w ten sposób wylądowała na nich czątka mnie. Wszyscy są tacy sami, różni ich tylko nastawienie. Jedni przyjdą do Ciebie Renee i powiedzą, jak to chcą walczyć w imie zasad i honoru, a drudzy, że wejdą na szczyt bez względu na to, jakich środków będą musieli użyć. Wszyscy są żałośni. Ja musiałem pracować ciężko, na to, co mam. Czy to, co teraz mówie to przejaw nieuzasadnionej arogancji? Nie, ponieważ ja wiem, na co mnie stać i jak dobry jestem. Teraz tylko wystarczy, że minie nieco czasu, a będziecie mnie nazywać największą gwiazdą w tym... *Ehtan rozgląda się dookoła* ... w tym czymś.
Renee Young: Czy to znaczy, że...
Ethan Milestone: Cii...
Ethan kładzie palec na ustach Renee i nachyla się nad nią.
Ethan Milestone: Nie potrzeba więcej słów. Dowiodę swojej wartości. The Product właśnie zasilił wasze szeregi. Czujcie się zaszczyceni.
Milestone odchodzi, a wyraźnie skonstenrnowana Renee jest jeszcze dla nas widoczna przez kilka sekund, aż w końcu obraz z kamery znika.
Z głośników wydobył się słyszany już przed tygodniem theme, a w raz z nim dało się zobaczyć pokaz czerwonych mrugających świateł, które niektórych zapewne przyprawiły o ból głowy. Odziany w swoją standardową bluzę, Chris pewnie kroczył w stronę okolonej linami platformy. Tym razem nie miał on dla widzów żadnych prezentów, jedynie przybił kilka piątek i "żółwików" krocząc do swojego celu. Tuż przed samym wejściem wziął do ręki mikrofon.
Chris Dickinson: Panie i panowie, oto przed wami jedyny w swoim chorym wydaniu posiadacz największych zakoli w tej federacji <rozpoczął niczym rasowy mówca> Pozwolicie, że się przedstawię <wziął głęboki wdech> I tak, widziałem te nieudolne wyzwiska piwnicznych hejterów. Do waszej wiadomości karaluchy - zakola są spowodowane testosteronem, a tego najwyraźniej wam brakuje pryszczate krasnale. <od strony publiki dało się słyszeć szmer śmiechu i jedynie nieliczne odgłosy dezaprobaty, zapewne od wspomnianych wcześniej hejterów> Jednak pomińmy to i skupmy się dlaczego znów muszę wyjść te... <uniósł nadgarstek, na którym nie było zegarka i spojrzał na niego> .... dziesięć minut i podzielić się przemyśleniami. <swoim zwyczajem odchrząknął> Jak pewnie Ci z was, którzy na bieżąco śledzą rozwój federacji zdążyli się zorientować - pozostałym radzę również zerknąć - szatnię najechała nas horda. Niestety ku mojemu i waszemu nieszczęszczeniu nie jest to horda zombie, a jedynie banda głodnych przygód, kasy i sławy kolesi. Nie oszukujmy się, każdy z nas zarabia na tym co tu robi. <na chwilę się zatrzymał, a ze strony publiki znów dało się słyszeć mieszane uczucia, tym razem jednak przeważały odgłosy niezadowolenia, na które Chris jedynie zmarszczył czoło i uniósł jedną brew w górę> Już? Mogę kontynuować? Dziękuję. <reakcje zelżały do tego stopnia, że zawodnik mógł kontynuować swój monolog> Tak więc wracając do owych najeźdźców <sam zaczął powoli chodzić od lin, do lin> Wchodzi ci taki jeden z drugim do szatni mając na twarzy banan od ucha do ucha i myśląc, że oto własnie świat rozkłada przed nim uda, a on może wejść w niego na sucho <ze strony publiki dało się słyszeć lekki śmiech> Oni traktują pobyt tu jak wakacje, dzwonią do matek mówiąc <Dickinson przybrał przerysowany i parodiujący ton> Mamusiu, nie uwierzysz - zatrudnili mnie, będę sławny i bogaty. Tylko muszę wymyślić jak się przebić. <skończył i zaśmiał się krótko> Takich właśnie ludzi dostajemy - bandę palantów bez doświadczenia, charakteru i jaj. Typowi chłopcy do bicia pokroju moich ostatni rywali. Nie oszukujmy się jednak, ktoś musi robić za tło, dla takich zawodników jak ja. Jednak ci w biurze nie dostrzegając najoczywistszej oczywistości - mojego potencjału. Zdają się być ślepi, bądź upośledzi, skoro nie widzą, że tuż pod ich nosem przebywa doświadczony, znany w świecie i utuszowany w wielu federacjach zawodnik. <ostatnie zdanie wypowiedział w sposób niezwykle emocjonalny, co wzbudziło w fanach dość pozytywne reakcje, a część z nich nawet zaczęła bić mu barwo na stojąco> Takie traktowanie - robienie ze mnie niszczyciela wygórowanych marzeń tych przybłęd - jest dla mnie ujmą na mojej męskości. Nie jestem stworzony, aby babra się w tym błocie - jestem stworzony do bycia mistrzem i wykonam każdy z ruchów, aby przeskoczyć kolejne szczeble w drabinie po pasy! <wykrzyknął, a część fanów dała wyraz swoim emocjom wykonując aplauz na stojąco, a druga część zaczęła go wygwizdywać zużywając do tego całą swoją energię> Dosyć tego! <wykrzyknął, po czym zdjął z siebie bluzę, którą rzucił w publikę> Dość pustych słów i bzdur, pora pokryć je działaniami. Dawać mi przeciwnika <wypowiedział, po czym odrzuciła na bok mikrofon i wbił wzrok w wyjście z zaplecza na rampę>
Obraz z kamery przenosi nas do szatni. W niej znajduje się Bo Dallas! The Inspirational stoi teraz przed lustrem, widać, że jest bardzo zdeterminowany.
