Przenosimy się z kamerą przed halę, w której odbywa się dzisiejsze wydanie Evolve. Z łatwością możemy dojrzeć sporą grupkę ludzi, którzy otaczają kogoś i krzyczą. Zbliżamy się tam i widzimy, że w samym centrum tego zbiorowiska znajduje się... Kenneth Riddle, który rozdaje pączki!
Kenneth Riddle: Jeden dla Ciebie, kolejny dla Ciebie... i jeszcze jeden dla Ciebie, smacznego!
Zadowolone dzieci odchodzą, kiedy nagle przed PHW Heavyweight Championem pojawia się nieco otyłe... no dobra, cholernie grube dziecko. Dokładniej, wygląda ono mniej więcej TAK (KLIK!). Riddle ogląda chłopczyka od góry do dołu i mina odwraca mu się o 180 stopni.
Kenneth Riddle: Ale Ty... Ty już chyba zjadłeś dzisiaj całą fabrykę pączków, razem z pracownikami. Tłusty czwartek to nie jest święto grubasów! To jest cheat day dla ludzi dbających o siebie! Zrób coś ze sobą, bo umrzesz w wieku 40 lat na zawał! Głupi dzieciak...
Chłopiec zaczął przeraźliwie płakać, wszyscy wokół zaczęli go pocieszać. Riddle tylko pokręcił głową i opuścił całe zbiorowisko, powtarzając tylko pod nosem "idioci... no idioci...".
![https://preview.ibb.co/bH3cEG/EVOLVE.png](https://preview.ibb.co/bH3cEG/EVOLVE.png)
Earlier Tonight...
Obraz z kamery pokazał siedzącego w samochodzie mężczyznę. Nie był to osobnik jakoś szczególnie wyróżniający się, czy rzucający w oczy - zwykły łysy facet ubrany w bluzę z kapturem - bo tyle było widać. Wnętrze samochody było już nieco bardziej wyszukane, całość wyłożona byłą skórą. Mężczyzna nie jechał, po prostu siedział w stojącym na parkingu pojeździe. Po chwili odwrócił się do kamery. - Hmm, a co to za przystojniak? Czyżby to był Big Dick? - rozpoczął z nieco sarkastycznym uśmiechem na ustach - Tego wam nie pokażę, za dużo dzieci i staruszek to ogląda. Ale zacznijmy od tego, kim jestem. Otóż już objaśniam i wyjaśniam. - odchrząknął - Jestem nowym koniem w stajni tej federacji. Tak, wiem że gadam o przyszłości i kreuję się na "pana i władcę". Ile razy to już wiedzieliście? Ile to już razy pojawiały się pachołki stawiające się w roli BOGÓW? Odpowiedź jest raczej wam znana. Jednak co ja mam do zaprezentowania? Zaczynając do ponadprzeciętnej techniki, idąc do pełnej i niepowstrzymanej agresji aż do niepowtarzalnego stylu i tego. - odsunął się lekko w tył, po czym podwinął dół bluzy pokazując swoje mięśnie brzucha. - Tak, mam to wszystko, czego potrzeba, aby być gwiazdą. Z resztą pierwszy krok wykonam już dziś, tak mówię o walce z tym dziwadłem. Tak, wiem kim jest ten pajac - dzban może mi karty tasować. - przybliżył twarz do kamery - Pamiętaj ciemniaku, oświecę Cię i oślepię moim światłem - po czym wykonał znane wszystkim "too sweet" i zaśmiał się krótko. - Dość gadania, czas działać - puścił "oczko" do kamery i ją wyłączył. Był gotowy do walki, gotów aby przejąć tę federację.
Na titantronie widać napis ,,Mysterious is hier", po czym słyszymy theme song Jeffa Taylora, który wolnym krokiem kieruje się w stronę ringu.
Jeff Taylor: Czas wędrówki się skończył...The Mystrious dotarł do federacji zwanej Pure Hardcore Wrestling...Dziś nadszedł czas zniszczenia pierwszej ofiary...Chris Dickinson...Zaczyna swoją karierę...Lecz zakończy się ona...Po tej walce...Silny? Szalony? Chamski? Nieziemsko utalentowany?...Cechy tej osoby...Zaczynasz swój wielki połów...Nie wie jednak...Że nie podoła...Jest zbyt słaby...Wyszukiwałeś okazji i ja dostałem...Lecz życie karze...Za złe występki...Możesz być nawet w najlepszej formie...Lecz przegrasz...Możesz szukać schronienie...Lecz nie uciekniesz przed diabłem...Dorwie cię nawet na końcu tego świata...ON cię chce u siebie...W piekle...Potrzebuje cierpiącego człowieka...
Singles Match Chris Dickinson vs Jeff Taylor
Wracamy po reklamach. W ringu znajdują się Chris Dickinson oraz Jeff Taylor. W tym momencie to Jeff Taylor ma inicjatywę, ponieważ częstuje punchami Dickinsona, który znajduje się w narożniku. Następnie mamy Irish Whip do przeciwległego narożnika, po czym Taylor rusza na Chrisa, jednak The Top wystawia nogę.The Mysterious jest teraz oszołomiony, wykorzystuje to Dickinson, który wykonuje Bridging Snap Suplex! Jest od razu pin 1..2 KICKOUT! To była wspaniała akcja, skąd Chris ma tyle siły? The Cyborg atakuje teraz swojego rywala serią stompów. Chwile później przechodzi przez liny, tak by być na apronie i wykonuje Springboard Elbow Drop! Kolejny pin 1..2 KICKOUT! To nadal za mało by pokonać Jeffa Taylora. Dickinson długo nie czeka i pomaga wstać rywalowi, jednak ten odpycha go i wykonuje Big Boot! Następnie The Mysterious podnosi swojego oponenta i częstuje go Vertical Suplexem! Na tym nie kończy, ponieważ zaczyna tauntować i czeka, aż jego rywal wstanie. Chyba chce skończyć tę walkę. Gdy Mad Warrior wstaje, Jeff Taylor łapie go za szyje i chyba będzie Chokeslam! Jednak w momencie podniesienia Chris wyrywa się i wykonuje Jumping Corkscrew Roundhouse Kick! Taylor nie wie co się dzieje dookoła niego, jednak nie upada. Dickinson wykorzystuje stan Jeffa i wykonuje Roll-up! 1..2..3! Koniec! Wygrywa Chris Dickinson!
Kamera przenosi nas na backstege, gdzie znajduje się ,,The Architect" Arthur.