Bo Dallas: To moja wielka szansa! Prawdopodobnie jedna na miliard! Nie zmarnuje jej tak jak tej karmy dla psa, którą kupiłem, ponieważ nie potrafiłem odmówić sprzedawcy. A przecież ja nie mam psa… i pasa! Jeszcze! Za chwileczkę się to zmieni i będę w posiadaniu psa znaczy się pasa! Nie ma znaczenia to, że ostatnio potykałem się i przegrywałem. Dziś się nie potknę, bo będę uważać… Udowodnię wszystkim, że to, co mówiłem o wierzeniu w siebie to najprawdziwsza prawda ze wszystkich prawdziwych prawd, a nie puste słowa. Uwierzono we mnie i dano możliwość walki o mistrzostwo. Nie mogę przegrać! Nie dzisiaj! Teraz wszyscy zobaczą jeszcze nowszego i jeszcze lepszego Bo!
Bo Dallas po tych słowach zaczął bić się po twarzy, by się pobudzić. Następnie wybiegł z szatni i pobiegł do ringu! W ringu Chris zaczyna się śmiać patrząc na biegnącego Bo. Pierwsza walka o pas Television już za chwilę!
Singles Match for Television Championship Chris Dickinson vs Bo Dallas
Obaj zawodnicy są w ringu. To wielka szansa dla Bo, którego poświęcenie zaprowadziło do walki o pas mistrzowski. Dallas właśnie rusza z szarżą na Dickinsona, ale Chris zręcznie przechodzi mu za plecy i wykonuje świetny technicznie. Bo jednak natychmiast wstaje, ale zaraz po tym otrzymuje równie efektowny, co efektywny Jumping Corkscrew Roundhouse Kick. Bo chyba stracił już impet, a Chris tylko zyskuje momentum. Big Dick podnosi swojego rywala i wynosi go pod Pazuzu Bomb! 1..2..3! Bo Dallas znowu przegrywa, a Dickinson znowu przegrywa!
I się stało! Chris Dickinson odbiera od sędziego nowiutki pas TV. Chris świętuje przymierzając pas na swoje biodra, a fani nagradzają go mieszaną reakcją.
Na ekranie pojawia się obraz z kamerki, która prawdopodobnie znajduje się na ścianie lub półce. Pomieszczenie przypomina coś na wzór prywatnego gabinetu jakiegoś psychologa lub terapeuty. Kamera zmienia swoje położenie, tak że teraz widzimy dwie postacie. Jedną z nich jest Mike Baines, który leży na typowej dla takich miejsc, leżance, a na fotelu obok siedzi ten sam doktor, którego całkiem niedawno Anglik "prosił" o tabletki.
Terapeuta: Mike, wiem, że już opowiadałeś mi parę razy o tej sytuacji, ale spróbuj jeszcze raz. Co Tobą kierowało w niedziele? Wiesz, że musimy przez to przejść, abym mógł Ci wystawić pozwolenie na dalszą pracę w federacji.
Mike Baines: ..<głęboki oddech>..jak już mówiłem. Nic nie pamiętam. To wydarzyło się tak szybko. Naprawdę nie mogę powiedzieć więcej.
Terapeuta: Nie możesz czy nie chcesz? Mike, posłuchaj mnie uważnie. Muszę wiedzieć, co Tobą kierowało. Przypomnij sobie, może Tyler Ci coś powiedział w trakcie walki? A może ktoś Ci kazał to zrobić?
Mike Baines: On..znaczy ja. Ja chciałem to zrobić, chciałem zrobić mu krzywdę, rozumiesz? Chciałem, żeby w końcu rachunki się wyrównały. I tyle.
Terapeuta: Jesteś tego pewien?
Mike Baines: Kurwa! Zamknij pysk i teraz posłuchaj. Nic o mnie nie wiesz, nie masz pojęcia co siedzi tutaj..<wskazuje palcem na swoją głowę>..i nie chciałbyś wiedzieć. Nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo mam już dość patrzenia na te wszystkie prostackie mordy, które mnie otaczają. I wiesz, Was łączy jedna rzecz. Nikt z Was nie wie kim jestem. Was wszystkich opisuje jedno słowo, słowo, które widzicie na co dzień w lustrze. Przeciętność. Teraz powiem Ci dokładnie, co zrobisz. Weźmiesz do ręki długopis, wypełnisz ten druk, co masz przed sobą słowem "pozytywny". Dasz mi tą kartkę i rozejdziemy się w spokoju. Tak?
Terapeuta: Ja..Mike..weź głębo…
Mike nagle zrywa się z leżanki, a obraz z kamery gaśnie.
Kamera przenosi nas na zaplecze, w ciemnym zakamarku widzimy siedzącą postać jest to The Reaper, zawodnik jest wyraźnie załamany po ostatnich wydarzeniach, nagle spogląda w stronę kamer i rozpoczyna przemowę!
The Reaper: Wszystko w co wierzyłem zostało brutalnie zniszczone, mrok? Gówno prawda, ta walka pokazała tylko, że jestem nikim, każdy kto chciał mi pomóc tak naprawdę mnie oszukiwał, banda debili. Demon, w co ja wierzyłem, okazałem się zwykłym śmiertelnikiem, który przegrał z pożal się Boże Dowsonem, nie będę szukać zemsty, nie będę szukać niczego najwyższy czas aby Żniwiarz zniknął raz na zawsze, nie będzie żadnych wytłumaczeń żegnajcie!
Obraz z kamery gaśnie i zawodnik znajduje się w zupełnie innym pomieszczeniu, nagle wokół Reapera tworzy się płonący pentagram, a z niego wyłania się Ona Postać rozpoczyna przemowę.
???: Bracie zwątpiłeś w swe pochodzenie, zwątpiłeś w to, że jesteś kimś. Nie dziwi mnie to, miałeś beznadziejnych nauczycieli, dlatego zostałam tutaj wezwana. Nie pytaj skąd przybyłam, ale tylko ja jedyna wiem czego potrzebujesz, masz rację nie jesteś Demonem czy Potworem, aby zapanować nad tym co w Tobie drzemie musisz być sobą. To ja sprawię, że wrócisz na właściwą drogę, musisz tylko podążać wskazaną przeze mnie drogą. Czas na kolejne przemiany w Twoim życiu, czas aby twe chore przekonania odeszły w niepamięć, a Ty sam powrócił na zwycięską ścieżkę. Z moją pomocą rozniesiesz wszystkich w pył, a zaatakujesz w najmniej oczekiwanym momencie.