Arthut: Najlepszy człowiek w tym biznesie debiutuje w tej federacji. Przez całą moją karierę dawałem z siebie wszystko. W WG Federation byłem legendą. Mimo, że przegrywałem to potem wracałem lepszy. Byłem na zakręcie, lecz powróciłem w wielkim stylu, walczyłem z najlepszymi, lecz postanowiłem z tamtąd odejść, gdyż nie było tam dla mnie godnego rywala. Po serii porażek każdy we mnie zwiątpił, lecz udowadniałem, że się mylili. The Architect szuka wyzwań i je znajdzie. Wszystko się kiedyś kończy, a kiedyś zaczyna. To jest dopiero początek tej wielkiej przygody.
Obraz z kamery gaśnie.
REKLAMY
Słychać theme song charakterystyczny dla ,,The American Brutala" Paddy'ego Jacksona, który wyluzowany wolnym krokiem kieruje się w stronę ringu.
Paddy Jackson: Kolejny tydzień muszę patrzeć na wasze paskudne twarze.
Fani zebrani na arenie buczą na The American Brutala.
Paddy Jackson: Dobra. Możecie się wreszcie zamknąć. Przez wiele tygodni traciłem czas na walki z nic nieznaczącymi rywalami, albo pozostawałem bez walki. To się cały czas powtarza, dzisiaj pokonam tą śmieszną kukiełkę, zwaną Bo Dallaem, który dostał w zeszłym tygodniu został poskładany za pomocą trzech akcji przez Jacka Wilsona, który jest nikim w tym biznesie. Niestety muszę tracić czas na tego człowieka. W zeszłym tygodniu poznaliście mój nowy cel, a jest nim ,,The Prizefighter" Kevin Owens. Jego cel jest taki sam jak mój, czyli bycie najlepszym. Co mogę o nim powiedzieć? W debiucie pokonał Samuela Johana Bleke...nicnieznaczące zwycięstwo, na PPV walczył przeciwko mnie w Fatal Four Way'u i przegrał tak samo jak ja. Po tym niszczy Wesa Walleca, coś znaczącego. Przegrał w Triple Threat Matchu...Wstyd. I ostatnio pokonał Goldberga...No i wreszcie zwrócił na siebie uwagę. Jak skończył wiadomo, był bezbronny. Nie umiał się bronić przed moją siłą. Wszyscy uważają, że on jest odemnie lepszy, lecz tak nie jest. Jesteśmy na podobnym poziomie. Jest lepiej odemnie prowadzony, dostaje poważne walki, był wysoko w karcie, a ja byłem zawsze w openerze. Jednak, gdy staniemy razem w jednym ringu, to wszyscy zobaczą, że popełnili błąd stawiając na niego, a nie jedynego w swoim rodzaju ,,The American Brutala" Paddy'ego Jacksona.
Na arenie rozlega się theme song Bo Dallasa! Ten zmierza do ringu, przed wejściem odbiera mikrofon.
Bo Dallas: Ej przestań się tak wypowiadać o mnie! Może i jesteś silniejszy, większy i wygrałeś więcej walk… No w ogóle coś wygrałeś w przeciwieństwie do mnie... Jednak nie masz tak silnej woli walki jak ja! Więc nie możesz okazywać takiego braku szacunku. Za chwile stoczymy tutaj walkę i zmienisz o mnie zdanie! Uwierzysz we mnie! Bo-lieve!
Singles Match Paddy Jackson vs Bo Dallas
końcówka walki... Jackson przez większość walki dominuje swojego przeciwnika, Dallas teraz próbuje odpowiedzieć Dropkickiem i trafia! Paddy na moment się zachwiał, ale udaje mu wyprowadzić potężny punch po którym dokłada Body Slam! Mamy przypięcie 1...2...Kick Out! Bo Washington jest w tarapatach sprytnie jednak opuszcza ring pod dolną liną, wraca do kwadratowego pierścienia i trafia na Big Boota! The Brutal American podnosi swego oponenta wynosi go na barki i wykonuje potężny Powerbomb! Można rzec, że The Inspirational nie istnieje w tym starciu, ponownie znajduje się na nogach, lecz tylko na chwilę, gdyż przeciwnik "częstuje" go soczystym Spearem wykonanym po rozpędzie z narożnika! The Psychopath zaczyna coś wykrzykiwać w stronę przeciwnika, ten powoli się podnosi, ale jeszcze nie w pełni doszedł do siebie. Paddy skrzętnie to wykorzystuje i mamy Paddy DDT! To nie koniec, Jackson pomaga Dallasowi znaleźć się w pozycji klęczącej i mamy Blackout! Przypięcie 1...2...3!
Paddy zmęczony, ale szczęśliwy celebruje zwycięstwo w ringu, jednak jego radość nie trwa długo. Rozbrzmiewają dwa dźwięki elektrycznej gitary i na arenie pojawia się Kevin Owens. The Prizefighter w dłoni trzyma mikrofon, sam ubrany jest w idealnie skrojony, granatowy garnitur. Staje na rampie i podnosi mikrofon do ust.
Kevin Owens: Brawo Paddy, imponujące zwycięstwo. Pokonanie Bo Dallasa to nie lada osiągnięcie, nie zapomnij wpisać sobie go do CV. Szkoda tylko że ten długowłosy Amerykanin nic w tej federacji nie znaczy, tak samo jak Ty. Nawet Twoje imię, Paddy, zdradza jak słabym osobnikiem jesteś. Twoi rodzice już od narodzin wiedzieli że nic męskiego z niego nie będzie, więc nadali Ci zdrobniałe imię. Widzisz, nawet Twoi rodzice Cię zawiedli, więc i Ty zawiedziesz sam siebie. Pięknie mówiłeś o podboju tej federacji, nawet widziałem Twoje niekonwencjonalne próby podbicia PHW. Możliwe że nawet by Ci się kiedyś udało spełnić marzenia, ale popełniłeś jeden, wielki błąd. Podniosłeś na mnie rękę, a tego Tobie nie odpuszczę. I jeszcze zrobiłeś to w żałosny sposób, atakując mnie po WYGRANEJ walce z Goldbergiem. Rozumiem że atakując mnie, gdy ja byłbym w pełni sił to nie miałbyś okazji nawet mnie drasnąć i to jest powód dla którego zaatakowałeś mnie zmęczonego. Mam dla Ciebie jedną, bardzo ważną wiadomość. Twój podbój federacji kończy się właśnie w tym momencie. Ja sam dopilnuje, abyś dostał bardzo bolesną nauczkę i pokazał bardzo wyraźny sygnał całej szatni że z Kevinem Owensem się nie zadziera. Ale nie dam Ci tej lekcji teraz, nie zrobię tego również na przyszłym Evolve. Zrobię to na najbliższym PPV. The Last Station będzie Twoim ostatnim przystankiem w drodze do sławy, po którym zawrócisz i odejdziesz w niepamięć. I co najlepsze, ludzie będą płacić aby obejrzeć jak Paddy Jackson zostaje niszczony. A ja akurat się rozgrzeje przed większymi wyzwaniami i moją walką na największej ze scen PPV. Au revoir!
K.O uśmiechnięty macha do Jacksona i udaje się na zaplecze.
Paddy nadal stoi w ringu i ma w głowie słowa Owensa, ale z maty podnosi się Bo Dallas. Widać, że jest w tragicznym stanie, boli go chyba każde jedno żebro z osobna. Bo podchodzi do Paddy'ego i podaje mu rękę, a z jego ust idzie wyczytać, że dziękuje Jacksonowi za stoczony pojedynek. Paddy...łapie dłoń Dallasa, ale tylko po to żeby wykonać nim Irish Whip i następnie ponownie wymierzyć mu Spear! Po tej akcji fani nagradzają "The American Brutala" solidnym buczeniem, ale ten tylko uśmiecha się pod nosem i wychodzi z ringu zostawiając tam biedaka, jakim niewątpliwie jest Bo.
Feed Me More! Ubrany w skórzaną kurtkę i jeansowe spodnie oraz czapkę Ryback wychodzi z otchłani kulis, a wraz z nim na ring zmierza Paul Heyman. Gdy panowie są już w ringu głos zabiera manager
Paul Heyman: Od zeszłego tygodnia wiele się zmieniło. Dostawaliśmy mnóstwo wiadomości czy Ryback żartowniś znika, czy moja obecność mu pomoże, odpowiem na nie tu i teraz. Tak, Ryback żartowniś znika! Rozpoczyna się era Rybacka niszczyciela, era Rybacka, którego nikt nie jest w stanie pokonać. Nie patrzymy na narodowość. Tydzień temu Włoch został odesłany do Diabła, i wierzcie mi, że niezależnie od narodowości - każdy z nich zostanie odesłany dokładnie w to samo miejsce co Włoch! Federacja, w której nie ma żadnego Polaka potrzebuje bohatera, którym zostanie Amerykanin, pochodzący z Las Vegas....RYB...
Heyman nie zdołał dokończyć swojej wypowiedzi, gdyż usłyszeliśmy nieznany dotąd theme, a zza kulis wynurzył się potężny jegomość ok 210 cm wzrostu, z mięśniami niewiele mniejszymi od Rybacka, ubrany jeansowe spodnie i kurtkę oraz w najprawdopodobniej skórzanej masce. Zanim kolos doszedł do ringu jeden z sędziów przybiegł żeby go zatrzymać jednak został rzucony w publiczność. Gigant wszedł do ringu i stanął przed Rybackiem, który był lekko zdekonsternowany. Panowie patrzyli przez chwile na siebie, po czym znacznie większy zawodnik zrzucił Rybackowi czapkę z głowy, a to przelało czarę goryczy i Big Guy rzucił się na oponenta spychając go do narożnika i zasypując serią ciosów! Nieznany zawodnik odepchnął Rybacka, a gdy ten zbierał się do ponownego ataku otrzymał Big Boot! To zrzuciło go z nóg, i choć Human Wrecking Ball wstał to natychmiast został złapany za szyję i rywal wykonał mu Chokeslam! Wydawało się, że to już koniec, ale nic bardziej mylnego, gigant podniósł zawodnika z USA i wrzucił go sobie na barki wykonując potężny Powerbomb! Po kilkunastu sekundach konsternacji na trybunach, zdjął maskę...to Gregory Kowalczyk!! Były zawodnik PHW powraca atakując byłego mistrza Hardcore! Polish Destroyer po wielu miesiącach nieobecności pojawia się w federacji. Kowalczyk spojrzał na raczej niezadowoloną publiczność i położył maskę obok Rybacka następnie wolnym krokiem udając się za kulisy
Ponownie znajdujemy się w dobrze nam znanym bagnistym terenie, widzimy dom, który pojawiał się już wcześniej, ale co to? Dom płonie! A w cieniu płomieniu widzimy dwie postacie, to Undertaker i Kane! Żywe legendy zawitały do PHW!
Kane: Czy on to przeżyje? Zesłałeś tego kmiota na śmierć, nie dałeś mu żadnych szans, a chciałeś aby stał się panem ciemności. Bracie, zawiodłem się na Tobie. Mrok potrzebuje prawdziwego przewodnika, jednak On, przykro mi nie jest tego godzien. Spodziewałem się czegoś więcej, w szczególności po Tobie. Myślę, że ściągnięcie mnie tutaj było błędem, bo zamiast mentorem zostanę grabarzem. Nie będzie trzeciego brata zniszczenia, nie będzie też kolejnego Demona, tym oto sposobem na zawsze odszedł....
Nagle z płomieni wyskakuje zamaskowana postać, jest to wysoki mężczyzna, który wcześniej przetrwał wiele prób, teraz stoi przed swymi mistrzami
Undertaker: Chciałeś coś powiedzieć bracie? Masz rację nie będzie trzeciego brata zniszczenia, będzie to zupełnie coś innego, coś czego ta federacja nigdy nie widziała. Ministry of Darkness wznawia swe działanie, a jej nowym adeptem zostanie nieposkromiony The Reaper! Brawo mój malutki twa przemiana została dokonana, w końcu jesteś godzien noszenia maski demona, gdyż Twoja ludzka twarz i sumienie przestało istnieć. Od teraz nazywany będziesz potworem panem zniszczenia, zapomnij o swoim imieniu i nazwisku. Ministerstwo Ciemności, które na nowo powołaliśmy sprawi, że staniesz się jeszcze lepszy, Twoja niezłomna dusza doprowadzi Cię do wielkich rzeczy, już wkrótce PHW doświadczy wielkiego szoku! A to wszystko dzięki Tobie!
The Reaper: Obaj macie rację, nie będę kolejnym bratem zniszczenia, może i nie przeżył bym tego pożaru, ale nagle poczułem uderzenie, ta moc... To coś czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Już wtedy wiedziałem, że jestem potężniejszy niż ktokolwiek inny, niż Wy sami jesteście. Taker masz rację, to wszystko dzięki mnie i tylko wyłącznie mnie, ja nie potrzebowałem Was, potrzebowałem jedynie spokoju, który pozwolił mi dojrzeć do ciemności. Teraz czuję się jej panem i władcą, nie ma dla mnie już rzeczy nie możliwych. Ministry of Darkness brzmi dumnie, zostanę jej członkiem, lecz mam dla Was jeszcze kilka słów. Ta organizacja potrzebuje świeżości, a to oznacza tylko jedno...
Nagle Reaper wykonuje Double Chokeslam na swoich mentorach, staje nad nimi i zaczyna się demonicznie śmiać.