Reaper: Nie mam zamiaru już nikogo słuchać, odejdź stąd rozumiesz? Odejdź! Inaczej będę musiał sprawić, że znikniesz raz na….
???: Ja nigdy nie zginę, żyję tam gdzie jeszcze nie jesteś w stanie dotrzeć, do zobaczenia bracie!
Ekran zaczyna mrugać, a po chwili widzimy leżącego na zapleczu Reapera który mocno trzyma się za głowę. Obraz z kamery gaśnie.
REKLAMA
Słychać na arenie nieznaną muzykę, pojawia się osoba, która na twarzy ma założona zieloną maskę.
?: Życie cechuje się tym, że nic nie można przewidzieć. Zdaje się, że wszystko idzie ku dobremu, lecz tak nie jest. Każda blizna czy tatuaż pokazuje jakąś historie.
Nieznana postać pokazuje jedną z kilku blizn.
?: Widzicie tą bliznę? To skutek napadu na sklep z komputerami. Myślałem, że wszystko zakończy się dla mnie pozytywnie. Ale jednak nie, trzydziostodniowa przygoda w więzieniu pokazała, że popełniałem jakiś błąd, przez który przebywałem za kratami. Nie wiecie kim jestem?
Fani zebrani na arenie chantują ,,Nie", po tym zamaskowana postać ściąga maskę. To Steve Eilberg!!!
Steve Eilberg: Niewiedzieliście, a sam się ukazałem i przedstawiłem. Nie interesują mnie jakieś głupie znajomości. Nie poszukuję przyjaciół. Mam jeden cel, a jest nim jak na razie zadebiutować i wygrać. Nie liczę wygranych i przegranych. Liczę siniaki i inne rany po walkach.
Po tym gasną światła, a gdy spowrotem się zapalają Eilberga w ringu nie było.
Kamera przenosi nas gdzieś na jakąś ulice, wokół ciemno i pusto. W sumie o tej porze roku w Polsce lepiej nie wychodzić z domu, zwłaszcza wieczorem. A już na pewno nie na takie okolice jak ta, na której się znajdujemy. Nagle przed kamerą ukazuje nam się mężczyzna ubrany w czarny płaszcz, trzymający w ręku... tak, to nóż! Operator kamery widocznie się przestraszył owego przedmiotu, lecz tajemniczy osobnik uspokoił go chowając nóż w pasek od spodni. Po chwili zaczął mówić.
???: Nie obawiaj się mego ostrza, jest to wyłącznie mój talizman, który niegdyś odmienił moje życie. Tak, zwykły kawałek żelastwa a tyle namieszał w moim życiu. Będąc jeszcze dzieciakiem straciłem rodziców, których wymordowali jacyś włamywacze chcący okraść mój rodzinny dom. Rozumiesz, dla paru fantów odebrali komuś życie, przykre ale prawdziwe. Wszystko dlatego, że żyłem w okolicy podobnej do tej, wokół patologia i ubóstwo, każdy na swój sposób musiał kombinować jak przeżyć. Ale wszystko ma swoje granice! Potem nie mogąc znieść tej sytuacji zacząłem pić, ćpać, by po prostu o tym zapomnieć. Zamiast tego upadłem na same dno. *nagle tajemniczy osobnik wyciąga nóż* I wtedy przydarzyła się taka sytuacja, że jakiś gość dobierał się do pewnej panny, zapewne domyślasz się, z jakim zamiarem. Chcąc pomóc tej kobiecie stałem się celem tego gościa, chciał mnie zaatakować, gdy... nagle wyciągnąłem ten nóż i pchnąłem go prosto na niego. Nawet nie pamiętam skąd on przy mnie się wziął, pamiętam tyle że należał do mojego ojca. Wracając do historii mężczyzna zmarł, mnie zatrzymała policja i tylko dzięki zeznaniom kobiety, którą uratowałem, uniknąłem długiej odsiadki. Zrozumiałem że jeśli za siebie się nie wezmę, sam lada chwila mogę zginąć. Dzięki wytrwałości i dążeniu do celu trafiłem do świata pro wrestlingu, który... tak na prawdę za wiele nie różni się od tego, w którym się wychowywałem. Dalej widzę osoby, które krzywdząc innych chcą zaspokoić swoje potrzeby czy też ludzi, którzy udając dobrych zasłaniają swoje prawdziwe, gorsze ja. Sam nie należę do świętych, swoje za uszami mam. W PHW, w którym za tydzień się pojawię po raz pierwszy, nie zamierzam bawić się w bohatera walczącego o sprawiedliwość, czy w obronie słabszych. Jeśli ktoś wszedł do tego miejsca, musi zdać sobie sprawę sam, w jakim miejscu się znalazł i z kim ma do czynienia. Ja zaś będę robić to, co umiem najlepiej, jednak jeśli ktoś wejdzie mi w drogę, zostanie surowo ukarany. Nie, to nie pogróżki, to rzeczywistość, z jaką przyjdzie wam się zderzyć stając przeciw mnie. Na sam koniec tylko jedno... Chris Cold is here!
Na arenie rozlega się "Cult of personality" i wiadome, że w drodze na ring Dan Dowson! Ten wychodzi pewnym krokiem na rampę i przygląda się fanom zebranym na widowni. Słuchając ich reakcji podąża wolnym krokiem na arenę i bawi się mikrofonem w ręce. Siada na narożniku, dalej nie zabierając ani jednego słowa. Muzyka powoli cichnie, a Dowson wreszcie podnosi mikrofon.
Dan Dowson: Wygrałem... Dajcie mi następnego, jakieś większe wyzwanie.
Na arenie gra ponownie theme Dowsona. CZy to wszystko, co miał do powiedzenia? Powoli wchodzi do ringu Ricci...
Dan Dowson: I to ma być wyzwanie?
Singles Match Dan Dowson vs Daniele Ricci
Wracamy do wydarzeń z ringu, gdzie Dowson wykręca rękę przeciwnika i naciąga ją na swój bark po czym okręca się z nią jeszcze raz wokół własnej osi. Ricci zgina się w pół, ale daje radę jeszcze wyprowadzić atak. Punch w splot słoneczny dla Dana, który pochyla się. Potężny Uppercut i cała seria kick'ów. Zawodnicy dochodzą do lin i..Daniele mija Clothesline'm przeciwnika i zatrzymuje się przed linami! Dowson się odwraca, a Ricci rusza na niego...prosto w Kill the Light! Włoch leży na deskach, a Dan chce mieć pewność, że wygra ten pojedynek i zapina Walls of Dan! Ręka Ricci'ego wygina się w dziwny sposób, a sam Daniele momentalnie klepie! Dan zwycięża!
Na titantronie pojawia się obraz z sali treningowej. Widzimy postać, która intensywnie obija worek treningowy. Po chwili mamy migawkę do areny pełnej ludzi z ośmiokątną klatką na środku. Później kolejne mignięcie do sali, w której trenuje jakiś zawodnik. Kolejna migawka, a my już jesteśmy w klatce, gdzie Bruce Buffer zapowiada walkę w swój klasyczny sposób. Słyszymy tylko "And his opponent... a former UFC Middleweight Champion of the Woooooorld..." i znów mamy migawkę do salki, gdzie fighter bez przerwy masakruje worek rękami i nogami. Kolejny błysk ekranu i znów znajdujemy się w klatce. Bruce Buffer kontynuuje swoją zapowiedź... "from Manchester, England..." ale na tym kwestia announcera się urywa, a my wracamy do siłowni. Postać wyprowadza ostatni, potężny cios w worek treningowy, przeciera pot z czoła, zabiera ręcznik z krzesła postawionego nieopodal i zmierza w kierunku wyjścia z pomieszczenia. Ekran wygasza się...
Feed Me More! Theme Rybacka, a obok niego Paul Heyman! Panowie po wygranej Rybacka na ostatnim PPV z dumą zmierzają do ringu. Za mikrofon chwyta oczywiście Paul
Paul Heyman: Mówiłem...po prostu mówiłem. A mówiąc przed Last Station, że Ryback pokona Gregorego Kowalczyka po prostu zdradziłem spoiler. Prawda jest taka, że przez PHW przewinęło się mnóstwo zawodników, którzy nazywali siebie Bestią, Niszczycielem, Władcą, ale tylko jeden - mój klient - Ryback był w stanie to udowodnić. Wiecie ile trwała walka z Kowalczykiem? 5 minut i 20 sekund. Dokładnie tyle potrzebował Ryback by zniszczyć zawodnika, który przecież kilka dni wcześniej wstał po Shell Shocked na stół. Niestety, wytrzymałość na ciosy nie idzie w parze z wytrzymałością fizyczną. Kowalczyk jej po prostu nie miał. Bądźmy szczerzy - czy ktokolwiek patrząc na bilans Kowalczyka w tej federacji, która jeszcze przed upadkiem z powodu Kennetha Riddle'a nieźle sobie poczynała, myślał, że jest on w stanie zagrozić Rybackowi? Przecież Kowalczyk przegrał nawet z jakimś mało znanym raperem, a chciał startować w jednym ringu z największą i najgroźniejszą Bestią na świecie? Ryback to Bestia, to pierwszy wybór draftu Godzilli, człowiek, przez którego potwór patrzy czy pod łóżkiem nie ma Rybacka. Niezniszczalna siła, stalowe mięśnie, a przy tym gigantyczna szybkość sprawia, że dopadnie on każdą ofiarę. Za kulisami nie ma tak naprawdę nikogo, kto mógłby stanąć z nim w szranki. Przed nami będzie za moment najważniejsze PPV w tym roku...I Ryback w tym terminie zmierzy się z wielką gwiazdą...tu, bądź w miejscu gdzie nas docenią bardziej.
Na arenie rozbrzmiewa muzyka charakterystyczna dla Paddy'ego Jacksona, który kieruje się w stronę ringu gdzie znajduje się Paul Heyman i Ryback.
Paddy Jackson: Kogo my tu mamy? Paula Heymana i niejakiego Rybacka. Paul te twoje gadanie o tym jaką Ryback jest bestią działa mi na wymioty. Masz rację w tym, że Gregory Kowalczyk jest conajwyżej średnim wrestlerem. Ale też są osoby od niego lepsze, które mogą poskromić twoją bestię. Wiesz Paul, dziwie ci się, że mamagerujesz takiego człowieka jak Ryback. To jest conajwyżej duża umięśniona kupa mięsa. Ogólnie pokonanie przez Ryback, Kowalczyka to nie jest wyczyn. A pozatym każdy wie jak wygląda kariera twojej gwiazdeczki. Na pierwsze gali Evolve po reaktywacji walczyk z PHW Championem Kennethem Riddlem. Każdy wie, że Ryback dostał słony łomot. Na trzeciej tygodniówce przyczynia się do porażki Riddle'a z Lopezem. Na czwartej przypinasz Lopeza. Potem linia pochyła. Przegrana na Acrophobii i na pierwszej tygodniówce po tejże gali. Wtedy po pewnym czasie pojawiasz się nagle ty Paul i zapowiadasz bestia, ale nie chodziło o Lesnara. Każdy myślał o kogo chodzi? A tu taki wielki niedosyt, niejaki Ryback jest twoim podopiecznym. Kariera Rybacka wygląda jak fala. Kilka suksesów, kilka porażek, kilka sukcesów, kilka porażek itd. Może ja najlepiej nie debiutowałem i na Acrophobii również przegrałem, ale potem notowałem same wygrane. I od tamtej gali jestem niepokonany. Nie obchodzi mnie co myśli publiczność zabrana na arenie, co myśli Johny Walker i każdy inny człowiek znajdujący się w tej arenie. Przed walką z Owensem na Last Station byłem na straconej pozycji, miałem spaść na samo dno, a tu niespodzianka. Paddy Jackson pokonuje faworyta. Ryback wie o tobie wiele więcej mrocznych tajemnic. Wiem wszystko, nic przede mną nie ucieknie. Paul powiedziałeś, że twoja bestia szuka rywala na największą galę wiosny. Ta osoba stoi przed twoją marną kukiełką. Wiem jakie jest ryzyko walki z Rybackiem. Wiesz jakie? To, że twój pupilek na długi czas wyląduje w najlepszym szpitalu w kraju, gdyż będą mu ratować życie po wpierdolu jaki mu dam. Ja ci Paul szanuje za to co zrobiłeś, ale tego koleżki nie szanuje i szanować go nie będę. Mam dla was dwóch radę. Ty Paul lepiej nie znajduj się przy ringu, a ty mięśniaku szykuj się na ostrą bitkę. Możesz spytać się Lovro, Adama Cole'a, Bo Dallasa czy Kevina Owensa, czy jest przyjemnie walczyć ze mną sam na sam. Ryback defeat coming!!!