The Reaper: Śmialiście nazywać się panami, a teraz leżycie tutaj bez sił do życia. Wasz czas przeminął, tak jak wszystko co związane z przeszłością. Nowe Ministry of Darkness właśnie zostało powołane, a każdy kto stanie na mej drodze będzie miał wybór, albo wstąpi i da pochłonąć się ciemności, albo zostanie zabrany w otchłań, gdzie czeka go tylko smród gnijących kości, a jego dusza zostanie skazana na wieczne cierpienie. PHW bądźcie gotowi, bo uderzenie ciemności nastąpi szybciej niż myślicie.
Na arenie zapada mrok, ale nagle słychać nieznany w federacji theme song! Muzyka cały czas gra, gdy na arenę wychodzi powolnym krokiem... Dan Dowson! Staje na stage'u, a następnie uśmiecha się, widząc fanów zebranych na hali, a następnie przechodzi już pewnym krokiem w stronę ringu i prosi o mikrofon od annoucera.
Dan Dowson: Wielu mówi, że aby wyróżnić się z tłumu trzeba się czymś wykazać. Czy to jest prawdziwe stwierdzenie? Ludzie od wielu lat eksperymentują nad tym, jaki wpływ na nas mają osoby postronne. W czasie swojej kariery i w tej federacji i w innych cały czas byłem zapatrzony w idolów, bohaterów z dzieciństwa, kiedy zamiast stać w ringu siedziałem jak wy na trybunach albo przed telewizorem. Czy jestem z tego dumny, że próbując... Wejść w ich skórę chciałem być tym kimś, aby było o mnie głośno... Robiąc krótki rewind... Uważam to za idealną odskocznię dla siebie, rampę, która mnie powiedzie na szczyt.
Dowson na chwilę zawiesza głos, drapiąc się po głowie i podnosi powoli mikrofon ponownie do ust
Dan Dowson: Teraz, powracając po tej... Przymusowej niestety przerwie w występach postawiłem sobie jeden cel. Nie jest to ponownie walka o władzę nad tą federację, bo General Manager, który przywodzi mi na myśl idealny wykwintny trunek do drinka, na pewno nie przetrwałby tej konfrontacji ze mną. Najnudniejsze jednak w tym wszystkim jest to, że po pewnym czasie każdy boi się tej utraty władzy. Powracając do tej federacji widzę przed sobą tylko jedną właściwą drogę. Nie będę kolejną kalką kogoś kim nie jestem...
Nagle na arenie zapada ciemność, w rampę zaczynają ciskać potężne błyskawice, a na titaronie wyświetla się
![http://oi67.tinypic.com/2mg8uuw.jpg](http://oi67.tinypic.com/2mg8uuw.jpg)
Po chwili całą halę spowija gęsta mgła, a z głośników rozlegają się chóralne śpiewy pieśni pogrzebowych, po chwili z zza gęstej zasłony dymu pojawia się The Reaper, Żniwiarz powrócił!
The Reaper: Danny, miło że wróciłeś, ale Twój pobyt jako czynnego zawodnika nie potrwa długo, chyba że zdecydujesz się zasilić Ministry of Darkness. Właśnie w tym momencie mroczna energia została przebudzona, a ty stoisz przed wyborem. Możesz wykazać się rozumem i podążyć za mną przyszłością tej federacji, albo zostać na zawsze w przeszłości, żyć tym co było kiedyś, gdy jeszcze coś znaczyłem. Drugą opcją, która jest zupełnie niezrozumiałą jest stawienie mi czoła, jednak wtedy Twoje życie zmieni się w prawdziwy koszmar, na każdym kroku będą prześladować Cię Twe największe koszmary, a Ty sam po spotkaniu z ciemnością będziesz jeszcze większym wrakiem niż jesteś teraz. Ponieważ to ja....
Dan Dowson: <udaje że się budzi> Kim jesteś? Nikt tutaj nie ma czasu na gadanie, na zachęcanie. Typowa zasada kija i marchewki - damy tobie szansę się wykazania w projekcie, a na koniec zostaniesz jednym z szarych ludzików, którzy robią to, co im każą, zamiast samemu walczyć o to, co się chce. Niestety panie... Reaper? Czekaj, kojarzę ciebie skądś... Ahh to ty byłeś na tym fajnym pokazie, gdzie wyskoczyłeś niczym bohater kina akcji rodem z kina klasy B. Co tym udowodniłeś? Twoje zachętki są niczym w tym momencie. To ja będę tutaj stał w ringu kiedy ty będziesz klękał.
The Reaper A więc to tak, no cóż masz rację będę klękać, ale nad Twoim marnym ciałem, które będzie w stanie totalnego rozpadu gdy spotkasz się z moją nieziemską siłą. To ja jestem przyszłością, którą sam sobie wyrysuje. Nikt nie będzie sprawował władzy nad demonem, to ja jestem Panem i władcą ciemności! To właśnie jej zaprzedałem swą duszę i będę kroczyć po trupach do celu. Dowson mrok nadchodzi i już wkrótce uderzy prosto w Twe serce, a Twoja dusza zostanie złamana. Danny po spotkaniu ze mną nic nie będzie takie samo. Nadchodzę.
W miejsce na rampie. gdzie stał Reaper uderza błyskawica, a sama postać znika. Widać, że Dowson jest wyraźnie zdezorientowany
Singles Match Mike Baines vs Goldberg
końcówka walki... Obaj panowie znajdują się w klinczu, w którym to Goldbergowi udaje się złapać boczny Headlock, weteran momentalnie wykonuje mocny punch który to ogłusza Bainesa, mamy próbę DDT! The Iconic zostaje jednak odepchnięty trafia na liny i na Big Boota...Nie! William w porę się uchylił, kopie rywala w brzuch i mamy Suplex... Tak ale w wykonaniu Sauce Guy'a! Cóż za kontra, mamy przypięcie 1...2... Kick Out! Goldberg tylko się uśmiecha i ponownie staje na nogi mamy klincz i ponowne sprowadzenie do Headlocku, tym razem The Myth szybko puszcza chwyt i mamy Uppercut! Mike mocno chwieje się na nogach mamy Pumphandle Suplex! Przypięcie 1...2... Shoulder Up! Tym razem to drugi z zawodników delikatnie się uśmiecha. Kontynuujemy akcję, na środku ringu obserwujemy wymianę cios za cios, nagle The Future odbija się od lin i dosiada przeciwnika, obserwujemy efektowne Ground&Pound, które przerywa sędzia. Da Man zaczyna kondycyjnie odczuwać trudy tego starcia, młodszy rywal to dostrzega i posyła weterana na liny, mamy Clothesline...Nie! Goldberg z wielkim wysiłkiem się uchylił, sam odbija się od lin i mamy Running Big Boot! The Iconic staje w narożniku i mamy Spear! To musi być koniec, jednak weteran na tym nie poprzestaje, tauntuje do publiczności i mamy Jackhammer! Wyniesie i Mike laduje za plecami Goldberga! Po czym momentalnie odwraca go w swą stronę mamy mocny Knee Strike na brzuch i Pop-Up Powerbomb! Przypięcie 1...2...3... Nie! Da Man w ostatniej chwili uniósł swe barki do góry. Cóż za emocje PhD Guy nie może uwierzyć w to co się stało, momentalnie podnosi rywala, ten jednak będąc na kolanach łapie go za nogi i sprowadza do parteru mamy Ankle Lock! Cóż za tortury kostki The Future'a, zawodnik walczy sam ze sobą i zbliża się w okolice lin Rope Break wybawia go z opresji! The Myth ponownie staje w narożniku mamy Spear....Nie! Widzimy potężny Big Boot na głowę pędzącego weterana ringów! Mike jest wściekły, widzi że rywal jest za blisko lin, pozwala mu się podnieść i wykonuje The Crack, nie zamierza jednak na tym poprzestawać, próbuje wykonać The Verdict, lecz Goldberg się uwalnia Jackhammer! Nie! Baines ponownie przechyla się i ląduje za rywalem odwraca go i wykonuje potężny The Verdict ro musi być koniec 1...2...3!