Ryback i Paul Heyman patrzą po sobie zdziwieni, po chwili Heyman przemawia
Paul Heyman: Wielka odwaga Paddy. Naprawdę Cię podziwiam. Cóż to za bohaterska droga. Od bycia pomiotem całej szatni, popychadłem nawet dla sprzątaczek, kucharek i Dzyndzu stałeś się całkiem niezłym zawodnikiem. Niestety, zawodnikiem z gatunku 'coś mi się wydaje'. Wydaje Ci się, że możesz awansować w hierarchii na sam szczyt, nawet przed Kennetha Riddle - bo tam właśnie znajduję się Ryback, ale Twoja pewność siebie w starciu z rzeczywistością pęknie jak bańka mydlana. Wymieniłeś zawodników, których pokonałeś. Ani ja, ani mój klient nie wiemy kto to jest Lovro, kto to jest Adam Cole, a Bo Dallas...to chyba ten, który przygotował hot doga dla mojego klienta na zapleczu. Kevin Owens do dziś pluje trocinami, także panie Jackson - nie bądź pan kura, nie rób pan jaj. W ogóle cała Twoja wypowiedź Paddy opierała się na streszczeniu konfliktu mojego klienta z Kennethem Riddle i Jose Lopezem, ale to było dawno. Chyba pomyliłeś zawody chłopcze, nie powinieneś zostać wrestlerem, tylko historykiem. Wiesz dlaczego wybrałem Rybacka zamiast Lesnara? Bo w ich bezpośrednich konfrontacjach w PHW jest 2:0 dla mojego obecnego klienta. Nigdy nie zostaniesz kimś na poziomie mojego klienta, a publiczność na arenie nie myśli o Tobie ani dobrze, ani źle. Jedyną myślą jaką Cię obdarzają to -'O Jackson...w końcu mogę iść do toalety'. No cóż, myślę, że zrobimy Ci wielką niespodziankę - mój klient zgadza się na Twoją propozycje - wróć tutaj za tydzień, mamy pewien pojedynek, który na pewno Cię zweryfikuje.
Niespodziewanie po słowach Heymana to Ryback chwycił za mikrofon
Ryback: Moja kariera to linia pochyła tylko jeśli dolny koniec jest przymocowany do Twojego poziomu. Za tydzień weryfikacja Twoich słów..czekaj..jak Ty miałeś na imie? Jak pies jakoś..o tak, Paddy...Nadchodzi Pora Zniszczenia!
REKLAMA
Na arenie rozlega się "Angry Chair", co spotyka się z ogromnym buczeniem ze strony zebranej widowni! Na rampie jednak nikt się nie pojawia i dopiero po dłużej chwili widzimy nowego mistrza Hardcore, który wjeżdża na halę swoim harleyem! Wes robi kółko wokół ringu, po czym odstawia maszynę i wraz z pasem wchodzi do kwadratowego pierścienia. Wallace staje w jego centrum i ogląda się po widowni, a następnie z uśmiechem na ustach wznosi mistrzowski tytuł w górę, co spotyka się z jeszcze gorszą reakcją publiczności...
Wes Wallace: Każdy z was przewidywał, że nie wyjdę z królestwa D-Vona w jednym kawałku, że Dudley po prostu zniszczy tego "żółtodzioba", którym mnie nazywaliście... Tak było, prawda? <heel heat> A jednak stoję tu dzisiaj przed wami, a na moim ramieniu spoczywa coś, czego nie miałem wręcz prawa zdobyć... Każdy z was, jeden po drugim, skazywał mnie na porażkę, bo nie dość, że miałem mniejsze doświadczenie i mniejszą renomę, to co najważniejsze, nasz pojedynek odbył się w samym domu i na zasadach "legendy hardcore'u", "legendy ECW" i waszego wielkiego bohatera, D-Von'a Dudley! I co zrobił wasz "bohater"? Wasz bohater okazał się pieprzonym tchórzem, który nawet nie raczył się pojawić się dzisiaj na gali, aby spojrzeć wam wszystkim prosto w twarz! Wasz bohater... Zawiódł... <heel heat> Nikt we mnie nie wierzył, a na samym końcu to jednak ja zostałem ogłoszony <wznosi pas w górę> nowym mistrzem Hardcore... Nie tylko pokonałem Dudleya zdobywając swoje pierwsze mistrzostwo w tej federacji, ale także sprawiłem, że D-Von sam zrezygnował z dalszej konfrontacji ze mną! Sam zrezygnował z obrony swoich największych wartości, swojego dziedzictwa, historii oraz dobrego imienia ECW, na którym tak cholernie mu zależało... Wasz "bohater", który miał tak wielką wolę i serce do walki, po prostu nie wytrzymał naszego wspólnego pojedynku i... Odklepał... <Wes zaczyna się śmiać, zgarniając przy okazji kolejną porcję wielkiego heatu> W niedzielę nie dość, że POKONAŁEM Dudleya i sprawiłem, że musiał KLEPAĆ w matę, to dodatkowo zniszczyłem jego królestwo, a także naplułem prosto w twarz wszystkiemu, co przed Last Station starał się bronić... I zapamiętajcie wszyscy raz na zawsze, to już koniec D-Vona, historii i koniec ECW... W niedzielę rozpoczęła się nowa era pasa Hardcore Championship i zaprowadzę go schodami do nieba na najwyższy możliwy poziom. Moja droga z tym mistrzostwem będzie długa i przyjemna niczym jazda harleyem przez Route 66, nie natrafię na żaden ostry zakręt i rozjadę każdego, kto będzie chciał mi odebrać moją własność... A jako, że tak wielkie zwycięstwo trzeba uczcić, za tydzień odbędzie się specjalny koncert w moim wykonaniu, celebrujący nowe, czasy dla pasa Hardcore. Czasy, w k...