Po walce Mike wyrzuca straszliwie zmęczonego Goldberga za ring, po czym prosi o mikrofon, który bardzo szybko zostaje mu wrzucony do ringu.
Mike Baines: Wiecie co?Przychodzę dziś do pracy, którą kocham, czerpię z niej masę przyjemności i do tego robię kolejny krok ku urzeczywistnianiu swych marzeń..ale później sobie coś przypominam. Przez ostatnie tygodnie jestem atakowany przez pewnego faceta. Jednak czy ma on jakieś racjonalne argumenty? Żadnych. Zostawia po sobie tylko głupie karty, które tak naprawdę nic nie znaczą. Gdzie on teraz jest? Gdzie ten tchórz, który denerwuje mnie ostatnimi czasy? Nigdzie. Dodatkowo próbuje mnie nachodzić w domu i chce mnie sprowokować. Czy ja kiedykolwiek mógłbym coś takiego zrobić? Nie. Ten wróżbita próbuje wybić się na moim nazwisku za darmo. Nie obchodzi mnie teraz co on zamierza zrobić. Zaatakuje mnie? Nie prawa mnie zaskoczyć po raz kolejny. Nie mam zamiaru być bierny w tym wszystkim. On przekroczył pewną granicę, której się w starciach ze mną nie przekracza. Jeśli teraz to widzisz, ewentualnie słyszysz...czekam na Ciebie, czekam na Twój atak, już zawsze będę na niego przygotowany, jednak Ty nie będziesz przygotowany na coś co ja Ci zaserwuję. Czymś takim jak losowe ataki od tyłu nie zgarniesz niczego poza pogardą ze strony każdego zdrowo myślącego człowieka. Jesteś na straconej pozycji. Twój czas w ukryciu dobiega końca i dobrze to wiesz...
Nagle na arenie rozlega się Scars of Broadway "Serious", a na arenę wychodzi... Zamaskowany zawodnik! To ten sam, który od dłuższego czasu atakował Bainesa z ukrycia!
???: Teatrzyk cieni... Jest niczym w porównaniu z tym, w jaką grę wszedłeś już od pewnego czasu Mikey. Po nitce do kłębka dotarłeś do punktu w którym ja chciałem, abyś był. Czy nie słyszysz powoli głosów w twojej głowie, które podpowiadają ci, że prawda, którą znasz, nie jest realna? Promowanie na tobie... To jest śmieszny argument. Czym się wsławiłeś w tej federacji, żebyś mógł mówić o promowaniu? Gdyby zależało mi aż tak bardzo na rozgłosie powiedziałbym, że lepszym źródłem byłby jakiś kryminalista Riddle. To jednak ty byłeś celem moich, jak to świetnie ujmujesz ataków. Bo nie sądzę, abyś przeskoczył pewien próg, a miłość do tego biznesu, to w twoich słowach typowa bajeczka, którymi rodzice karmią dzieci. Za to wychodzę tutaj do ringu, na twoje usilne zaproszenie.
Mike Baines: Wooow, nie sądziłem, że tak szybko pojawisz się tutaj. Gdybyś dał mi znać to zrobiłbym jakieś wydarzenie na Facebooku. Coś w stylu "Nadejście proroka PHW". Naprawdę? To wszystko? Wiesz co, spodziewałem się czegoś więcej. Że razem z sobą przyniesiesz stół do Blackjacka, skoro tak bardzo lubisz karty. Byłoby więcej emocji, niż ciągniecie tej gierki. Ale przyznam Ci rację, stoję tu przed Tobą. Z tym się nie pomyliłeś, ale czy jestem w miejscu, w którym chcesz? Sprawdźmy..<Mike idzie do narożnika>..i co? Już cała scena jaką przygotowałeś się rozleciała? Pewnie tak. Miałeś pewne dobry plan, ale problem jest taki, że każdy plan jest z reguły dobry. Nie przewidziałeś w swoich próbach jednego, a mianowicie, że ja, Twój główny aktor, nie jestem marionetką..<Mike macha ręką do nieznajomego>..widzisz, nie robię tego co byś sobie życzył. Możesz dalej tworzyć Twój "Matrix", ale daleko Ci do nominacji do Oscarów. Ale! Skoro już tu jesteś to może dowiemy się kim tak naprawdę jesteś?
Nieznajomy uśmiecha się, po czym ściąga z twarzy maskę... To Sean Tyler! Członek dominującej niegdyś stajni w PHW, Bullet Club, powraca do ringu. Ale jaki jest jego cel?!
Sean Tyler: Jak widzisz, Mikey... Ty przy mnie nic tutaj nie znaczysz. To ja mam historię za sobą, występy w tej federacji, a ty wkroczyłeś na nieodpowiedni teren. Jak widać, twoja czcza gadanina a zachowanie to dwie odmienne kwestie. Mi nie zależało na tym, abyś zwrócił na mnie uwagę. Mi zależało, abyś zachowywał się tak, jak ja chcę. To była prawdziwa zabawa w ludzką ciekawość, zawiść... Którą jak na razie ja prowadzę, a nie ty. Karty to był jedynie przewodnik dla ciebie, abyś dotarł do celu, którym nie było wyjście tutaj do ringu powiedzenie paru słówek. Prawdziwą rozrywką dla mnie był twój strach, który odbierał ci oddech. Można to przyrównać do stalkingu... Jednak nie bawmy się w mądre słówka. To ty dostałeś bzika, nie ja.