W tym momencie na arenie rozbrzmiewa theme Kevina Owensa! Wes jest zdenerwowany, że nie mógł dokończyć przemowy, jednak odkłada pas i rzuca mikrofon, a to oznacza, że pora rozpocząć dzisiejszą walkę wieczoru! Klatka zostaje spuszczona z sufitu i jesteśmy gotowi!
Steel Cage Match Wes Wallace vs Kevin Owens
Walka trwa w najlepsze. Owens klinczuje swego przeciwnika i wykonuje mocny IrisWhip, jego rywal odbija się od lin i mamy Clothesline, jednak nie! Wallace się uchyla, wraca w stronę rywala i otrzymuje Superkick! Przypięcie 1...2... Kick Out! K.O nie zwalnia tempa zaczyna wykrzykiwać coś w stronę rywala, który dochodzi do siebie po czym rozpoczyna wspinaczkę w górę klatki, ale co to!? Texas Bullet się zrywa chwyta swojego oponenta i zrzuca go ze znacznej wysokości! Momentalnie podnosi przeciwnika i wykonuje mocny Vertical Suplex, teraz to on rządzi w klatce, mamy odbicie od lin i Leg Drop, który trafia w cel, mistrz przypina 1...2...Kick Out! Blackbeard nie ma zamiaru opuszczać klatki widać, że zależy mu na upokorzeniu przeciwnika, czeka aż ten się podniesie i widzimy charakterystyczny wystrzał z pistoletu, będzie Bullet....Nie! Kevin w ostatniej chwili uciekł w bok, jego rywal zaliczył pusty przelot, a w dodatku teraz inkasuje potężnego Buklldoga! The Prizefighter powoli wchodzi na szczyt klatki, jednak jego rywal zaczyna robić to samo, obaj panowie rozpoczynają wymianę ciosów w połowie wysokości klatki, Kevin zrzuca swego oponenta i ma otwartą drogę do zwycięstwa, jest na szczycie klatki i...Skacze mamy przepiękny Senton Bomb! To musi być koniec 1...2... Kick Out! Jak on to zrobił? Owens jest wściekły twierdzi, że sędzia doliczył do trzech tak się jednak nie stało. Poirytowany zapaśnik momentalnie wynosi mistrza Hardcore na swe barki, ale Texas Bullet zaczyna uderzać go łokciami i ląduje za jego plecami mamy klasyczny Roll-Up 1...2... Kick Out! Emocje są na najwyższym poziomie fani na trybunach przekrzykują się, ależ się dzieje! Wracamy do ringu gdzie obaj zawodnicy stoją na nogach mamy klasyczny klincz który wygrywa Owens, trzyma swego rywala za wykręconą rękę, jednak ten się uwalnia i wykonuje przepiękny Hellraiser, Lone Rider jednak przytrzymuje się lin widać, że odczuł poprzednie akcje, zaczyna jednak powolną wspinaczkę w górę klatki, patrzy w dół i widzi, że K.O jest już na nogach, postanawia skoczyć i trafia! Prosto w ręce rywala który wykonuje Powerslam niemalże z powietrza! Mamy przypięcie 1...2... Shoulder Up! Whaaaaaaat?? Okrzyk dało się słyszeć na trybunach, każdy jest w szoku, a mina Owensa mówi wszystko. Kevin ma dość podnosi swojego przeciwnika i chce przerzucić go przez liny, ten jednak wykonuje sprytny wymyk i potężnym Clotheslinem wbija Owensa w stalową konstrukcję! Kevin wtruluje się do ringu, ale tam czyha już na niego mistrz, który rozpędza się i wykonuje mocny ELbow Drop! Mamy kolejną już próbę przypięcia 1...2... Kick Out! Widać, że dziś potrzeba czegoś specjalnego aby wygrać z rywalem. Lone Rider odpoczywa przez chwilę w narożniku, bierze rozpęd i trafia na Big Boot od wstającego przeciwnika, Owens momentalnie wrzuca swego przeciwnika w narożnik i serią uderzeń sprowadza go do pozycji półleżącej, a to oznacza tylko jedno rozpęd i Cannonball Senton w narożniku! The Prizefighter nie ma zamiaru kończyć i podnosi pół przytomnego rywala, zaczyna sygnalizować swą siłę, ale robi to chyba za długo jednak nie, mamy potężny Vertical Suplex! Mistrz rozłożony na łopatki, Owens głośno się śmieje i przez dłuższą chwilę stoi nad pół przytomnym przeciwnikiem przeciąga go bliżej lin i rozpoczyna wspinaczkę co on chce zrobić?! Owens jest na szczycie klatki staje, lecz nie zauważa że przeciwnik powoli się podnosi. Kevin chce wykonać Double Foot Stomp ze szczytu klatki, leci, ale trafia na Bad Moon Rising! Cóż za wspaniała akcja to musi być koniec 1...2...3!
Klatka podnosi się i po kilku chwilach zawodnicy ją opuszczają. Fani myślą, że to koniec gali i powoli opuszczają halę, lecz nagle na titantronie pojawia się obraz z domu, który znajduje się w Hiszpanii a dokładniej w Las Palmas. Można zauważyć w nim Jose Lopeza! Lopezzo siedzi na kanapie i chyba ma coś do przekazania.
Jose Lopez: Niestety nie mogłem pojawić się na dzisiejszym Evolve... Życie pisze różne scenariusze. Jedne nam sprzyjają, drugie zaś niekoniecznie. Akurat ja doświadczyłem tej drugiej opcji, jednakże mimo wszystko znalazły się w niej pozytywne akcenty. W życiu najważniejsze jest zdrowie, oczywiście pewnych dwóch delikwentów powie, że pieniądze. Będą tak twierdzić do momentu, aż właśnie to zdrowie zacznie im szwankować. Chociaż patrząc na ich zachowanie, to śmiem stwierdzić, że tak się właśnie dzieje. Z ich zdrowiem psychicznym jest już coraz gorzej... Jednak teraz nie będę rozwodzić się na ten temat. Właśnie wróciłem ze szpitala, ponieważ z moją mamą ostatnio nie było zbyt dobrze. To jest powód mojej dzisiejszej absencji. Raczej nie mam zamiaru rozwijać tego tematu, bo to sprawa dosyć prywatna. Powiem tylko tyle... jest lepiej. To jest jeden z pozytywnych akcentów. Znalazł się również drugi. Z tego, co wiem, do władz Pure Hardcore Wrestling dołączył sam Chris Jericho. Cóż, ktoś taki na pewno ma większe pojęcie o wrestlingu aniżeli Johny Walker. To chyba oczywiste. Na Last Station zostałem wyrzucony z pociągu symbolizującego mistrzostwo. Mimo, że miałem bilet w postaci zwycięstwa w walce wieczoru. Bilet to mało powiedziane, można powiedzieć, że miałem ich kilkadziesiąt. Jak widać to za mało dla Walkera, on i tak zrobił swoje. Pozostałem w ciemnym tunelu jednak to nie koniec. To nie koniec, ponieważ dostrzegam w tym tunelu światełko. Tym światełkiem jest Chris Jericho oraz wszyscy ludzie, którzy chcą zmian i we mnie wierzą. Skoro powiedziano już A w postaci Y2J’a w PHW. Czas powiedzieć B w postaci zmiany mistrza. Obiecuje, że tak się stanie, bo wszyscy zasłużyliście na to po tych tygodniach posuchy. Za tydzień wrócę i zakończę to, co zacząłem. Na Acrophobii zabrakło mi doświadczenia. Na Last Station nie brakowało mi niczego, za to Riddle’owi i Walkerowi zabrakło godności… Zabrakło także argumentów w ringu, więc papierowy mistrz dzięki mocy papierków, które wielbi Johnny, zachował mistrzostwo… Jednak nie zachowa spokoju, bo teraz wszyscy widzą, kim jest Kenneth Riddle…
Po tych słowach widzom ukazuje się obraz z Wysp Kanaryjskich, który przedstawia przepiękny zachód słońca.
...i tym romantycznym obrazkiem Evolve schodzi z anteny.
|
Ciekawy wstęp od Tylera, czekam na to, co zamierza ujawnić w przyszłym tygodniu. Na razie ten program wygląda bardzo interesująco i liczę, że w najbliższych tygodniach to się nie zmieni.
Logo całkiem spoko, w końcu nasze i w końcu bez błędu w nazwie. A komentatorzy widzę poszli na piwo, albo Mariusz im wpierdolił
Galę otwiera świętujący mistrz, bardzo słusznie. Riddle w segmencie odwalił swoją robotę, może to nie było coś bombowego, bo zdarzało mu się już wygłosić lepszy speech, jednak to też wygląda w porządku. W zasadzie nie mam się do czego przyczepić, powiedział to, czego każdy oczekiwał i podkreślił swój heelowy status w feudzie. Znowu wylizał dupsko Walkerowi. Ogólnie dobrze. O, a ten mu włazi w dupę jeszcze bardziej, także widzę solidną podstawę dla publiki do gwizdania na tych panów. Braci Golców to bym się nie spodziewał. Jericha w sumie też nie. Speech Y2J'a spoko, na kształt jego postaci w WWE, chociaż można go opanować w lepszym stopniu, także liczę, że piszącemu uda się tego dokonać. Za to na pewno na osobie Chrisa powinien zyskać zarówno ten feud, jak i cała federacja, o ile oczywiście program zostanie odpowiednio poprowadzony. Druga część wypowiedzi Jericho bardziej mi się spodobała. Wprowadzenie nowego pasa mi odpowiada, mam tylko nadzieję, że ta garstka nowych zawodników nie zniechęci się zbyt szybko do gry. Mocne otwarcie gali, propsy.
Reporter próbuje robić z siebie gwiazdę, trochę niepotrzebnie, skoro nawet nie ma nazwiska. Początek wywiadu taki nijaki, po pierwszych dwóch kwestiach myślałem, że będzie zwykły face, ale pod koniec nawet zaciekawił. Powiem tak - gimmick ma potencjał, który mam nadzieję zostanie odpowiednio wykorzystany, tutaj póki co krótko, więc mogę powiedzieć jedynie, że poprawnie.
Przed chwilą mówiłem o typowych face'ach i już jednego takiego dostałem w osobie Okady. Póki co gimmickiem się nie wyróżnił, jednak wypadł dość przekonująco, trochę cukierkowo, jednak od biedy można by było mu przycheerować. Może wiele nie wniósł tym segmentem (prócz zasugerowania publice kto wygra walkę), jednak wypadł przyzwoicie, może tutaj być spokojnym midcarderem.
Co za jerk. Ego to ten koleś ma konkretnie napompowane. Ale jest dobrze, charyzmatyczny człowiek, wie jak ugryźć wrestling od heelowej strony. Póki co najlepszy z trzech debiutantów, zobaczymy jak będzie wypadał w programach. Z drugiej strony podejrzewam, że i tak skończy maksymalnie w midcardzie, bo wątpię, żeby ShowOff zaczął komentować galę, a bez tego u Whipa ciężko.
Dickinson trochę się rozgadał. Sam się uśmiechnąłem na początku tego speechu. Trochę za dużo tu napchane reakcji publiki, co drugie zdanie to tekst poboczny. W sumie ciekawy osobnik z tego Chrisa. Niby kolejny gnojek, który jedzie po wszystkich, ale z drugiej strony da się go lubić przez ten dość arogancki, ale momentami zabawny, styl wypowiedzi. Nie wiem, w ile postaci wcielał się już Haris w trakcie swojej e-fedowej kariery, ale póki co ta wygląda chyba najlepiej, może nawet lepiej od Devona Robinsona. Miło, że dostał pas. Gdyby tylko Haris wykazał chęć do napisania jakiegoś komentarza, to może by się trochę z niego nacieszył, a tak to zakładam, że wkrótce go straci. Dallasa nie oceniam. I poprawcie końcówkę walki, bo "Bo Dallas znowu przegrywa, a Dickinson znowu przegrywa!" wygląda trochę głupio.