Sean zaczyna się śmiać, po chwili patrząc z powrotem na stojącego w ringu Bainesa, a następnie wskakuje do ringu i staje twarzą w twarz! Widać, że Mike powoli traci panowanie nad sobą... Próba punchu w twarz Tylera, ale momentalnie Mike się zatrzymuje! To o to chodzi Seanowi, patrzącemu z wyraźną nutą kpiny na swój cel. Mike ześlizguje się z ringu i powoli idzie na BS
Sean Tyler: Why so serious? Mikey, the game is started!
Widokiem śmiejącego się Tylera obraz urywa się i pora na...
REKLAMY
Na arenie rozlega się Angry Chair, a to oznacza pojawienie się pierwszego uczestnika dzisiejszej walki wieczoru! Wes Wallace powoli wchodzi do ringu z mikrofonem, co wyraźnie sugeruje, że przed pojedynkiem ma coś jeszcze do powiedzenia.
Wes Wallace: W zeszłym tygodniu otrzymaliście ode mnie więcej wściekłości, niż jest w stanie wam dać System of a Down wykonujący swoje najostrzejsze utwory na scenie... W zeszłym tygodniu otrzymaliście ode mnie więcej energii niż ta, którą możecie otrzymać chociażby od piekielnie mocnego brzmienia Killswitch Enagage... W zeszłym tygodniu dostaliście ode mnie także rozrywkę, której nie moglibyście otrzymać od Mike'a Pattona wykonującego Caffeine razem ze swoją grupą! I co najważniejsze, gdy roztrzaskiwałem gitary na twarzach członków byłej już grupy, bo tak jak zapowiadałem, to były ich ostatnie dni w tej federacji, dostaliście ode mnie więcej hardcore'u, niż... jest wam w stanie dać D-Von Dudley... Wiem, że show z zeszłego tygodnia bardzo wam się spodobało, jednak prawda jest taka, że zrobiłem to tylko dla siebie i jedyną istotną rzeczą jest to, że ja czuję ogromną satysfakcję. Spełniłem swoją obietnicę i zemsta dopadła tych co trzeba szybciej, niż ktokolwiek się tego spodziewał... <Wes odpala papierosa> Wiecie co? Zdradzę wam coś jeszcze. Prawda jest taka, że nie interesuje mnie historia. Nie interesuje mnie ten cały hardcore, nie interesuje mnie ECW i nie interesuje mnie znaczenie, czy też uczucia, jakimi niektórzy ze względu na to wszystko darzą ten kawałek blachy... Chcę podciąć skrzydła i zabić marzenia starych wyjadaczy, podnosząc poziom tego pasa na nieosiągalny już dla nich poziom... Tylko ja jestem w stanie to zrobić i wkrótce wszyscy zdacie sobie z tego sprawę, ale zanim to nastąpi... D-Von Dudley! Miałeś tydzień czasu, żeby pomyśleć nad własnym życiem, obejrzeć film, który Ci gorąco poleciłem i wyciągnąć z niego wnioski. Czekam na odpowiedź i jeśli jeszcze masz wątpliwości, to lepiej poważnie się zastanów, bo... Tylko jedna odpowiedź jest prawidłowa.
Tuż po słowach Wallace'a na arenie zjawia się D-Von Dudley!
D-Von Dudley: Wes Wallace...po pierwsze, będąc tak nieznanym wypada najpierw się przedstawić. Widzę, że lubisz dużo gadać. Już dwa razy wspomniałeś o filmie...cóż, postanowiłem wyświadczyć ci przysługę i obejrzałem go w całości. Być może faktycznie masz rację. Nie jestem już młody, nie mam już tak dobrej kondycji jak kilka, czy kilkanaście lat temu. Wiesz, co odróżnia mnie jednak od głównego bohatera tego filmu? Ja nie zamierzam się tak łatwo poddawać. Jak najbardziej czuję się na siłach, by tutaj być, jestem gotowy na kolejne pojedynki i dlatego nie widzę powodu, by stać bezczynnie i patrzeć, jak banda wyrostków się panoszy, uważając samych siebie za najlepszych! Wallace, uważasz siebie za wcielenie zła, za kogoś, kogo nie da się powstrzymać? Dlaczego? Dlatego, że przed tygodniem udało ci się zniszczyć..<spogląda na wnętrze swojej dłoni> K I R B Y C R A W L E R S? Wow, pokonałeś Kirby Crawlers! Coś ci powiem Wallace. Gdybym ja dostawał walkę o pas za każdym razem, kiedy obiłem japę jakiemuś pionkowi, to nie miałbym sobie już na co zakładać tych pasów. Możesz uważać się za nie wiadomo kogo, w końcu obiłeś trzech gości, którzy nigdy nic tu nie wygrali, jednak dla mnie jesteś tylko narzędziem, zwykłym przedmiotem, który bez użytkownika nie jest w stanie nic zrobić, a na dodatek w każdej chwili można go wymienić. Jesteś przedmiotem w ręku Johnny'ego Walkera...który może faktycznie ma w sobie coś z Chigurha, bo dzięki decyzjom, które podejmuje, już dawno mógłby zostać uznany za niepoczytalnego. Mówisz o marzeniach, chyba faktycznie jestem stary, bo marzenia już odłożyłem na bok. Dywizja hardcore to jednak coś więcej niż sentymenty. Dla mnie to symbol hardości, nieustępliwości, poświęcenia i prawdziwego, oldschoolowego wrestlingu. Miejsce, gdzie spędziłem pół swojego życia! Ale co ty możesz o tym wiedzieć Wallace, skoro w czasie, gdy ja rywalizowałem w ECW z legendami tej branży, ty zajmowałeś się brzdękaniem na gitarze w garażu...w sumie chyba nadal to robisz, bo nigdy w życiu nie słyszałem o muzyku zwanym Wes Wallace. To jednak mnie nie obchodzi, nie jestem muzykiem i nie oceniam innych muzyków. Wracając do poprzedniego tematu...jak już wspominałem, dla mnie to tylko nic nieznaczący kawał blachy i prawdę mówiąc, możesz nawet go sobie zdobyć, bo to nic nie znaczy. Nigdy jednak nie mów mi, że powinienem sobie odpuścić. Doskonale wiem, kiedy będę musiał to zrobić, a póki co jestem gotowy do tego, by z tobą walczyć, mało! Jestem gotów jak nigdy, by skopać ci dupę, przełamać tobą stół i roztrzaskać na tobie twoją piękną gitarę! Wygląda jednak, że chyba ty nie jesteś na to gotowy, skoro usilnie próbujesz przekonać mnie, żebym dobrowolnie sobie poszedł. Miałeś dla mnie dobrą radę, ja również mam jedną dla ciebie. Nie znam cię, więc wnioskuję, że jesteś na początku swojej kariery, a na tym etapie warto czasami okazać choć odrobinę szacunku ludziom bardziej doświadczonym. W przeciwnym razie możesz dość boleśnie się nadziać i twoja kariera może skończyć się równie szybko, co ten papieros, który trzymasz w ręku. Swoją drogą palisz jakieś straszne gówno, spróbuj tego. <wyciąga z kieszeni paczkę i podrzucą ją Wesowi> Może nie będziesz musiał wypalać dziesięciu, żeby coś poczuć.