Problemów Bainesa ciąg dalszy. Ciekaw jestem, do czego to doprowadzi. Tutaj to wygląda nawet na zalążek heel turnu, ciekawe czy faktycznie coś takiego nastąpi. Dobrze napisany segment, nie mam się do czego przyczepić, czekam na kolejne odsłony tego konfliktu i rozwój sytuacji psychicznej Bainesa, bo jak na razie trudno przewidzieć, jak to może wyglądać na kolejnych galach. Plus.
Reaper chce zniknąć...ciekawe czy na serio. W sumie szkoda by było, bo dobrze jest mieć tego typu potwora w rosterze, z drugiej strony on ewidentnie musi się odbudować po porażce z Dowsonem. Nie jestem raczej fanem wrzucania do programów takich abstrakcyjnych motywów, jak z horroru. To nie zawsze wychodzi. Ale nie będę przekreślał. Na razie wygląda to interesująco. Oby się odbudował, tym razem już naprawdę, bo to dobra postać, z potencjałem, a ostatnio miał sporo pecha.
Eilberg póki co dość krótko. Jako tako udało mu się przedstawić. Nie było to może wybitne, ale poprawne. W sumie kibicuję tej postaci, bo z dotychczasowych kreacji Khaliego zapowiada się najlepiej. Nie zmarnuj go, bo jakiś potencjał jest. Ciekaw jestem, jak sobie poradzi w dłuższym speechu, albo w konfrontacji.
O, i jeszcze jeden debiutant. Po wyglądzie stwierdzam, że to jakiś świr. Przedstawił swoją historię, która jest w sumie dość ciekawa. Nie jest to jakiś super wybitnie oryginalny pomysł, a przynajmniej na razie tak to wygląda, ale jest nieźle. Póki co jeszcze nie zaznaczył wyraźnie swojego charakteru, poza tym, że wygląda raczej na sprawiedliwego. Zobaczymy, potencjał zdecydowanie jest.
Dowsona nie ma co oceniać po dwóch zdaniach. Zobaczymy, czy program z Reaperem będzie kontynuowany, bo jak na razie mam co do tego wątpliwości. Ricci to już w zasadzie został zabity. I przepraszam za nie napisanie walki, whip zrobił to za mnie, ale w sumie wielkiej różnicy nie ma, i tak wiadomo że musiało się to skończyć wygraną Dowsona.
Kolejny gość, którego nie znam. Skoro Manchester, to najpewniej to ta postać Kaza, bo chyba tylko on jeszcze się nie pojawił (poza nim Elias i Ezreal, ale żaden z nich nie jest z Manchesteru). Na razie bez oceny, bo nie było żadnej kwestii mówionej, taki wstęp do wprowadzenia postaci.
Nie wiem po co to kolejne nawiązanie do Riddle'a ze strony Heymana. Gdyby jeszcze Ryback miał stoczyć z nim walkę, to okej, ale w tym momencie musiałby ją przegrać, a tego nie chcę oglądać. Ale potem fajnie, bardzo fajnie. Zwłaszcza ten draft Godzilli mi się spodobał. Kto jak kto, ale Heyman, oczywiście w odpowiednich rękach, potrafi konkretnie zbudować zawodnika. Hmm, zmierzy się z wielką gwiazdą, a jednak wyszedł Paddy Jackson i to jeszcze w złym bbcode. No nie przekonuje mnie ten Jackson. On powinien mieć gimmick pisarza streszczającego kariery swoich przeciwników. Problemem Paddy'ego jest brak charyzmy, po prostu jego kwestie nie wyglądają wiarygodnie przy przeciwnikach. Ciągle mam przed oczami obraz Titusa O'Neila przechwalającego się przed Brockiem Lesnarem w WWE, tak to sobie wyobrażam. Średnio tu wyszedł, to nie jest poziom Rybacka i Heymana wg mnie. Będzie musiał coś zmienić, jeśli nie chce zostać zjedzony. Duch Dzyndza wciąż unosi się nad PHW, serio, koleś jest legendą, a chyba nikt tutaj nie widział żadnego jego segmentu (może poza Fotim, jeśli Foti widział to proszę o jakieś info). Heyman odpowiada znów konkretnie, znów mocno. Owens pluje trocinami <3 w sumie Paddy sam sobie strzela w stopę chwaląc się Owensem, bo przecież Ryback również ma KO na rozkładzie i to w bardziej widowiskowym stylu. Z tym historykiem to tak właśnie jak mówiłem. Dobra robota, nie wiem jak Paddy się odgryzie, ale chyba będzie musiał.
Wallace nie ułatwia mi zadania, jakim jest odbudowanie się po porażce. Mocny speech, skupił się głównie na D-Vonie, co jest zrozumiałe. Heelowo, jak zawsze, dobrze mu idzie granie złodupca. Pod koniec gimmickowo, plus za nawiązanie do motocykli, bo tego było trochę mniej w tym programie. Koncert to też ciekawy pomysł, takie rzeczy chyba nieczęsto się zdarzają na galach wrestlingu (z wyjątkiem WM'ek, ale tam to zawsze jest pełno syfu z celebrytami). Plus.
No i mamy Lopeza. Początek taki raczej jak face, w sumie to on jest tym dobrym w programie z Riddlem, trochę paradoksalnie. Plus za wykorzystanie motywu pociągu w speechu. Takie to klimatyczne w sumie było, przyjemne. Czekam na dalszy rozwój ich feudu, który wygląda coraz bardziej interesująco i w zasadzie zdobycie pasa przez Lopeza zbliża się wielkimi krokami, bo nie wyobrażam sobie, żeby tak się nie stało. Po prostu na to zasłużył. Kolejne dobre promo.
Cholera, podobała mi się ta gala. W zasadzie bez jednego słabego momentu, za to z bardzo wieloma dobrymi. Z debiutantów mogę wyróżnić Milestone'a i Chrisa Colda. Dobre wrażenie zrobił na mnie także Dickinson. Wiadomo, Lopez, Wallace czy Ryback też, ale oni mają ugruntowaną pozycję i wiadomo, że spisują się bardzo dobrze. Propsy za całokształt panowie.
|