Na arenie rozbrzmiewa theme song Jose Lopeza. Lopezzo wraz z mikrofonem w ręku zmierza do ringu.
Jose Lopez: Melodia przyszłości próbuje zagłuszyć echo przeszłości. Młody wilczek ściera się ze starym wróblem... Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak bardzo jesteście do siebie podobni. Obaj macie wypisany głód na twarzy, to on sprawia, że walczycie. Wiek tu nie ma nic do rzeczy. Brzmi to bardzo cukierkowo nieprawdaż? Właśnie ten głód was łączy... Z powodu tego głodu pozjadaliście wszystkie rozumy. Dlatego się ze sobą ścieracie. Żaden z was nie dostrzega swoich błędów. Jeden spogląda w przyszłość i już widzi się z mistrzostwem Hardcore na ramieniu. Drugi zaś patrzy na swoją przeszłość. Dostrzega w niej dawnego siebie i myśli, że nadal może osiągać sukcesy. Myśli, że oszuka czas i we wspaniały sposób udowodni, że dalej potrafi walczyć. Ja mam taką przewagę nad wami, że patrzę na to, co jest teraz. Na teraźniejszość… a w niej widzę błędy. Widzę je bardzo dobrze. Zwłaszcza w tym momencie. Przed oczami mam teraz dwa ogromne błędy tego małego przekupnego człowieczka. Walker swoimi decyzjami wpadł w bagno po uszy. Teraz by wyjść z tego bagna, próbuje chwytać się pierwszej lepszej gałązki, która jest obok. Czyli was… Inaczej nie potrafię wytłumaczyć waszej obecności w tym ringu. W dodatku jeszcze będziecie w walce, w której ja biorę udział… Cóż w końcu to tylko Johny Walker, za dużo oczekiwać od niego nie można. Patrząc na niego, dostrzegam upadek człowieka. Johny świetnie ukazuje nam ten stan. Tydzień temu powiedziałem, że wrócę do Main Eventu… Mógłbym napluć mu w jego pazerną twarz, skopać go do utraty przytomności. Kompletnie nic by z tym nie zrobił… Dlatego że dla niego liczą się tylko pieniądze, a ja jako jedna z głównych postaci w tej federacji te pieniądze generuje. Oczywiście zarabianie to normalna rzecz, jednak zarabianie niczym dziwka to brak jakiejkolwiek godności. A on w taki sposób zarabia, na każdym kroku daje dupy, a potem za to bierze pieniądze… Tak wygląda jego zarządzanie federacją. Wy dwaj nie będziecie dziś walczyć w walce wieczoru, bo coś znaczycie… Nie będziecie walczyć, bo ludzie zebrani dookoła pragną was oglądać. Będziecie dziś walczyć tylko po to, by Riddle nie zmierzył się ze mną sam na sam… To nie jest ECW czy też garaże, tu aktualnie jesteście na równi z tymi pionkami, których tak bardzo wyśmiewacie. Jednakże tak jak wspomniałem wcześniej, takie gałązki ani nie pomogą Walkerowi wyjść z bagna, ani nie odwrócą mojej uwagi od Riddle’a. Rozprawię się z nim tak czy siak, ponieważ to ja wygrywałem tu w PRZESZŁOŚCI, to ja wygrywam TERAZ i to ja będę wygrywał w PRZYSZŁOŚCI.
Uroczą przemowę Jose Lopeza przerywa Kenneth Riddle, który pojawia się na arenie jako ostatni uczestnik dzisiejszej walki wieczoru. PHW Heavyweight Champion zmierza w stronę kwadratowego pierścienia...
Kenneth Riddle: Panowie, dziękuję za support przed moim wystąpieniem, naprawdę, kapitalna robota. A teraz czas na jedynego prawdziwego mistrza w tym gronie. *Riddle spogląda na tytuł mistrzowski zapięty na biodrach* D-Von i Wes... macie jakiś mały konflikt, więc nie powinienem Wam w tym przeszkadzać, ale nie mogę się powstrzymać. Serio chłopaki? Serio? Wiecie, jak komicznie wygląda z boku Wasza przepychanka o pietruszkę? Przepraszam, z pietruszki jest chociaż jakiś pożytek, jest całkiem smaczna. Pasa Hardcore nie użyłbym nawet do podtarcia sobie dupy. W tej kwestii mogę się zgodzić z D-Vonem... bezużyteczny kawał blachy. Tylko, że tytuł też nic nie znaczy. Bo w praktyce bycie mistrzem Hardcore oznacza, że lubisz robić rozpierdol... no, fantastyczne osiągnięcie, idealne do chwalenia się przed dziećmi i wnukami w przyszłości. Do tego w zasadzie... obaj macie rację w swoich wzajemnych zarzutach. Dudley jest tak stary, że był organizatorem stypy po dinozaurach, a Wallace oklepał kilka mord beznadziejnych wrestlerów i poczuł się kozakiem. Mam nadzieję, że dzisiaj udowodnisz, że to jednak Ty masz rację w swojej retoryce, Wes. Także musicie mi wybaczyć, ale przejdę do rzeczy ważniejszych. Poświęciłem Wam wystarczająco dużo czasu... Lopez, idioto, bo brakuje mi już określeń na Ciebie. Myślałem, że wszystko zaczyna Ci się w głowie układać, ale nieeee. Cały czas wmawiasz sobie i wszystkim wokół, że jesteś jakimś lekiem na całe zło w PHW i nie dociera do Ciebie, że jesteś nikim. Zachowujesz się jak małe dziecko, które właśnie odkryło, że światem rządzi kasa. Otóż tak, chłopczyku. Im szybciej to zrozumiesz tym lepiej. Wiesz co różni Johnny'ego Walkera od Ciebie? Nasz General Manager jest człowiekiem biznesu i wie co robić, aby generować zyski i pielęgnować kontakty przynoszące korzyści. Gdyby nie jego działania to Wy trzej musielibyście tyrać w kopalni żeby zarobić na utrzymanie siebie... no bo przecież żaden z Was nie może mieć rodziny. To niemożliwe, aby jakakolwiek kobieta chciała się z Wami związać. Oh, wybacz D-Von, moje niedopatrzenie. Nie wiedziałem, że masz już etap takiej pracy za sobą. *Riddle głupio się śmieje mając świadomość poziomu tego żartu* Wracając... Jose! Jose, Jose, Jose. Posłuchaj, bo moja cierpliwość NAPRAWDĘ SIĘ KOŃCZY! Nie jesteś żadnym bohaterskim rebeliantem, który obali tyranię. Takie schematy mają prawo bytu tylko w filmach. Tutaj jest prawdziwe życie. Życie, w którym na szczycie są ludzie wiedzący, gdzie stawiać kolejne pionki na szachownicy. A ujadanie takich psów jak Ty, tylko napędza takich, jak My. Im więcej zrobimy tym głośniej Ty płaczesz i się odgrażasz. W pewnym momencie przeholujesz i spotkają Cię konsekwencje. Już tydzień temu igrałeś z losem, wypowiadając otwarte groźby w kierunku Walkera. Problem w tym, że z jakichś niewyjaśnionych powodów nie jesteś tą największą gwiazdą PHW, na jaką się kreujesz. Tydzień temu nie byłem obecny na gali. I co? Sprawdzaliście może wyniki oglądalności? Żenada. Jak zwykle wszystko jest na mojej głowie, bo jedyne na co Cię stać to UJADANIE! Pamiętaj Lopez... CZYNY! Nie słowa... *Riddle poklepuje swój pas mistrzowski* Cóż, na szczęście już jestem z powrotem, a moja absencja ma swój bardzo konkretny powód. Otóż... przygotowałem dla Waszej trójki i dla całej publiki pewną niespodziankę...
Riddle wskazuje palcem na rampę, a tam pojawia się..Johnny Walker z mikrofonem. Jest szeroko uśmiechnięty i spokojny krokiem kieruje się do ringu.
Johnny Walker: Największe wydarzenie w PHW. Walka największej gwiazdy i paru ignorantów. Czy można chcieć więcej?! Okazuje się, że można. Drodzy Państwo, tak znamienita walka nie może być zwyczajna. Nasz niekwestionowany mistrz zasugerował mi, że należy wprowadzić tu pewną zmianę...
GM jest już na schodkach i wchodzi do ringu. Następnie staje pośród zawodników i zdejmuje marynarkę...pod którą jest koszulka sędziowska! Wszyscy na hali są zdziwieni, poza Riddle'm, który tylko przyklaskuje Walkerowi.
Johnny Walker: Chyba już wiecie, co to znaczy...sędzią dzisiejszej walki będę ja!
Tag Team Match with Special Guest Referee D-Von Dudley & Jose Lopez vs Kenneth Riddle & Wes Wallace
Wracamy do wydarzeń z ringu. W nim odbywa się Tag Team Match. Po jednej stronie mamy D-Vona Dudleya oraz Jose Lopeza, ich rywalami są Wes Wallace i Kenneth Riddle. Sędzia specjalny tego pojedynku to Johny Walker! Aktualnie Wes Wallace częstuje serią stompów leżącego D-Vona. Następnie dokłada Knee Drop! Chwile później podnosi Dudleya, lecz ten momentalnie wykonuje mu Jawbreaker! Następnie D-Von odbija się od lin i dokłada Clothesline! Wallace od razu wstaje, lecz inkasuje kolejny Clothesline! Legenda ECW się rozkręca, ponieważ podnosi Wesa i wykonuje DDT! Jest pin 1..2 KICKOUT! D-Von pomaga wstać swojemu rywalowi, jednak Man of Mayhem odpycha go i wypłaca Spinning Heel Kick! Po tym kopnięciu Wes zmienia się z Kennethem Riddlem! Kenneth od razu podchodzi do Dudleya, ustawia go tak, by ten był na kolanach i wykonuje Snap DDT! Riddle po tej akcji spogląda w stronę Lopeza i się ironicznie uśmiecha. Następnie Ex-Prisoner podnosi D-Vona i próbuje wykonać Suplex, jednak ten bardziej doświadczony zawodnik zapiera się. Chwile później wypłaca Kennethowi kilka uderzeń w brzuch i sam wykonuje Delayed Vertical Suplex! Jest pin 1.... KICKOUT! Walkerowi ewidentnie nie śpieszyło się, by doliczyć do trzech. D-Von spogląda z niedowierzaniem na GM'a, a następnie na Lopeza. Po chwili zmienia się z Hiszpanem a w międzyczasie Riddle doszedł już do siebie. Publika zaczyna skandować Yes! widząc, że za chwile Lopez i Riddle będą walczyć. Obaj zaczynają od klinczu, chwile później Sacramento Saint przechodzi w Headlock. Jednak El Hermoso odpycha go i wykonuje German Suplex! Następnie siada na Riddle'u i chce uderzyć go w twarz, jednakże Johny Walker zrzuca Hiszpana i zaczyna grozić mu dyskwalifikacją! El Hermoso wstaje i zaczyna dyskutować z sędzią specjalnym, przez tę nieuwagę otrzymuje Low Blow od Kenny'ego! D-Von krzyczy w stronę Walkera, że Riddle zagrał nieczysto, jednak GM pokazuje mu, że nic takiego nie widział. Teraz to Kenneth okłada leżącego Lopeza, sędzia nie ma nic przeciwko. Po chwili Riddle wykonuje Lionsault! Jednak nadziewa się na kolana Chico Malo! Obaj leżą dłuższą chwilę, pierwszy wstaje Lopezzo, zaraz po nim Ex-Prisoner, który inkasuje Arm DDT! Spanish Star przechodzi przez liny i znajduje się na apronie. Chyba będzie Springboard High Knee! Jednak Riddle kontruje to pięknym Dropkickiem! Jose chyba będzie chciał się doczołgać i zmienić z D-Vonem, jednak Wes Wallace zeskakuje z apronu i biegnie zaatakować Dudleya! Zaczynają okładać się poza ringiem. Riddle podnosi Lopeza i chyba będzie Suppression! Lopezzo odpycha w ostatniej chwili Kennetha tak, że ten wpada z impetem na Walkera! Kenny patrzy na leżącego General Managera, wykorzystuje to Lopez, który momentalnie wykonuje Hasta Luego! Chce pinować, lecz Walker leży, mimo to Johny leżąc, spogląda w stronę gongu i każe w niego uderzyć! Tak też się staje! Słyszymy gong i walka się kończy!
Co się stało? Jaki jest wynik walki? Na te pytania i wiele innych poznamy odpowiedź już za tydzień! Widokiem zdziwionego Lopeza i obolałego Riddle'a oraz półprzytomnego Walkera kończymy przedostatnie Evolve przed Last Station.
|